Chevalier Chevalier
5329
BLOG

Kartka z dziejów Adama Michnika

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 100

Ponoć - takie są niepotwierdzone oficjalnie informacje - Adam Michnik ma zostać odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Orderem Orła Białego. Na tę okoliczność uznałem za właściwe przypomnieć mój dawniejszy tekst, w formie nieco zmienionej - głównie stylistycznie, z dodaniem paru nowych obserwacji. Przedstawione tu naukowe ustalenia sprzed kilku lat zachowują w pełni moc.

 

 

Jak dowodzi Dariusz Gawin, mit Marca ‘68 stał się mitem założycielskim liberalnych  pseudoelit III RP. Mit ten zmistyfikował historyczną rzeczywistość. Wielki czas, by ten mit podważyć, odkłamać przeszłość, i  opowiedzieć naszą historię na nowo. Tak jak   – dzięki tytanicznym wysiłkom grupy odważnych i niezależnych badaczy oraz publicystów -  już się robi z innymi zakłamanymi bajeczkami, którymi pseudoelity III RP nas karmiły, którymi chciały zastąpić prawdziwą pamięć historyczną, usuwaną w cień i tłamszoną w imię demoliberalnej propagandy, obliczonej na destrukcję wrodzonych Polakom wartości republikańskich.

W prezentowanym tekście wykorzystano w znacznej mierze ustne, pragnące zachować anonimowość źródła, bez powoływania się na nie. Postępowanie takie, które niektórym może się wydać naukowo wątpliwe, zgodne jest z metodą „wywoływania źródeł”, postulowaną i propagowaną przez znakomitego historyka, prof. Andrzeja Nowaka.

Wiarygodni informatorzy mówią, że znany list otwarty Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego do PZPR z roku 1964 był z góry ukartowaną prowokacją bezpieki. Chodziło o pokazanie, że polskie społeczeństwo rzekomo popiera ideały socjalizmu, a jest nastawione krytycznie jedynie wobec formy realizacji tychże ideałów ("realny socjalizm"); tymczasem wiadomo, że moralna większość narodu, święcie przywiązana do prywatnej własności środków produkcji, nigdy nie pragnęła socjalizmu, w jakimkolwiek  wydaniu. Dobrze poinformowani świadkowie twierdzą, że wspomniany list otwarty został napisany przez osobistego sekretarza  Władysława Gomułki, i podrzucony zmanipulowanemu Kuroniowi. Innym celem tej operacji było stworzenie pretekstu do uwięzienia Kuronia, a przez to - zapewnienie mu wygodnego (i dyskretnego) miejsca do negocjacji z SB, które istotnie zaczęły się toczyć podczas odsiadki. W rezultacie tych negocjacji Kuroń stał się wykonawcą poleceń władz, które chciały stworzyć koncesjonowaną, fasadową „opozycję". Taka pseudo-opozycja była potrzebna na użytek wewnętrzny, jako grupa wsparcia w wewnątrzpartyjnych rozgrywkach dla pewnej, etnicznie definiowanej, frakcji PZPR;  ale była też przydatna na zewnątrz, dla pokazania światu, że w PRL istnieje pluralizm polityczny  - jest przecież opozycja. Kuroń szybko dopuścił do sterowanej przez SB operacji swego najbliższego wychowanka, Adama Michnika, a potem też grupę osób, znaną jako środowisko „komandosów”. "Komandosi", z Kuroniem i Michnikiem na czele, byli genetycznymi i ideowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski, wyznawcami antynarodowego, wrogiego wobec wartości cywilizacji łacińskiej luksemburgizmu. Adam Michnik demonstrował tę wrogość m. in. niechęcią do nauki łaciny na studiach.

Wydarzenia Marca '68 były od początku misterną prowokacją grupy „komandosów”, inspirowaną przez SB. Zaczęło się od z demonstracji w dniu 8 marca pod pomnikiem Mickiewicza. Adam Michnik i Henryk Szlajfer świadomie wykorzystali wzburzenie młodzieży studenckiej i środowisk inteligenckich po decyzji o zdjęciu "Dziadów" z afisza. Demonstracja była potrzebna obu prowokatorom, by mieli komu (gazecie "Le Monde") donieść o niej, tym samym dając władzy wygodny pretekst do relegowania ich ze studiów. Jak wiadomo, ich usunięcie z Uniwersytetu Warszawskiego wywołało studenckie protesty, których pacyfikacja dała początek  tzw. czystkom pomarcowym w środowiskach uniwersyteckich. Podsunięcie władzom pretekstu do tych czystek było świadomą grą grupy „komandosów”, którzy chcieli zniszczenia uniwersytetu w jego tradycyjnym kształcie, zgodnie z lewacką ideologią inżynierii społecznej, której hołdowali. Jednocześnie rzekomi "opozycjoniści" mogli zaprezentować się w oczach społeczeństwa jako walczący z reżimem w obronie praw obywatelskich i ludzkich, ba, nawet w obronie swobód narodowych! Na plecach bitych pałkami ludzi snuli swe polityczne kombinacje, pewni dyskretnej opieki partii komunistycznej i jej służb policyjnych.

Bezpieka obsadziła miejsca liderów opozycji Kuroniem i Michnikiem po to też, by prawdziwi opozycjoniści, walczący o upadek komunizmu i wyzwolenie kraju, nie mogli miejsc tych zająć. Kilkuletnie zaś więzienie po wydarzeniach Marca ’68 było dla Michnika i Kuronia okresem intensywnego szkolenia w zakresie dalszego udawania opozycji, z dalekosiężnym celem, który wystawia dobre świadectwo przenikliwości ludzi władzy, niesłusznie poczytywanych czasem za "ciemniaków" (Stefan Kisielewski: "dyktatura ciemniaków"). Cel ów to - w razie perspektywy załamania się systemu - przejęcie przez Kuronia, Michnika i ich pomocników rządów, przy zapewnieniu komunistom "miękkiego lądowania" i odpowiednich profitów. Zatem już pod koniec lat 60-tych władza komunistyczna brała pod uwagę wariant "okrągłostołowy".

Po wyjściu z więzienia Michnik - o czym informują bardzo wiarygodni świadkowie - został przez SB skierowany w charakterze robotnika do warszawskich zakładów im. Róży Luksemburg, by kształtować nastroje wśród klasy robotnicznej. Potem zaś, za pomocą delikatnych kanałów kontaktowych między komunistyczną władzą i Kościołem, umożliwiono Michnikowi nawiązanie bliższych relacji z katolickimi intelektualistami i kościelnymi instytucjami (m. in. Zgromadzeniem Sióstr Franciszkanek w Laskach). Celem tej operacji było: po pierwsze, rozszerzenie zasięgu grupy pozorowanej opozycji na środowiska katolickie, by i te środowiska wciągnąć do nadzorowanej przez SB gry; po drugie – uwiarygodnienie „opozycyjnego” image Michnika, by już później, w latach ruchu „Solidarności” (przewidzianego, po części nawet sterowanego, przez KGB i SB), łatwiej mógł on uchodzić za bohatera walki z reżimem komunistycznym w oczach nieświadomych manipulacji szerokich rzesz społeczeństwa.

W latach 70-tych środowisko "komandosów" niemal zmonopolizowało rolę antysystemowej opozycji, skutecznie uprawiając wobec innych, prawdziwie opozycyjnych grup, przemoc symoboliczną i wykluczenie z dyskursu. Co prawda ta koncesjonowana "opozycja" była niby poddawana represjom, ale owe „represje” były śmiechu warte (łącznie z pozorowaniem pobić podczas najść bojówek ZSMP na dom Kuronia; w istocie Kuroń ze znajomymi sami się tłukli pod wpływem napojów wyskokowych). Powtarzające się pobyty "opozycjonistów" w więzieniu - czyli na szkoleniu - przypominały raczej wypoczynek w kurorcie. Najdobitniejszy dowód, że "uwięzienie" było farsą i mydleniem oczu,  to liczne napisane "za kratami" teksty Adama Michnika; jest to rzecz niebywała i nieznana, by bojownik przeciw dyktaturze (o ile jest autentycznym bojownikiem), mógł w więziennym odosobnieniu pisać, i to co napisał kolportować. W skomponowanych podczas więziennych wczasów tekstach Michnik przemycał kapitulancką wobec komunizmu postawę (pod hasłem "dążenia do porozumienia"), lub, dla odmiany, wzywał do nieustępliwej, konsekwentej z nim walki, i nazywał system "totalitarnym". Wiadomo, że jeśli w totalitaryzmie ktoś nawołuje do otwartego masowego sprzeciwu, jest albo politycznym szaleńcem, albo prowokatorem na usługach reżimu. O szaleństwie Adama Michnika nic nie wiadomo.

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (100)

Inne tematy w dziale Polityka