Sierkovitz Sierkovitz
617
BLOG

Homofobia. WTF?

Sierkovitz Sierkovitz Polityka Obserwuj notkę 39

Po dyskusjach na temat związków partnerskich i rodzinnych domów dziecka przetoczyło się przez salon kilkanaście dłuższych dyskusji na temat homoseksualizmu i tego gdzie wg miejscowych bywalców jest jego miejsce. Dłuższa debata z ponad 100 komentarzami znalazła się pod artykułem Igora Janke zachęcającym do dyskusji na ten temat ale także pod artykułami Einego, Cezarego Krysztopy i Ezekiela. Dyskusje gorące bo i temat kontrowersyjny. Część piszących widzi w homoseksualizmie zagrożenie dla tradycyjnie zrozumianej rodziny, część nie widzi przeszkód dla związków jednopłciowych ale w tym samym czasie jest zdecydowanie przeciwna adopcji, a jeszcze inna grupa nie widzi problemów dla związków i adopcji - oczywiście jeżeli będzie to prawidłowo uregulowane (należę do tej ostatniej grupy). Jest jeszcze jedna dosyć charakterystyczna podgrupa w tym całym ambarasie: homofobi. Osoby, które nie argumentują, albo obok argumentowania dorzucają niemerytoryczne wtręty na temat homoseksualizmu. Klasyczne przykłady to grupowanie homoseksualizmu z dewiacjami a la pedofilia czy "pieszczotliwe" nadużywanie słów pedał, homoś, ciota itp. Zazwyczaj powiązane z reakcją "no co - po prostu nazywam rzeczy po imieniu" w momencie zwrócenia uwagi.

Ta ostatnia grupa zaintrygowała mnie. Skąd w człowieku potrzeba takich ostrych opisów w stosunku do, jakby nie patrzeć, zróżnicowanej grupy ludzi. Grupy, w której można znaleźć pełne spektrum charakterów, rodzajów związków, lojalności czy wierności. Postanowiłem pójść za ciosem i poszperać w dostępnych danych na temat przyczyn homofobii i na temat tego, kim są homofobi w poszczególnych populacjach. Z góry ostrzegam - takie badania są robione na zlecenie organizacji gejowskich, ale ponieważ to tylko i wyłącznie anonimowe badania opinii publicznej - raczej nie widzę problemu, żeby im zaufać.

Przeszukując sieć w poszukiwaniu materiałów na temat genezy homofobii znalazłem zadziwiająco mało solidnych wniosków. Trzy przewijające się często wątki to:

* religijne podłoże, szczególnie wśród wyznawców religii nawołujących do wstrzymywania się od seksu w ogóle i przy okazji piętnujących homoseksualizm jako grzech,

* zerowy albo sporadyczny kontakt z homoseksualistami

* brak albo wręcz przeciwnie - obecność homoseksualnych przeżyć wewnętrznych. Brak rodzi jeszcze większe niezrozumienie, obecność, szczególnie wbrew religii i własnym przekonaniom rodzi agresywną i bardzo nieracjonalną niechęć.

Te trzy punkty przewijają się najczęściej ale nie znamy wszystkich pobudek, które robią z jednej osoby homofoba a z innej niekoniecznie  - mimo takiego samego wychowania, środowiska. Wszystkie fobie są skomplikowanymi zespołami zależności, więc żeby spróbować poszerzyć temat, postanowiłem sięgnąć po demografię homofobii. Najciekawszym źródłem na jakie trafiłem był raport organizacji Stonewall na temat dyskryminacji i niechęci w Wlk. Brytanii z 2003 i jego kontynuacja z 2007 . W pierwszym raporcie ponad 1500 osób zostało zapytane w rozmowie w cztery oczy, o to, które grupy w społeczeństwie są ich zdaniem najbardziej narażone na dyskryminację (można było wybrać 3 grupy). Później ponad 1000 osób zostało zapytane w anonimowej ankiecie o swoją opinię na temat danych grup (Cyganie, homoseksualiści, emigranci itp.). Aż 37% populacji odpowiedziało, że wg nich homoseksualiści są narażeni na dyskryminację. W anonimowym kwestionariuszu 17% badanych powiedziało, że homoseksualiści to jedna z grup do których mają mało pozytywny stosunek.

Ciekawą częścią tej analizy jest porównanie tego, jakie grupy są bardziej skłonne do tego, żeby mieć homofobiczną wizję świata. Jak w wypadku każdych badań nad nienawiścią czy dyskryminacją to mężczyźni są częściej -fobami. O ile poziom deklaracji homofobii u pań wynosi 13%, u panów jest to 21%. Kolejną grupą są osoby starsze, gdzie odsetek deklarujących niechęć to 31% (dla porównania w grupie 15-44 lat - 9%). I tu zaczyna się robić ciekawie. Angielski podział klasowy w socjologii to podział na grupy A, B, C1, C2, D i E. Odpowiednio: Klasa wyższa średnia, średnia, niższa średnia, wyszkoleni robotnicy, robotnicy, inni, zależni od państwa. (klasa wyższa nie jest brana pod uwagę). W odróżnieniu od dyskryminacji pod względem rasy, gdzie klasy ABC1 są bardziej tolerancyjne (może dlatego, że nie walczą z migrantami o pracę?) ale w wypadku dyskryminacji homoseksualistów to klasy A i B są bardziej homofobiczne (21%), podczas gdy niższa klasa średnia to tylko 12%. To samo można zauważyć w wypadku czytelników gazet - to The Times ma aż 25% czytelników deklarujących niechęć do homoseksualistów, podczas gdy bulwarowy The Sun zaledwie 11% a nie mniej "ambitny" The Mirror - 14%. Co prawda przynależność do danej klasy społecznej o niczym nie przesądza, w wypadku wykształcenia mamy już bardziej przewidywalny trend - im niższe tym większa niechęć.

Kolejnym ciekawym wnioskiem tego badania było to, że o ile w wypadku niechęci na tle rasowym czy narodowościowym największy wpływ mają rodzice a zaraz po nich media, w wypadku niechęci do homoseksualistów najczęściej wymienianą motywacją jest religia (26%). Również fakt znajomości danej grupy ma ogromny wpływ na opinię. O ile aż 24% osób nie znających żadnych par homoseksualnych wypowiada się o nich mniej korzystnie, w wypadku osób, które takie pary znają - odsetek ten spada o połowę, do 12%. Tak samo jest w wypadku niechęci na tle etnicznym - odpowiednio 30 i 15%.

Z tych statystyk, może nie do końca pełnych i z pewnością różnych od naszej polskiej specyfiki (za to raczej rzetelnych, do polskich badań przeprowadzonych przez którąkolwiek z zainteresowanych stron miałbym znacznie mniejsze zaufanie), wyłania się obraz kilku charakterystycznych cech homofobów (charakterystyczna checha to nie to samo co warunek konieczny). W telegraficznym skrócie - rzucając kamieniem w stado homofobów z największym prawdopodobieństwem trafimy faceta po 55tce, religijnego, nieźle usytuowanego aczkolwiek niekoniecznie nieźle wykształconego, który poznał w swoim życiu 0 homoseksualistów... Oczywiście taki obraz to ogromne uproszczenie, mimo wszystko trend jest wyraźny.

Jedynym sposobem na homofobię to oswajanie społeczeństwa ze zjawiskiem homoseksualizmu. Pokazywanie, że to nie jest jakaś fanaberia, że homoseksualizm to nie tylko paradowanie na platformach (równie dobrze można by czerpać wiedzę na temat funkcjonowania przedsiębiorstwa na imprezkach pracowych). Pokazywanie tego, że homoseksualiści są w setkach odcieni a nie w czarnobiałym świecie homofobów, gdzie każde stwierdzenie jest dogmatem.

 

Sierkovitz
O mnie Sierkovitz

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka