W niedzielę w wieczornych wiadomościach w TVP były dwie poruszające informacje : O napaści na Berlusconiego ( kto sieje wiatr ….) i o burzeniu domów z wielkiej płyty w Hoyerswerde. Bardzo się tą druga wiadomością przejąłem . „Gdy w Hoyerswerde słychać huk i łomot, wszyscy wiedzą, że wali się kolejny blok z wielkiej płyty. To miasto było kiedyś perłą na mapie NRD, dziś enerdowską przeszłość się wyburza”- piszą w internecie. W takim domu mieszkamy od 1970 r. Widok burzonych bloków musiał być bardzo przykry i denerwujący dla nas wszystkich – mieszkańców osiedli z epoki Gierka. Poszperałem dzisiaj rano w internecie – w blokach z wielkiej płyty mieszka w Polsce około 4 mln rodzin – szacuje się ,że to około 10 mln osób. Nie mamy rodzinnych gniazd na pokolenia - choć pewnie każdy kiedyś o tym marzył : mieć jednorodzinny dom z ogrodem na peryferiach miasta. Wolałbym jednak nie widzieć jak rozwalają dom w którym mieszkam praktycznie cale dorosłe życie. Pozostaje nadzieja , wiedząc jaki jest w Polsce głód mieszkań i brak pieniędzy , ze u nas raczej będzie się bloki upiększać i modernizować – np. poprzez malowanie ,ocieplanie ,dostawianie balkonów niż burzyć. Pomijam drobiazg , że oprócz domów takich jakie są , nasze osiedle jest piękne , przestronne i zielone ,trzydziestoletnią dojrzałą i bujną zielenią drzew i krzewów. A jeśli kiedyś do „restrukturalizacji” dojdzie, nie będzie to zmasowana akcja wyburzania dzielnicy , a spokojne usuwanie pojedynczych bloków i zastępowanie ich zwykłymi , najlepiej dziewiętnastowiecznymi kamienicami ułożonymi w ulice ze wschodnią i zachodnią lub północną i południową pierzeją*.
Wydaje mi się,ze jestem człowiekiem spokojnym , zrównoważonym i rozsądnym. Nie mam tendencji do popadania w skrajności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie