Sentymentalna Realistka Sentymentalna Realistka
5445
BLOG

"Chłopi" po rewolucji obyczajowej XX w.

Sentymentalna Realistka Sentymentalna Realistka Kultura Obserwuj notkę 54
Doznania estetyczne kamuflują zmianę interpretacji powieści, a my - zachwyceni obrazem, nie zauważamy, że to jest zupełnie inna historia.

"Chłopi" w reż. DK Welchman, Hugh Welchman to niewątpliwie obraz przepiękny. Plastyczność animacji, wspaniałość kadrów, wielość kolorów, gwarantują doznania estetyczne z górnej półki. Obejrzałam film pod koniec października. Wyszłam z kina nakarmiona obrazem, ale z dziwnym uczuciem, którego nie umiałam początkowo zdefiniować. Czułam jakby najpiękniejszy olejny obraz został mi pokazany w aluminiowej ramie z wyprzedaży w IKEA. Ale czemu takie uczucie?

Początkowo sądziłam, że to tylko z powodu tego niedociągnięcia w ostatnich minutach filmu. Cały film jest bowiem "przemalowany" na animację obrazów olejnych, za wyjątkiem ostatnich kilkunastu sekund. Kiedy naga Jagna wstaje z błota, kiedy pokazane są twarze piętnujących ją mieszkańców wsi. Tam nie ma animacji. Odczytałam to jako koniec "kolorowego" świata, przeprowadzony jednak z za małą konsekwencją. Stąd uczucie jakby ktoś zapomniał pomalować ostatnie kadry. Wystarczyło zmniejszyć ich saturację (zdjąć kolor, aby były mniej nasycone barwami, jeszcze nie czarno-białe, ale szarsze). W mojej ocenie jest to zaniedbanie zastosowania środka wyrazu, jakim jest kolor, jakbym oczekiwała przy takiej ekranizacji. 

Kilka dni temu trafiłam na wywiad w "Zwierciadle". (tu link https://zwierciadlo.pl/kultura/536762,1,czy-jagna-to-wspolczesna-dziewczyna-o-nowej-adaptacji-chlopow-rozmawiaja-grazyna-torbicka-i-martyna-harland.read?fbclid=IwAR2ke-1RIXWXbiIMhUIGy8YFVHY8wnT_u9gwwwYlDoWhnuIya-_YuexLg8w) Grażyna Torbicka rozmawia z Martyną Harland. Wywiad nosi tytuł "Czy Jagna to współczesna dziewczyna?" I nagle wszystko się wyjaśniło. Pani Martyna ubolewa nad tym, że współczesnej kobiecie w Polsce nadal odmawia się prawa do romansowania z żonatym mężczyzną, kiedy to on ją uwodzi. I w takiej sytuacji to na kobietę nakłada się odpowiedzialność za tę relację. Hmmm, stare powiedzonka, przysłowia, niosą w sobie zazwyczaj prawdę którą nasze babcie i prababcie dostały od swoich prababć, i częstokroć powstała ona w oparciu o naturę człowieka. O atawistyczne mechanizmy, jakie rządzą naszym zachowaniem; i osobniczym, i społecznym. Więc czytam te zarzuty pani Martyny wobec współczesnego społeczeństwa, a w tyle głowy pobrzmiewa mi babcia męża ze swoim " Pies nie weźmie, kiedy suka nie da!"

Reymontowska Jagna nie była ofiarą. Jagna Welchmanów nią jest. Reymontowska Jagna niosła w sobie niesamowitą siłę nieujarzmionej kobiecej seksualności, którą umiała oddziaływać na mężczyzn. Weichmanowska jest przepiękną dzierlatką która ucieka w swój świat zabawek DIY i kompletnie zdaje się nie rozumieć swojego oddziaływania na płeć brzydką. To nie jest ta sama bohaterka. Nie odmawiam prawa reżyserowi do takiej zmiany - do interpretacji utworu, warto jednak abyśmy zrozumieli, co owa zmiana implikuje. W książce społeczność potępiając dziewczynę potępia nieujarzmianie instynktów będące źródłem zaburzania porządku społecznego, łamanie zasad społecznych, na których wiele jednostek we wspólnocie buduje swoje poczucie bezpieczeństwa. 

Dalej pani Martyna opisując filmową bohaterkę, mówi "Jagna [...] zakochuje się w Antku, ale dostaje za męża innego, ponieważ on może jej zapewnić dobrobyt." W całym wywiadzie jest focus na miłość, która nie może się spełnić. Ale przecież to, że nie może, powinno być oczywiste. Dla naszych babć było. W międzyczasie nastąpiła rewolucja obyczajowa lat 60tych XX w. i nagle nie jest. Na sztandary zostały wzięte uczucia i łzy wylewa się nad tragizmem miłości ludzi związanych z innymi węzłem małżeńskim. Albo nad ożenkiem ze starym ale majętnym a niekochanym. Himalaje hipokryzji proszę państwa. Dziś deptaki wszystkich kurortów i wszystkie hotele SPA pięciogwiazdowe wypełnione są damami, które związały się z samcem gwarantującym dostatek - wystarczy włączyć którykolwiek z "lifestylowych" kanałów TVN, by towarzyszyć panience wybierającej suknię ślubna na piętnasty ślub swoich marzeń, z tym jednym jedynym który ma porsche i ubrał ją od stóp do głów. Czym to się różni od dziewiętnastowiecznego wydania się za 6 morgów ziemi? "Będziesz sobie Jadziu taką panią, że hej!" Tym, że dzisiaj one wszystkie są "zakochane". 

