Chevalier Chevalier
1643
BLOG

Partia-awangarda i dysydenci

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 32

Nie jest jasne, czy Joanna Kluzik-Rostkowska stoczyła się ku renegactwu i zaprzaństwu dopiero w ostatnich kilku miesiącach, czy też była zdrajcą i agentem od początku. W partii typu leninowskiego możliwa jest tylko druga interpretacja. Nie musi być ona oficjalnie wypowiadana: względy progagandowe nie pozwalają na dostarczanie amunicji przeciwnikom. Wystarczy, że członkowie i zwykli zwolennicy partii wiedzą (i piszą o tym np. na blogach), że kto w końcu okazał się zdrajcą, musiał być zdrajcą od początku. W partii typu leninowskiego wszechobecne jest dwójmyślenie, w rodzaju: my, partyjni, dobrze wiemy (ale zbyt głośno o tym nie mówimy), że jeśli przywódca macha gałązką pokoju, to jest to tylko taktyka obliczona na wyborcze zwycięstwo; po zwycięstwie prawdziwe cele będą na pewno realizowane.

Przypomnijmy, że partia typu leninowskiego jest partią-awangardą, z definicji reprezentującą interesy tych, których reprezentantem się głosi, niezależnie od skali faktycznego poparcia z ich strony. W parti typu leninowskiego legitymizacja wbudowana jest w ideologię i program, i nie musi być potwierdzona ani autentycznym poparciem, ani zwycięstwem w demokratycznych procedurach; partia-awangarda ma mandat do rządzenia, choćby przegrała czwarte (lub czterdzieste) z rzędu wybory. Jeśli w miejsce "klasy robotniczej" wstawimy "naród", mamy dziejszą odmianę partii-awangardy, w postaci partii uważającej się za jedyną prawdziwie patriotyczną partię, z definicji powołaną do wyrażania prawdziwych interesów narodu. Stąd przekonanie, nie raz przez działaczy partii głoszone, że jej kolejne wyborcze porażki są pożałowania godnym nieporozumieniem, biorącym się z fałszywej świadomości części (po prawdzie: większości, ale hadko to wprost przyznać) narodu.

Partia awangarda klasy robotniczej wnosiła z zewnątrz proletariacką świadomość robotnikom. Niezbywalnym składnikiem właściwej świadomości proletariackiej było uznanie programu i przewodniej roli partii-awangardy. Tylko ci robotnicy, którzy wnoszoną im świadomość przyjęli, godni byli miana klasy robotniczej; reszta miała fałszywą, burżuazyjną, nacjonalistyczną, religiancką świadomość. Analogicznie: partia-awangarda narodu wnosi z zewnątrz jego członkom narodową świadomość, której niezbywalnym składnikiem jest uznanie programu i przewodniej roli partii-awangardy. Pozostali członkowie narodu są nimi pro forma, ale nie w istocie: mają fałszywą świadomość, nie chcą kraju silnego i niepodległego, nie rozumieją wysokich wymogów przez partię stawianych, dają się oszukiwać i za nosy wodzić siłom antynarodowym.

Kolejne ekspulsje tych członków partii-awangardy, którzy objawiają dystans do kierownictwa - czy to do jego bieżącej taktyki politycznej, czy to do części ogólnych założeń programowych - biorą się z samej koncepcji takiej partii. Charakter przywódcy (np. jego domniemana niezdolność do tolerowania odmiennego zdania), czy ambicje głównych działaczy, ich osobista rywalizacja - to czynniki drugorzędne. Partia-awangarda z natury swej nie może tolerować dysydenctwa w żadnej postaci. W partii-awangardzie nie ma miejsca na działalność frakcyjną, nie tylko w sensie formalnie zorganizowanych frakcji; niedopuszczalne jest już samo artykułowanie odmiennych poglądów. Dysydenctwo podważa bowiem wspomnianą wyżej autolegitymizację partii-awangardy. Dla partii-awangardy jawny wróg nie jest tak groźny jak zrodzona w łonie samej partii herezja. Wybornie potwierdzają to dzieje partii typu leninowskiego. A Joanna Kluzik-Rostkowska ma szanse stać się PiSowskim Trockim, z racji jej zdolności, autorytetu, oraz rzeczywiście istniejących rozbieżności co do pewnych kwestii ideologicznych i programowych.

 

 

Zdaję sobie sprawę, że niektórzy Czytelnicy uznają wyżej zarysowaną analogię za zbyt daleko posuniętą, arbitralną, nieuprawnioną, ahistoryczną. Wyznam, że takie wątpliwości i mi nie są obce. Pewnym usprawiedliwieniem dla mnie może być wszechobecność różnego rodzaju historycznych analogii w naszej dzisiejszej publicystyce, i to na łamach bardzo poważnych periodyków. Wciąż napotykamy takie analogie: a to z III Rzeszą, a to ze stalinizmem, a to z czasami saskimi w Polsce, a to z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego, a to z egipskim II Okresem Przejściowym. Postanowiłem i ja mieć skromny wkład w rozkwit badań przez analogię.

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka