Jeśli tak się dobrze zastanowić, to nietrudno odkryć wiekopomność biblijnego: "Na początku było słowo..."
Nie jestem statystykiem, ale zaryzykuję twierdzenie, że dziewięćdziesięciu procentom popełnianych niegodziwości towarzyszy kłamstwo.
Deprecjacja słowa, tego co się mówi, co do dzisiaj niekiedy w prymitywnych (sic!) kulturach decyduje o życiu i śmierci - spowodowała w tzw. cywilizowanych społeczeństwach kompletną degrengoladę moralną.
Kłamstwo, krzywoprzysięstwa, wiarołomność, niesłowność - wszystko to, co jeszcze przed dwustu laty deprecjonowało delikwenta i usuwało ze wspólnoty - dzisiaj spływa po zaplutym pysku niczym majowy deszczyk.
Klamie się wszędzie, dosłownie wszędzie, najczęściej bez jakichkolwiek konsekwencji.
Społeczeństwo to akceptuje, bo mu to pasuje. Irytuje się wprawdzie, że reklama obiecuje szampon na łysinę, że mówi o najlepszym na świecie samochodzie, że polityk obiecuje coś czego nawet przy najlepszych chęciach nie jest w stanie zrealizować, że kościół mamrocze o ubóstwie, że prezydent udaje magistra, że płaci za suche pierdy z miodem które zmieniają klimat, że...po czym samo tonie w kłamstwach; takich zwykłych, codziennych, niewinnych, takich które przecież nikomu nie mogą wyrządzić krzywdy...
Ṡwiat może być lepszy (mój Boże, jaki jestem naiwny) i nie zależy to wbrew pozorom, li tylko od tych tam, onych...
Spróbujcie tej trudnej sztuki. Od dzisiaj nie kłamię. Od dzisiaj piętnuję bezkompromisowo kłamstwo w moim otoczeniu. Od dzisiaj wyłączam audycje, w których kłamią. Od dzisiaj głosuję tylko na tych co nie kłamią (skąd ich wziąść ?) - więc może na tych co najmniej kłamią ?
Od dzisiaj... Nie ma na co czekać. Jeżeli faktycznie nie chcemy dłużej żyć w pogłębiającym się matrixie, jak idioci w wariatkowie.
Boć przecie tylko prawda jest interesującą - kto przyzna, że chętnie słucha kłamstw ?
