Ja wiem, że życie jest sztuką wyborów, ale to jakiś obłęd jest ostatnio. Jak nie uzupełnienia do Senatu, to Elbląg, jak nie Podkarpacie, to Moskwa, jak nie MKOl i Tokio, to walić w Syrię, czy nie walić, wziąć Boruca na mecz z Mołdawią, czy zostawić w domu...
Świra można dostać.
Człowiek ma problem, czy wybrać makaron, czy ryż do pomidorowej, żeby wszyscy byli zadowoleni i chciałby się odstresować, a tu wszędzie lawina informacji o mających podjąć się decyzjach. I jeszcze żeby się na tym kończyło, to z Bogiem sprawa, ale potem następuje kumulacja analiz. Przed- i powyborczych.
Jedynym pocieszeniem są te przeprowadzane przez totalnych ignorantów, którzy znają się na wszystkim, a w d*e byli i g*o widzieli.
One faktycznie mogą rozluźnić. Zwłaszcza przeponę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości