Jak można się dowiedzieć z tekstu prof. Tadeusza Kowalika, prof. Leszek Balcerowicz, nazwał Josepha Stiglitza "amerykańskim Andrzejem Lepperem".
Dość mocne porównanie, przyznajmy. O tyle zaskakujące, że Leszek Balcerowicz uchodził za modelowy przykład merytoryczności i rzetelności w dyskusji na argumenty, dyskusji z wyłączeniem wszelkich personalnych inwektyw. Ministra Aleksandra Grada Balcerowicz porównał z kolei do Hugo Chaveza (à propos kontrowersji wokół przejęcia BZ WBK przez PKO BP).
Dziś autorytet Balcerowicza się chwieje, wpływy maleją: nawet jego wierni niegdyś współpracownicy z lat 90-tych ośmielają się kwestionować jego recepty, nowy prezes NBP mówi, że Balcerowicz nie zawsze ma rację; tego rodzaju truizm do niedawna był u nas bluźnierstwem, możliwym w ustach tylko "populistów" właśnie. Premier Tusk, swój sukces w tworzeniu Platformy Obywatelskiej zawdzięczający w niemałym stopniu poparciu Balcerowicza (eks-szef Unii Wolności gorąco namawiał wtedy polityków i działaczy tej partii do przechodzenia do PO), dziś nazywa skupione wokół niego grono ekonomistów mianem "pseudo-ekspertów". Prezydent Komorowski bierze na doradców dawną czołówkę polityków Unii Wolności, ale nie ma wśród nich Leszka Balcerowicza, ani żadnego z bliskich mu ekonomistów; doradcą ekonomicznym prezydenta został prof. Jerzy Osiatyński, który proponował powrót do wyższych stawek PIT, czyli - w terminologii Balcerowicza - "czysty socjalizm".
Dziś, gdy autorytet Leszka Balcerowicza się chwieje, jego ultima ratio to efektowne i groźnie pobrzmiewające porównywanie do "populistów". Przez niemal dwie dekady każda krytyka Balcerowicza była w "mainstreamie" kwalifikowana jako "oszołomstwo", "populizm", "relikt socjalizmu" - może ojciec naszej transformacji w ten przekaz rzeczywiście uwierzył, i faktycznie w laureacie ekonomicznego Nobla, byłym doradcy Banku Światowego widzi Leppera, a w neoliberalnym polityku - Chaveza?
Ale czy Lepper i Chavez nie nazbyt zbanalizowani w roli demonów populizmu? Czemu prof. Balcerowicz nie sięgnął ku bardziej wyrazistym i jeszcze mocniejszym analogiom? Aleksandra Grada można było porównać do Łazara Kaganowicza, a Josepha Stiglitza do Trofima Łysenki. To by było efektowne porównanie! Jeśli nie padło, to chyba dlatego, że Leszek Balcerowicz ma świadomość ograniczonej wiedzy historycznej swego "targetu": młodzi-zdolni itd. raczej nie kojarzą nazwisk Kaganowicza i Łysenki.
Inne tematy w dziale Polityka