Nie mam czasu na pisanie - z czego pewnie niektórzy się cieszą - więc nie zaśmiecam sieci. Przeglądam jednak i czytam i zadziwia mnie ile inni mają czasu. Być może jest w tym ziarno zazdrości, ale to taka dobroduszna zazdrość.
Mam kilku "pisarzy" na cenzurowanym, ale ponieważ oni mnie ocenzurowali już dawno, więc nie mogę się u nich wypowiedzieć, a szkoda mi szacunku do samej siebie, żeby poświęcać im czas w swoich tekstach. Są też pisarze-maratończycy... Cokolwiek by się nie działo - trzeba się odnieść. Pisarze - intelektualiści... często grubymi nićmi to szyte, ale erystyka kwitnie. Są też tacy, którzy podają się za kogoś innego i nawet jeśli ich wpisy są mądre i logiczne, to czytać się nie che, bo oszukaństwo mnie mierzi. No i oczywiście wykwintni literaci oznaczeni innymi kolorami podpisów - człowiek przeczyta dwie gazety codzienne i ma to samo na papierze (czyli panowie/panie czytają gazety i umieją kondensować - szacun).
A mój kolega w sobotę ożenił syna. Ma jeszcze trójkę dzieci, a i tak trudno mu dojść do siebie. Po co komu przewodniczący i członki (nawet te agenturalne)?
Są w życiu ważniejsze rzeczy niż centymetry i styropian.
Inne tematy w dziale Rozmaitości