Reymont pokazał społeczność wiejską, która żyje w trudnych warunkach, często walcząc o przetrwanie. Pokazał znaczenie zasad w tej społeczności panujących. "Miłość przychodzi i odchodzi, a ziemia zostaje". Oparciem dla kobiety nie były silne portki tylko ziemia, która rodzi wystarczająco dużo zboża i kapusty, obrobi parobek, jeżeli tylko wystarczy plonów. W filmie wszystkim żyje się jak w sielance, na kolorowej malowanej polskiej wsi. Może za wyjątkiem Antka i Hanki których Boryna wypędził, ale przecież potem przygarnął synową, zatem ten głód jest tylko efektem kary rodzinnej. Nie widać, żeby na przednówku dotyczył wszystkich. Baby przy robocie są zawsze wesołe, chłopy silne i spragnione. Jakież to jest inne od pozytywistycznego, realistycznego jednak przedstawienia polskiej wsi w słowach autora powieści.

Wrócę jeszcze do samej bohaterki. W powieści Chłopi Jagna uwodzi i Borynę i Wójta, w filmie tego nie ma. Pani Martyna Harland w filmie widzi płoche dziewczę, które uczy się swojej seksualności. Z takiej perspektywy społeczność okrutnie krzywdzi naiwną młódkę. W książce Jagna używa swojego wdzięku w sposób nieokiełznany, owszem nie oddaje się każdemu kto jej chce, to ona wybiera kogo chce, ale robi to tam, gdzie zasady życia w społeczności to właśnie ograniczają. I dlatego jest wypędzona ze wsi. 

Dalej mówi Pani Harland, że Jagna sobie poradzi, że baby jej nie złamały. O jakże daleko wykazała się pani brakiem znajomości realiów dziewiętnastowiecznych. Jagna może w tej sytuacji zrobić tylko jedno. Udać się do miasta, tak szukać pracy. Przy swoich warunkach fizycznych prędzej czy później skończy w burdelu. I pani Martyna stawia tezę, że niewiele się zmieniło w mentalności Polaków w kwestii sytuacji kobiet w społeczeństwie od tamtych czasów po dziś. 

Czy ten film dostanie Oscara? Prawdopodobnie tak. Czy dlatego, że jest piękny plastycznie? Gdyby to ode mnie zależało to nie! Film jest piękny ponieważ wykorzystuje kadry, kompozycje, kolory z obrazów powstałych w czasach, gdy w sztuce jeszcze idea piękna coś znaczyła, gdy jej poszukiwano. Prawdopodobnie dlatego właśnie on nas zachwyca. Ale tu niewielka jest kreatywność operatora i reżysera, oni bardziej są jak kustosze wystawy malarstwa polskiego. Tu pozwolę sobie polecić Państwu artykuł opisujący dokładnie jakie obrazy stały się inspiracją dla twórców filmu https://niezlasztuka.net/o-sztuce/film-chlopi-i-malarskie-inspiracje/ . Bezapelacyjnie kompozycyjnie, plastycznie jest to uczta dla oka - taka sama jak w muzeum! Ale Oskar będzie za jedną jedyną scenę - za te dwa kadry w których, w jednym leży w błocie naga piękna kobieta, a na drugim widać pełną nienawiści twarz dewotki, żony organisty (wspaniale zagranej roli przez Małgorzatę Kożuchowską) w bordowej aksamitnej sukience z wielkim krzyżem na piersiach. Doskonale przemycona narracja "Katolik to hipokryta". 

Piękny obraz który oglądałam zgrzyta w okropnej aluminiowej ramie z IKEA. To jest dokładnie to samo uczucie które miałam, gdy oglądałam na wielkim ekranie Marię Skłodowską-Curie, wykreowana przez Karolinę Gruszkę w 2016r, pijącą wódkę szklankami we własnej kuchni.  Próba wciśnięcia ludzi sprzed rewolucji obyczajowej XX w. w modele zachowań charakterystyczne dla nas, żyjących już po niej. Jak aluminiowa, paskudna rama z IKEA na obrazie olejnym z wystawy w muzeum.

@senRealistki


Czytam, patrzę, próbuje zrozumieć mechanizmy społeczne, rolę kultury w tworzeniu takiej a nie innej kolei losu. Podróżuję do źródeł prawdy o naturze człowieka szukając odpowiedzi w psychologii, historii sztuki, teologii, biologii, a czasem nawet fizyce i kosmologii. Łączę wątki, pokornie wyciągam wnioski. Szanuję słowa. Kocham Piękno, Prawdę i Dobro.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura