Misiosław Misiosław
392
BLOG

Ciszej nad tą UPA?

Misiosław Misiosław Polityka Obserwuj notkę 8

Pojawiło się ostatnio na Salonie kilka notek potępiających wypominanie ukraińskim demonstrantom ich probanderowskich sympatii. W pełnych świętego oburzenia tekstach autorzy tychże mają swoich oponentów za – w najlepszym razie – nosicieli polskiej gópoty geopolitycznej lub ofiary emocjonalnego zaćmienia dawno minioną przeszłością – zaś w najgorszym – za „pieski Putina”, „po prostu egoistów”, „ofiary wybiórczej eksplozji pamięci historycznej” (LEONARDA BUKOWSKA), mających „problemy z ukraińską tradycją niepodległościową” (FOXX) czy cierpiących na „polski kompleks Bandery” (PIOTR KAIM). Czyli generalnie za mieszczących się gdzieś pomiędzy pożytecznymi idiotami, agentami Moskwy i chorymi z nienawiści.

Ponieważ zaliczam się do owych wypominaczy, więc chciałbym krótko przedstawić swoje rozumowanie.
 
Są na świecie trzy kraje zainteresowane w niesieniu, i zdolne do udzielenia, pomocy Ukrainie w jej przeciąganiu liny z Rosją: USA, Niemcy i Polska.
W różnych kontekstach każdy z nich jest niezbędny: USA na forum ONZ i w kwestii finansowej, Niemcy na forum UE i w kwestii finansowej, a Polska, jako mająca know-how i jak najbezpośredniej zainteresowana tematem, nadaje się na stanowisko dyrektora wykonawczego (ktoś tę funkcję pełnić musi).
Czy Rosja z tym konsorcjum może wygrać?
Oczywiście tak. W przypadku interwencji militarnej nikt przeciwko niej nie wystąpi.
Jednak ze względu na nastroje społeczne i na Ukrainie, i w samej Rosji, pomysł interwencji poza funkcję straszaka nie wyjdzie.
Skoro zatem Rosja nie może załatwić sprawy od razu, to pozostaje jej odłożenie polowania na później i poprzestanie jedynie na odizolowaniu ofiary od stada.
Jak to jednak zrobić? Jak poróżnić Ukrainę z konsorcjum sprzyjających jej państw?
I tu na arenę opowieści wkracza UPA.
 
W rzeczonym konsorcjum Polska jest ogniwem najsłabszym, ale absolutnie niezbędnym.
Jak jednak polska opinia publiczna będzie reagować na podawanie ręki czcicielom Bandery? Myślę, że bardzo niechętnie. Scena polityczna co najmniej się w tym względzie (po)dzieli, a impet proukraińskiej akcji zdecydowanie (o)słabnie.
Jeszcze gorzej będzie w Niemczech. Trudno sobie bowiem wyobrazić jakiegokolwiek tamtejszego polityka, który zechce obfotografowywać się z wielbicielami SS Galizien. Nie ma takiej opcji.
W USA nie będzie lepiej. Lobby żydowskie postara się o popularyzację krótkiego dossier z historycznymi „osiągnięciami” kandydatów na nowych sojuszników i żaden kongresmen nie będzie chciał być z nimi kojarzony.
Czy szantażowani pedagogiką wstydu, gópoty, znieczulicy i czegoś tam jeszcze, Polacy będą w takiej sytuacji nadal lobbować na rzecz Ukrainy? Ci z trzycyfrowym IQ zapewne nie.
Game over.
Ukraina pozostanie sama, a Rosja już sobie jakoś poradzi z co prawda zdeterminowanymi, ale pozbawionymi wsparcia rusofobami. (Casus kozactwa się kłania.)
Dlatego też Moskwa jest zainteresowana wywindowaniem zwolenników UPA jak najwyżej w hierarchii władzy w Kijowie.
 
Podsumowując, UPA nie tylko nie pomaga w zbliżaniu UA do UE, ale wręcz to uniemożliwi.
Przepraszam za patos, ale zachowując ciszę nad UPA możemy zafundować cichy pogrzeb całej Ukrainie.
Misiosław
O mnie Misiosław

Chodzi o sens, nie o klikalność. Proszę komentować na temat.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka