Dotarłem do danych o zarobkach dziennikarzy "Dziennika Gazety Prawnej". Dane te są porażające. Piotr Gursztyn zarabia 900 tys. rocznie, Wojciech Cieśla - 850 tys., Artur Grabek - 750 tys. Bloger i komentator "Wprost" Azrael Kubacki - ten to już krezus prawdziwy, wyciąga ze trzy miliony rocznie.
Szykuje się jakieś uderzenie w związki zawodowe - a raczej, znając skuteczność i zręczność tego rządu, nieudolna próba uderzenia. Rolę kapeli do zagrania uwertury wzięła na siebie redakcja "Dziennika Gazety Prawnej." Gazeta ta, jak widać, kontynuuje tradycje dawnego "Dziennika" w kreowaniu propagandówek, i uprawianiu prorządowego wazeliniarstwa (kolejno wobec rządów Kaczyńskiego i Tuska). Gratulujemy redaktorom zbliżenia się do poziomu "Super Expressu", który już dwa miesiące temu w patetyczno-wojowniczej tonacji rozpisywał się o ponoć gigantycznych zarobkach związkowych działaczy, popadając przy tym w niezamierzoną groteskę, np.: "Bogusław Ziętek - 8 tys. brutto, gustuje w Alfa Romeo i Lanciach". Za artykułem w "Dzienniku Gazecie Prawnej" żwawo i ochoczo podążył Azrael, który swój tekst zaczął od formułki jakby żywcem wyjętej ze wstępniaków w "Trybunie Ludu":
Związki zawodowe są wrzodem na ciele firm państwowych, budżetowych i spółek Skarbu Państwa.
Wrzód na ciele...Mógłby tak Azrael wykazać się w inwektywach większą pomysłowością i barwnością.
Nie neguję, że zarobki niektórych związkowych działaczy mogą być nieprzyzwoite. Ale dane, do których "dotarła" redakcja "Dziennika Gazeta Prawnej", wyglądają na mocno kreatywną arytmetykę. Nawet zresztą w świetle tych "danych" jawnie kłamliwy jest tytuł: "Pensja związkowca w KGHM to 22 tysiące" - policzono bowiem nie tylko pensję, ale wszelkie możliwe dodatki, nagrody i premie (zapewne je "zaokrąglając", "uśredniając" i mnożąc). Do tego tytuł sugeruje, że te 22 tys. wyciąga każdy, pierwszy z brzegu związkowiec w KGHM.
Inne tematy w dziale Polityka
