Premier Donald Tusk zarzucił politykom PiSu, że prowadzą politykę, której jedynym celem jest wyczekiwanie, aż państwo polskie upadnie. Powiedział też pod adresem PiSu: w tamtym środowisku narastają potężne wyrzuty sumienia w związku z katastrofą smoleńską. Prezes Jarosław Kaczyński domaga się od szefa rządu przeprosin, w przeciwnym razie - grozi skierowaniem sprawy do sądu.
Cytowane wypowiedzi Donalda Tuska są demagogiczną i niesmaczną insynuacją, pierwsza z nich ociera się o ciężkie, a pozbawione rzeczowego uzasadnienia, oskarżenie o świadome działania na szkodę własnego państwa. Są taką samą demagogiczną i niesmaczną insynuacją, jakich prezes Kaczyński i jego partyjni pretorianie nigdy nie szczędzili, i nadal nie szczędzą, swym politycznym i ideowym przeciwnikom. Co do oskarżeń o działanie na szkodę własnego państwa, to wysuwanie ich przez polityków PiS już tak spowszedniało, że nie robi większego wrażenia, również na osobach oskarżanych, po prostu jest uznawane za konwencjonalny rytuał tej partii.
Wysługiwanie się obcym mocarstwom, partia białej flagi, polityka zagraniczna na czworakach, teczka w Moskwie, rosyjscy agenci wpływu, kondominium, bifinlandyzacja, zbrodnia w sensie potocznym, odpowiedzialność polityczno-moralna za smoleńską katastrofę - wszystko to, i sporo więcej, padło z Prezesowych ust, i z pewnością podobne formułki nie raz usłyszymy w przyszłości.
Jarosław Kaczyński przypomina więc Leona Kunika, hochsztaplera i krętacza, który, gdy go ograł i okpił inny hochsztapler i krętacz, Nikodem Dyzma, całkiem szczerze i serio nie posiadał się z moralnego oburzenia, trząsł się na tak haniebne zachowanie, i groził sądem.
Inne tematy w dziale Polityka
