Po Hiszpanii, Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii, także Rumunia postanowiła ulżyć trochę swoim obywatelom i obniżyła subsydia do energetyki odnawialnej. Dodajmy, że koszty tych subsydiów nie są pokrywane przez kosmitów, ale przez podatników.
Strapiony brakiem gotówki rząd Rumunii zadecydował, że od przyszłego roku ograniczy dotacje do nowych projektów wiatrowych i słonecznych. Zamrozi także wsparcie do już działających obiektów.
Rozczarowany zarząd firmy CEZ AS, największej w Europie Środkowej firmy energetycznej, redukuje swoje projekty w Rumunii i skupia się na Polsce. CEZ ma zamiar wybudować u nas farmę wiatrową o mocy 760 MW. Nasz rząd będzie jej płacił, bo ma z czego. Nasz rząd ma do przymusowego wydania na "ekologię" ok. 120 mld zł do r. 2020. Połowa, czyli ok. 60 mld zł, to 20% całości ciężko wynegocjowanych dotacji z tego jeszcze nieuchwalonego budżetu UE (czyli 20% z wywalczonych 300 mld). Druga połowa to przymusowe "współfinansowanie" z budżetu.
Dla oddania skali tych marnotrawnych inwestycji, policzmy ile to jest dla szarego człowieka, o ile to podwyższa koszty życia lub podatki.
60 mld zł do wydania przez 7 lat to jest rocznie po 8,6 mld zł. Zakładając, że w Polsce obecnie w realnej gospodarce pracuje 12,7 mln osób (reszta pracuje w budżetówce, czyli jej wynagrodzenie pochodzi z podatków), to mamy 677 zł rocznie na jednego pracusia.
To nie wszystkie wydatki naszego rządu na ekologię. Prof. Mielczarski szacuje, że nasz rząd będzie musiał w tej "perspektywie budżetowej" (do r. 2020) wydać ok. 200 mld zł, ponieważ są jeszcze inne funkcjonujące programy o wartości ok. 70 mld zł.
Oczywiście, można powiedzieć, że ponoszone koszty są warte potencjalnych zagrożeń, ale czy aby na pewno? Sytuacja wcale nie jest tak jasna, jak ją przedstawiają wyznawcy "świętej ekologii".
Fakt, iż od ok. 20 lat średnia temperatura na Ziemi wcale nie wzrosła, został zauważony i przedostał się w końcu do mediów i ośrodków naukowych głównego nurtu. Niektórzy usiłują brak ocieplenia wyjaśniać zwiększoną emisją pyłów, ale uznawanym faktem jest, że wykres średniej temperatury Ziemi wyraźnie odbiega od powszechnie w tych środowiskach przyjmowanego wzoru. Obserwowana temperatura nie jest zgodna z ich teorią o wpływie ludzkości na globalne ocieplenie, bo zwyczajnie stoi i się nie rusza. Mimo że, jak wyliczyli fanatycy, w latach 2000-2010, ilość dwutlenku węgla wyemitowanego przez ludzkość stanowiła aż 1/4 ilości wyemitowanej od r. 1750 do r. 2000.
Wielu ważnych i zaliczanych do głównego nurtu naukowców teraz przewiduje, że w ciągu 100 lat temperatura na Ziemi wzrośnie o wiele mniej, niż 3 stopnie, a te 3 stopnie stanowią oficjalną prognozę przyjętą przez IPCC.
No to teraz, kiedy jest zimno a średnia temperatura na Ziemi nie rośnie, chyba warto zastanowić się, czy ponoszone koszty są uzasadnione i proporcjonalne do zagrożeń. Grozi nam, a raczej naszym prawnukom, życie w temperaturze wyższej o ok. 2 stopnie.
Lord Krzysztof Monckton, który jest chyba najbardziej znanym w świecie krytykiem ideologii globalnego ocieplenia, uważa, że nie. Że nawet gdyby rzeczywiście miało się ocieplić, to nie warto z tym walczyć. Zaadaptowanie się do życia w odrobinę wyższej temperaturze, wtedy kiedy ona naprawdę wzrośnie, byłoby 50-krotnie tańsze.
Rozsądni ludzie też tak myślą, a tymczasem rządzony przez fanatyków świat dalej wyciąga te miliardy z pogrążonej w kryzysie bądź zastoju gospodarki i wyrzuca je w błoto.
http://www.3news.co.nz/Climate-sceptic-angers-Kiwi-scientists/tabid/1160/articleID/293095/Default.aspx
http://www.theaustralian.com.au/news/features/twenty-year-hiatus-in-rising-temperatures-has-climate-scientists-puzzled/story-e6frg6z6-1226609140980
http://www.bloomberg.com/news/2013-04-05/cez-to-focus-on-poland-after-romania-curtails-renewables-support.html
http://korwin-mikke.pl/wideo/pokaz/w_ciagu_7_lat_polska_powinna
Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
