seafarer seafarer
724
BLOG

Reprywatyzacja, do trzech razy sztuka

seafarer seafarer Reprywatyzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

W Warszawie przez wiele lat odbywał się, skutecznie prowadzony przez oszustów, proceder wyłudzania działek i kamienic od naszego stołecznego miasta. Ponieważ te działki i kamienice były kiedyś prywatną własnością, ten szalbierczy proceder, powszechnie nazywany był reprywatyzacją. Coś słusznego i uczciwego, czyli reprywatyzacja, oznaczająca zwrot prawowitym właścicielom, zrabowanej im niegdyś przez komunistów własności, stała się synonimem złodziejstwa, malwersacji i oszustwa.

Po roku 1989 w wolnej Polsce, wszystkie próby przeprowadzenia reprywatyzacji, jak dotychczas okazały się nieskuteczne. Decydujące w tej sprawie okazały się środowiska postkomunistyczne. Postkomuniści na wszelki sposób blokowali reprywatyzację. Dlaczego? Wyjaśnienie tej sprawy, to można powiedzieć prawdziwy chichot historii. Otóż latach 40-tych, komuniści odbierali ludziom własność. Ograbiali ludzi z ich mienia, nazywając to nacjonalizacją. W ten sposób, według ideologicznych urojeń, chcieli zapewnić wszystkim ludziom (tym, których z własności ograbiali również) sprawiedliwość społeczną i dobrobyt na ziemi. Jak się jednak okazało ani sprawiedliwości, ani też dobrobytu nie zapewnili.

A potem, gdy komunizm się skończył, nastąpiła transformacja według zasady ‘pacta sunt servanda’, ogłoszonej przez B. Geremka. Istota tych ‘pacta’ była następująca. Kończymy z komunizmem i wprowadzamy demokrację. Ale pod warunkiem uwłaszczenia nomenklatury. I w trakcie transformacji ustrojowej, komuniści teraz już jako postkomuniści, zaczęli zapewniać dobrobyt. Ten o którym, przedtem mówili, że zapewnią wszystkim. Tyle, że teraz już nie wszystkim tylko sobie. Jak? Ano, uwłaszczając się na znacjonalizowanym niegdyś, czyli zagrabionym prawowitym właścicielom, mieniu. Na początku lat 90-tych spółki nomenklaturowe powstawały jak grzyby po deszczu. No, cóż jako komuniści dobrobytu wszystkim nie zapewnili. Ale jako postkomuniści, sobie co nieco zapewnili. Może nawet więcej niż co nieco.

I dlatego próby uczciwej reprywatyzacji, czyli zwrotu prawowitym właścicielom, zagrabionego im niegdyś mienia, były przez postkomunistów, skutecznie torpedowane. W 1993r. gdy uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej było już bliskie, prezydent L. Wałęsa rozwiązał Sejm. Z kolei w 2001r. prezydent A. Kwaśniewski zawetował drugą, tym razem już uchwaloną przez Sejm, ustawę reprywatyzacyjną.

Proceder przepisywania na siebie cudzej własności, pod pretekstem reprywatyzacji (i już niekoniecznie przez postkomunistów, jak to było w przypadku spółek nomenklaturowych), nabrał szczególnych rozmiarów w Warszawie. Gdzie wskutek tzw. dekretu Bieruta i braku ustawy o reprywatyzacji były po temu szczególnie sprzyjające okoliczności.

Gdy powstała komisja weryfikacyjna i zaczęło wychodzić na jaw, jak przestępczy proceder odbywał pod pretekstem prywatyzacji, wydawało się, że idea reprywatyzacji została już doszczętnie skompromitowana. I żadna ustawa reprywatyzacyjna już nigdy nie zostanie uchwalona. A prawowitym właścicielom ich własność nigdy nie zostanie zwrócona.

A tu niespodzianka. Kilka dni temu minister Patryk Jaki ogłosił założenia nowej ustawy reprywatyzacyjnej. Jedne są słuszne inne mniej. Choćby zakaz zwrotu w naturze. Co jest niewłaściwego w tym, aby zwrócić właścicielom nieruchomość, działkę, ziemię, która była kiedyś ich własnością. A która nadal pozostaje własnością Skarbu Państwa? Myślę, że złe doświadczenia procederu wyłudzania kamienic w Warszawie, urągająco nazywanego reprywatyzacją, miały znaczenie w takim ujęciu założeń. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że w trakcie prac nad ustawą zostanie to zweryfikowane.

Oczywiście, przeciwko reprywatyzacji podniosą się protesty i głosy sprzeciwu. I pewnie będą padały z różnych stron. I być może, w najmniejszym stopniu ze strony postkomunistów. Bo oni to co już mieli wziąć to wzięli. I nikt już im tego nie odbierze. Najwięcej pewnie będzie protestów ze strony zwykłych ludzi. Tych, co całe życie ciężko i uczciwie pracowali. A którzy uważają, że to z ich pracy byli właściciele (lub ich spadkobiercy) otrzymają odszkodowania w ramach reprywatyzacji.

To nie jest prawda, że reprywatyzacja odbędzie się kosztem pracy innych ludzi. Ale, nawet jeżeli przyjąć taki punkt widzenia i założyć, że teoretycznie tak jest, to wtedy trzeba odpowiedzieć na następujące pytanie.

Co jest lepsze? Czy lepsze jest przekazywanie własności i wypłacanie odszkodowań, złodziejom i oszustom, jak to się działo w Warszawie w przypadku kamienic? Bo nie było ustawy reprywatyzacyjnej. Czy lepsze jest oddawanie tej własności, jej prawowitym właścicielom, którym została ona niegdyś przez komunistów zagrabiona? Myślę, że co do tego co jest lepsze, uczciwi ludzie nie mają wątpliwości. Aby jednak reprywatyzacja oznaczała zwrot własności a nie kradzież, konieczna jest uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej.

Dwa razy się nie udało. Miejmy nadzieję, że teraz się uda. Do trzech razy sztuka.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka