Sierkovitz Sierkovitz
2113
BLOG

W odpowiedzi pastorowi

Sierkovitz Sierkovitz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Wczoraj pastor Bartosik na swoim blogu na S24 zamieścił bardzo błędną notkę o wrogu nr 1 chrześcijaństwa - teorii ewolucji. Im więcej czytam takich notek tym bardziej jestem przekonany o tym, że to właśnie tacy duchowni najbardziej brużdżą w religii. Dlatego postanowiłem skrobnąć dłuższą odpowiedź. Koniec końców była na tyle długa, że oprócz wklejenia jej pod artykułem pastora, wrzucę ją na swój blog. Cytaty - z artykułu pastora.

 

 1. Ewolucja jako wiara i światopogląd

"Teoria ewolucji nie jest naukowym faktem."

Racja. Jest teorią naukową. Fakt to ledwie cegiełka. Teoria to cały gmach zbudowany z takich cegiełek. Nazywać teorię faktem jest w istocie obraźliwe dla teorii.

"Nie obserwujemy ewolucji ponieważ jest ona sposobem interpretowania faktów przez pryzmat pewnych założeń o podłożu światopoglądowym."

A tu już wkraczamy w krainę mitów. Oczywiście obserwujemy ewolucję. Zarówno pośrednio (wspomniane kości, wykopaliska, podobieństwa między rodzajami) jak i bezpośrednio (eksperymentalna ewolucja to całkiem spory dział biologii). To, że autor tego nie wie, nie dziwi ale nie jest też argumentem.

"Polecam w szczególności książkę R. Dawkinsa „Bóg urojony" oraz film „Geniusz Karola Darwina", które dobitnie pokazują, że teoria ewolucji jest narzędziem ideologicznej walki z chrześcijaństwem."

Bardzo to ciekawe ale akurat te książki są próbą łączenia teorii ewolucji z ateizmem. Ten argument można bez problemu zaatakować ale to nic nie mówi ani o teorii ewolucji ani o ateizmie. Jedynie o ich łączeniu. 

"Dyskusja między ewolucją, a kreacjonizmem to nie debata między nauką i wiarą lecz pomiędzy jedną interpretacją faktów naukowych, a drugą; i co podkreślamy w tej kwestii: ewolucja ma spekulatywny charakter, nie poparty żadnymi dowodami."

Oczywiście. Tak samo jak dyskusja między zwolennikami kulistej ziemi i płaskiej ziemi to dyskusja pomiędzy dwoma interpretacjami faktów. Jedyna różnica między nimi to, że jedna interpretacja ma 99,999999% wiarygodność, druga 0,000001%. Ewolucja nie ma spekulatywnego charakteru, jej istnienie można potwierdzić na podstawie tylko i wyłącznie eksperymentu myślowego: zasoby są ograniczone, więc życie na Ziemi nie może się mnożyć w nieskończoność. Co oznacza, że pewne warianty będą lepsze w mnożeniu się i zostawią potomstwo. Kopiowanie DNA w idealny sposób kosztowałoby nieskończenie wiele energii i trwałoby nieskończenie wiele czasu - więc w warunkach ziemskich jest niemożliwe. Stąd nieidealne kopiowanie DNA jest koniecznością. Ponieważ kopiowanie jest nieidealne, jedne warianty będą skuteczniejsze od innych. Ponieważ środowisko jest zmienne, skuteczność będzie zmienna w czasie. Z tych powodów ewolucja musi zachodzić. Bez spekulacji.

"Ewolucjonistyczne teorie powstania świata i życia mają czysto spekulatywne, wręcz religijne, nie zaś naukowe, podłoże."

Po pierwsze - powstanie świata i życia ma mało wspólnego z teorią ewolucji. Po drugie nauka ma spekulatywny charakter, więc spekulatywność nie wyklucza naukowości.

"Niewiele wspólnego z nauką ma wiara, że świat powstał i wyewoluował z atomu lub materii. Nikt w naukowy sposób jak dotąd nie wyjaśnił skąd się owa materia wzięła."

Znowu - wstęp jest o teorii ewolucji a nagle wskakujemy na niezwiązany temat powstania materii. Klasyczny przykład dezinformacji kreacjonistów. Budujemy chochoła i go atakujemy. Z tego powodu pominę resztę tej prowokacji nie związanej z tematem, poza kilkoma dyskwalifikującymi błędami.

"Zobaczmy więc jak to wyglądało: około 20 miliardów lat temu miał miejsce „Wielki Wybuch". "

13,7 miliardów lat temu. Chociaż wypadałoby zachować pozory jakiejkolwiek wiedzy na temat tego co się pisze...

"Używamy oczywiście wielkich liter by podkreślić „boskość" i doniosłość tego wydarzenia, wszak to religia."

Wypadałoby też znać genezę nazwy Big Bang i wiedzieć o tym, że wymyślił to zagorzały przeciwnik tej koncepcji, niejaki Fred Hoyle (zresztá pózniej tu wspominany), i to on wykorzystał wielkie litery, żeby wyśmiać to, co jego zdaniem było nabożnym podejściem do koncepcji inflacjii Wszechświata.

"Idźmy jednak dalej: 4,6 miliardów lat temu (cóż za dokładne wyliczenia w świecie przypadkowych zmian!) ziemia zastygła tworząc twardą skorupę."

Wypadałoby powiedzieć skąd się wzięło te 4,6 mld lat. Bo przecież nie tak ot sobie jak sugerujesz. To kilkaset różnych i jak najbardziej niezależnych wyliczeń. Rozumiem, że tekst jest kierowany do raczej bezmyślnego i nieweryfikującego czegokolwiek grona odbiorców ale traktowanie ich jak aż takiego bydła - mocno patronizujące... Gdzie wspomnienie o datowaniu meteorytów, heliosejsmografii, modelach fizycznych wszechświata? Zamykamy to w prostej formie że nagle ad hoc ktoś sobie wymyślił 4,6 mld lat? Pikne ale niestety bez jakichkolwiek podstaw. 

""Deszcz padał kilka milionów lat i zmienił wszystko w "zupę"."

Z czego to cytat - bo skoro używasz cudzysłowiac- skądś to pewnie wziąłeś. Podaj źródło dokładnego cytatu albo przyznaj, że to cytat kreacjonisty, ew. twój własny. Sugerowanie, że oficjalna nauka stosuje takie uproszczenia jest z tego co się orientuję kłamstwem i wydawaniem fałszywego świadectwa. Co o ile się nie mylę nie jest mile widziane.

" "Zupa" ożyła 3 miliardy lat temu. Pierwsza forma życia znalazła sobie partnera, coś do jedzenia i powoli w przeciągu milionów lat ewoluowała do obecnej formy."

Tu kolejne bzdury - pierwsze formy były bezpłciowe więc nie musiały sobie szukać partnerów. Do dziś większość życia na ziemi nie posiada płci. Widać o tym nie wiesz ale jednocześnie nie uważasz, że takie szczegóły jak brak wiedzy przeszkadzają we wrzucaniu twoich wynurzeń w dziale nauka.

"Gdy opowiadam tą historię dzieciom – mamy niezły ubaw."

Nie tylko ty. Ja mam nawet większy ubaw. Różnica jest jedna ale kluczowa. Mój ubaw jest powiązany z wiedzą na ten temat.

"Niechrześcijanin sir Fred Hoyle powiedział: „Prawdopodobieństwo, że wyższe formy życia mogły powstać spontanicznie można przyrównać do prawdopodobieństwa, że tornado przechodzące przez śmietnik mogłoby złożyć Boeinga 747 z materiałów tam się znajdujących"."

Fred Hoyle to wybitny astronom. Zresztą wspomniany w moim komentarzu. Ale biolog z niego był mierny. Jego obliczenia co do prawdopodobieństwa matematycznie są bez zarzutu. Co z tego, kiedy założenia tych obliczeń są bez sensu. Hoyle obliczył sobie spontaniczne powstanie z niczego w jednym skoku współczesnej formy życia. Żaden biolog nie postuluje takiego czegoś. Hoyle pominął w swoich formułkach taki drobny szkopuł jak selekcję naturalną. Można być najbardziej zatwardziałym kreacjonistą, ale trzeba mieć na prawdę tupet, żeby twierdzić, że teoria ewolucji nie postuluje istnienia selekcji naturalnej. Przez to niedopatrzenie Hoyle patrzy na losowanie z zachowaniem jak na losowanie na loterii. Dwa różne systemy. Zgodnie z jego logiką to, kto przechodzi do następnej klasy jest całkowicie losowe. Podczas gdy naprawdę zdawanie jest zależne od osiągniętych wyników - a te sá selekcjonowane przez nauczycieli.

"Okazuje się jednak, że zgodnie z wiarą niektórych ewolucjonistów wybuchy posiadają właściwości tworzenia i to natychmiastowego!"

I znowu słomiany lud oparty na całkowitym niezrozumieniu koncepcji inflacyjnego modelu Wszechświata. Doczytać a potem pisać. Analogie między WW a wybuchem bomby są zupełnie nietrafione.

2. Mikro czy makroewolucja?

"Owszem, udowodniła jedną rzecz: mikroewolucję, a raczej różnorodność istniejącą w ramach jednego rodzaju.  Przykładowo: wilk, kojot, pies, szakal rzeczywiście mogą mieć jednego przodka. Podobnie jak koń i zebra lub pantera, tygrys, ryś czy puma." 

W tym akapicie idealnie widać niewiedzę autora. Pantera i tygrys - owszem, należą do tego samego rodzaju. Rysie to kolejny rodzaj, pumy to kolejny. Czyli gdzie jest ta mikroewolucja skoro aż trzy zupełnie różne, aczkolwiek blisko spokrewnione rodzaje nagle bez problemu mogą być spokrewnione, podczas gdzy trzy inne - równie blisko spokrewnione, już nie?

"Nie możemy natomiast mówić, że takowego mają pies, banan, człowiek i krewetka."

Oj możemy. Sekwencje genetyczne są bardzo dobrzym wskaźnikiem. Ale idę o zakład, że mógłbym autorowi tych wynurzeń jak również jego guru Hovindowi wkleić dowolne sekwencje genetyczne i nie mieliby pojęcia co zacz.

"Mamy więc zmiany w obrębie poszczególnych gatunków, ale nie istnieją żadne ewolucyjne zmiany między rodzajami."

O czym świadczą rysie, pantery i pumy? 

"Pies nie nauczy się nigdy latać, ani nie stanie się różowy."

A dlaczego miałby? Czy latanie jest dla psa koniecznością? Co do różowego psa - gdyby stworzyć warunki w których różowa maść dawałaby ogromną przewagę - niewątpliwie mielibyśmy różowe psy. Cechy nie pojawiają się dlatego, że losowy kreacjonista tak chce ale dlatego, że mają biologiczny sens. Pojawianie się ekstrawaganckich i kosztownych kolorów u zwierząt, które są daltonistami nie jest raczej bezsensem.

3. Powstanie płci

"Wielkim problem zwolenników ewolucji jest powstanie płci jako dwu odrębnych osobników tego samego gatunku, a jednocześnie zharmonizowanych fizjologicznie, genetycznie, a nawet psychicznie (uczuciowo) w wielu funkcjach życiowych, jak np. prokreacja."

Owszem. To wielki problem. Ale w zupełnie inny sposób niż myślą kreacjoniści. Problemem nie jest to jak powstała płeć ale dlaczego. Bo z tym jak nie ma absolutnie żadnego problemu. To dlaczego danym organizmom opłaca się wydawać dwa razy więcej energii na utrzymanie dwóch typów płciowych jest bardzo ciekawym pytaniem i jak do tej pory nie ma jednoznacznej odpowiedzi. 

"Jeśli ewolucjoniści wierzą w równoległą ewolucję płci, tak iż budowa ciała samca w przypadkowy sposób stała się uzupełniająca dla budowy samicy w tym samym czasie to potrzeba do tego wielkiej wiary i nie mniejszej wyobraźni."

pikny strawman po raz kolejny. Nikt nie twierdzi, że nagle z bezpłciowego organizmu musiały powstać dwie idealnie uzupełniające się płcie. Co więcej - nawet teraz, dzisiaj zaledwie promil znanych gatunków wykazuje budowę dwupłciową. Większość (bakterie, archaea, część grzybów) rozmnaża się bezpłciowo, spora grupa rozmnaża się głównie bezpłciowo, od czasu do czasu wykorzystując płciową wersję rozmnażania (znowu grzyby, ale również obleńce, mięczaki) inne rozmnażają się głównie płciowo ale często również bezpłciowo (jamochłony rośliny, etc.) i tylko wyższe kręgowce mają te wymogi posiadania dwóch płci. Ale tego autor nie zgłębił. Bo i po co. Skoro jednoczesne powstanie dwóch płci jest wg autora niemożliwe, jakim cudem możliwe jest jednoczesne powstanie rozmnażania płciowego i zanik umiejętności rozmnażania bezpłciowego? Albo oba są realne - wtedy cały wywód jest bez sensu, albo oba są bzdurami - wtedy nadal cały wywód jest bez sensu.

"Nie może również trwać przez wiele pokoleń ponieważ wówczas gatunek nie byłby zdolny do prokreacji i wyginąłby."

No właśnie. Rozmnażanie bezpłciowe nie przyszło na myśl. Warto się wypowiadać na tematy na które nie ma się pojęcia?

"Jeden z ewolucjonistów na pytanie: Jak samiec i samica ewoluowali? odpowiedział: Był to gigantyczny krok milowy historii ewolucji."

Kto i kiedy i gdzie? Warto byłoby wspomnieć zamiast zasłaniać się takimi generalizacjami.

4. Układ rozrodczy

"Słabością teorii ewolucji jest logiczna niemożliwość przekształcania się układu rozrodczego np. jajorodnego w żyworodny."

Czego świadectwem są zapewne organizmy jajożyworodne. Nieprawdaż? 

5. Przekształcenie serca

"Niemożliwe jest przekształcenie się serca z jedną komorą i jednym przedsionkiem w dwukomorowe i dwuprzedsionkowe. "

Ktoś pod oryginalnym artykułem wspomniał o rozwoju zarodkowym. Radzę doczytać

"Serce musi być zawsze w pełni sprawne, a każde jego rozszczelnienie to śmierć organizmu."

Czyli które jest nieszczelne - dwu, trzy, czy czterokomorowe? 

"Istnieje teoretyczna „możliwość" dorastania „potrzebnych elementów", a następnie ich uruchomienie oraz zmiana organizacji obiegu krwi. Jednak częściowe przyrastanie elementów serca byłoby szkodliwe dla przepływu krwi utrudniając przeżycie organizmu i jego eliminację w wyniku doboru naturalnego."

Nie chcę psuć imprezy ale komory w sercu powstawały przez podział istniejących struktur a nie przez dobudowanie. Znowu produkujesz słomianego luda.

"Czy to możliwe, aby szły w określonym (przez kogo?) kierunku i nie zostały przerwane przez przypadek?"

Nie. Bo i też liczba komór nie była określona. Po prostu w różnych środowiskach inna budowa serca jest korzystna. I nie raz i nie dwa zdarza się, że ta budowa jest zaburzona. Przykładowo niepełna przegroda (czyli trójkomorowe serce) często zdarza się w ludzi. Ale w naszym wypadku kończy się nienajlepiej więc nie pleni się w populacji. W wypadku gadów - widać tryb ziemny sprzyjał trójkomorowemu sercu co spowodowało, że dwukomorowe serce ryb szybko zaniknęło w tej grupie. 

6. Brak form przejściowych

"Po pierwsze, Karol Darwin powiedział: „Jeśli ewolucja jest prawdą powinniśmy odkrywać niezliczone ilości form przejściowych". Miał rację. Jeśli więc przedramię gada zamieniło się w skrzydło ptaka, to dlaczego nie znajdujemy serii skamielin pokazujących stadia ni to kończyn, ni to skrzydeł lub ni to łusek, ni to piór?"

To ty nie znalazłeś. Akurat przejście między łuskami a piórami jest udokumentowane dziesiątkami skamieniałości. Włącznie z przynajmniej dwudziestoma rodzajami piór w różnym stopniu zaawansowania u gadów i prymitywnych ptaków. 

'Darwin uważał brak form przejściowych za najbardziej oczywiste i poważne zastrzeżenie dla jego teorii. Ewolucjonista David Raup, kustosz jednego z największych muzeów w USA stwierdził, że sytuacja dotycząca brakujących ogniw zbytnio się nie zmieniła i że posiadamy nawet mniej przykładów ewolucyjnych przemian niż mieliśmy w czasach Darwina. I dodaje: „Lata po Darwinie jego następcy mieli nadzieję znaleźć formy pośrednie. Tych nie znaleziono. Jednak optymizm pozwolił trochę sobie pofolgować i do podręczników weszło sporo czystej fantazji"."

Cytat wyrwany z kontekstu. Raup pisze o tym, że mimo tego, że przybyło nam 250 000 skamieniałości, obraz form przejściowych skomplikował się i to o czym myśleliśmy jako o prostych przemianach okazało się kombinacją przemian i ślepych uliczek ewolucji. Ale kreacjoniści ćytują z tego dosyć obszernego zdania i całej wypowiedzi tylko i wyłącznie urywek, który pozbawiony kontekstu pasuje do ich koncepcji.

"St. J. Gould wykładowca na Harvardzie stwierdził: „Nieobecność dowodów na formy przejściowe jest natrętnym i uporczywym problem ewolucji"."

Kolejne cytowanie wyjęte z kontekstu. W dalszych zdaniach Gould pisze o tym, jak to z kopalnych dowodów niewątpliwie możemy zaobserwować to ,że ewolucja zachodzi ale nie możemy w idealny sposób prześledzić miniaturowych zmian na przestrżeni kilku pokoleń. Potem przechodzi do promowania swojej koncepcji saltacji - zmian skokowych zamiast gradualizmu, zmian stopniowych. Koncepcja Goulda to nie jest odpowiedź na brak dowodów. To są cały czas rozważania na temat tego, czy w momentach nagłego zwolnienia wielu nisz ewolucja skacze wystarczająco szybko, żeby zniwelować wieloletni stopniowy trend, czy nie do końca. Zupełnie inne podstawy do rozważań. Oczywiście ze strony laika nie wymagam zrozumienia subtelności tej różnicy.

"Po drugie: Ewolucjoniści chwytają się pojedynczych przykładów w sytuacji gdy mówią o rzekomo milionach istniejących form przejściowych między ptakami a gadami, gadami a ssakami, małpami a ludźmi. J. Gould: „Ewolucyjne drzewa, które opanowały nasze książki posiadają dane tylko na końcówkach i podstawach gałęzi. Reszta to spekulacja." 

Piękna historia. Tylko nie wspomina o jednym. Każde pojedyncze odkrycie biologiczne dodaje jedną podstawę gałęzi w tym drzewie. Od czasów Goulda liczba tych podstaw wzrosła stukrotnie. Umiejętność cytowania przez kreacjonistów - została w tym samym miejscu. Umiejętność prowadzenia przez nich badań - niestety nie wyewoluowała.

"Warto abyśmy pytali ewolucjonistów: gdzie są te miliony form przejściowych?"

W setkach ośrodków badawczych na całym świecie. Opisanych w milionach artykułów. 

"Dlaczego ewolucja nagle się zatrzymała? Dlaczego ewolucjoniści chwytają się małych, często bakteryjnych, pojedynczych form zamiast wskazać na badania archeologów, które obfitują szczątkami i szkieletami wymarłych form przejściowych z ewoluującymi kończynami, skrzydłami, formy z ewoluującym okiem, układem rozrodczym, organami płciowymi?"

Jednokomórkowce są idealnym materiałem do pokazania ewolucji w działaniu. Ze względu na bardzo krótki okres generacji i łatwość wywierania silnych presji. Wszystkie wymienione formy są opisane. Niewiedza autora nie jest żadnym argumentem. Świadczy tylko i wyłącznie o autorze

"Gdyby dinozaury ewoluowały w ptaki to pomiędzy ramieniem, a skrzydłem posiadałyby pół łapy - pół skrzydła."

To bardzo durny przykład. Geny nie działają w ten sposób. Za pomocą jednej drobnej zmiany na poziomie rozwoju zarodka może dojść bezmózgowia. Dziecko rodzi się bez głowy, oczywiście umiera. Do tego wystarczy jedna mutacja. Dziwne, bo powinno to następować stopniowo, nieprawdaż? Cały przykład z archeopteryksem jest bez sensu. Po pierwsze archeopteryks już dawno temu został zdyskredytowany, przez "ewolucjonistów" oczywiście. Po drugie - czemu nie odnieść się do kilkudziesięciu gatunków gadów, gadoptaków i wczesnych ptaków, które poznaliśmy do tej pory? Bo trzeba wysiłek zrobić? Bo biblioteka w więzieniu, w którym siedzi Hovind nie ma dostępu do internetu?

7. Naturalna selekcja

"Naturalna selekcja niczego nie tworzy."

Co niejako wynika z definicji słowa selekcja. Selekcjonować można już tylko coś co istnieje. 

"Jest to proces zachowujący gatunki silniejszymi. Nie posiada twórczych zdolności. Jest to raczej proces konserwujący."

A tu już nieprawda. Konserwujący oznacza zachowujący to co było wcześniej. Selekcja może i jak najbardziej promuje nowopowstałe cechy.

"Gdybyśmy pracowali z fabryce i usuwali auta z usterkami zachowując tylko te dobre, jak długo zajęłaby ich zmiana w samoloty?Odpowiedź jest oczywista: nigdy się nie zmienią!"

O takim pojęciu jak presja selekcyjna nie wspomnimy? W fabryce samochodów oczywiście chcemy mieć samochody. Promując lepsze warianty i usuwając usterki będziemy po prostu robili lepsze samochody. Ale gdyby ktoś (presja selekcyjna, rząd szwedzki ) dawał duże nagrody za to, że coś lata, szybko z fabryki samochodów mielibyśmy fabrykę samolotów (nietoperz, SAAB). 

"Naturalna selekcja jest jak kontrola jakości: upewnia się, że produkt z defektami zostanie wyeliminowany, ale nie zmienia go w coś innego."

To po prostu półprawda. Czyli nieprawda. Selekcja owszem eliminuje wady. Ale równie silnie, jeśli nie silniej, promuje nowe cechy. To było wykazane dziesiątki razy.

"Nawiasem mówiąc przetrwanie najlepszych jest czymś co nazywamy tautologią: - Profesorze, dlaczego to zwierzę przeżyło? - Bo jest najlepsze. - Skąd jednak wiadomo, że jest najlepsze? - Bo przeżyło!"

Pseudotautologia. Daj mi bakterie i wybór medium. Przewidzę ci dokładnie jakie cechy wyewoluują w tej bakterii w kilka tygodni tylko i wyłącznie w oparciu o to co wiem o genetyce bakterii i medium. Zresztą i ty możesz. Wrzuć do pożywki antybiotyk i będziesz miał w parę dni bakterie odporne na antybiotyk. Tautologicznie? Nie. Jak profesor opowiada post factum - nie dziwne, że wygląda to na tautologię. Ale w takich badaniach mamy spore moce przewidywania. 

8. Mutacje jako motor ewolucji

"Po pierwsze: istnieją korzystne mutacje. "

Skoro istnieją niekorzystne mutacje - z definicji muszą istnieć korzystne (przykładowo jeżeli zajdzie niekorzystna mutacja a w następnym pokoleniu zostanie cofnięta do punktu wyjściowego - jak nazwałbyś tą drugą?

"Po drugie: mutacje produkują nowe informacje, czego nigdy nie zaobserwowano."

Uściślij - ty nie wiesz czy zaobserwowano. Coś takiego jak duplikacja z rozdzialem czy inwersja tworząca nowy profil transkrypcji nie są pewnie czymś o czym gadasz sobie w domu. 

"Istnieją tysiące mutacji lecz ewolucjoniści tacy jak Pierre Paul Grasse przyznają: „Niezależnie od ilości mutacje nie tworzą ewolucji żadnego rodzaju. Mieszają tylko istniejące informacje. Nie dodając żadnych nowych". "

Od czasów Grasse trochę się zmieniło. Przykładowo pierwsze poważne doświadczenie z dziedziny ewolucji eksperymentalnej zaczęło się 5 lat po jego śmierci. Od tamtej pory doszło setki i praktycznie każde z nich pokazało takie dodawanie informacji.

"To nie jest nowa informacja lecz wymieszana podobnie jak krótkonogie owce, dwugłowy żółw."  Przy jakiejś bardzo dziwacznej definicji informacji. Z czego akurat kreacjoniści słyną. Co chcesz? Żeby żółw urodził marklaka (nowy gatunek stawonogów)? czy wtedy nazwa ewolucja miałaby jakikolwiek sens? "Z wyrazu „encyklopedia" można ułożyć wiele innych słów np. „cyklop", „noc", „koniec", „lody"; ale nie ułożymy wyrazów „zebra" lub „krzesło"."

Można też ułożyć słowo kocned. Niezdefinioniowane słowo, któremu można nadać znaczenie. Dokładnie to robi ewolucja. I to jest tworzenie informacji.

9. Kolumna geologiczna

"Co ważne: Lyell oraz jego następcy uczynili to dużo wcześniej niż wynaleziono datowanie metodą potasowo-węglanową oraz radiowęglowe (węglem 14C)."

To bardzo ważne. Bo to, że przed opracowaniem datowania (na marginesie daruj sobie metodę C14 w geologii) radioatywnego, datowanie było całkiem niezłe a później metody oparte na stałych fizycznych tylko to potwierdziły. 

"Na całym świecie znajdziemy drzewa przechodzące przez wiele warstw."

Co więcej, wiemy jak powstały i dlaczego przechodzą przez wiele warstw. Poszukaj a znajdziesz.

10. Skamieliny

"Czy nie jest to błędne koło rozumowania?"

Po pierwsze cała historyjka opiera się na anegdotce gościa skazanego już za poważne oszustwa. Po drugie sam oszukałem. Opiera się nie tylko na jego anegdotce ale na poważnym uproszczeniu. Skały datuje się wieloma metodami opartymi na rozpadzie radioaktywnym. Oprócz tego, skały z danego okresu charakteryzują się przykładowo, podobnym składem chemicznym, sąsiedztwem, ustawieniem pierwiastków o waciwociach magnetycznych i między innymi obecnością pewnych form życia w postaci skamieniałości. Ale upraszczanie tego złożonego zagadnienia do dwóch składników błędnego koła to czystej wody Hovindyzm.

11. Metoda węgla radioaktywnego C14

"Przykład świecy ukazuje nam ograniczoność naukowych metod datowania wieku ziemi. Nie tylko brakuje w nim danych, ale zakłada ten sam czas spalania świecy czego ewolucjonista nie jest w stanie naukowo zbadać w odniesieniu do datowania metodą radioaktywnego węgla C14."

bzdura, bzdura. Po pierwsze, nie zakłada a pomiary C14 są weryfikowane innymi metodami. Po drugie nie zakłada się tego samego tempa a raczej są do tych pomiarów krzywe kalibracyjne.

"Kolejne założenie związane z powyższą metodą dotyczy możliwości mierzenia tak dalekich skal czasowych jak kilka milionów lat...."

Piszesz o dokładności - długość pomiaru to nie dokładność. Pewnie, że można mierzyć długie okresy czasu ale wtedy pomiar jest obarczony większym błędem. Nie +/- 20lat a +/- 500000 lat. i na pewno nie metodą C14 - o czym każdy naukowiec wie. Tak samo jak nie będę mierzył linijką odległości z Ziemi do Słońca. Od tego są inne instrumenty. 

"Skorupa żyjącej małży wydatowana została na 2300 lat. Świeżo zabita foka na 1300 lat zaś skorupa żyjącego ślimaka na 27 tysięcy lat."

Wszystkie przykłady są podane przez ignorantów w dziedzinie datowania. Ne od dzisiaj widaomo, że nie wolno metodą C14 mierzyć wieku morskich stworzeń i mięczaków bo te wbudowują w swoje skorupy nieorganiczny węglan wapnia, który ma zupełnie inne proporcje izotopów. Ale kto by tam fakty sprawdzał, co nie?

12. Trzy kubki

"Ewolucja jest jak gra w trzy kubki. Gdy pytamy biologa jaki jest najlepszy dowód na ewolucję odpowiedź często brzmi: jest w genealogii."

Ty może byś zapytał biologa ewolucyjnego a nie imputował co ci się w głowie urodzi? Jeśli chcesz wiedzieć co jest najlepszym dowodem - przewiń tekst do początku. Tam masz wytłumaczone, dlaczego ewolucja jest nieunikniona.

"Luther Sundarland inżynier lotniczy zajmujący się badaniami i rozwojem systemów automatycznej kontroli lotu napisał list do Collina Peterssona dyrektora Muzeum Historii Naturalnej w Londynie mającego największą liczbę skamielin na świecie. Zadał w nim pytanie: „Przeczytałem Pana książkę o ewolucji i zauważyłem, że nie pokazał pan brakujących ogniw teorii ewolucji. Dlaczego?" Petersson odpisał: „Całkowicie zgadzam się z Pańską obserwacją. Gdybym o jakiejś wiedział skamieniałej lub żywej z pewnością bym ją dołączył. Powiem jasno – nie ma ani jednej skamieliny". Nie tylko nie ma brakujących ogniw w łańcuchu ewolucyjnym. Brakuje całego łańcucha.""

I znowu z kontekstu. Patterson Pisał o tym, że nie można z całą pewnością stwierdzić, że dany łańcuch skamielin jest tym co na prawdę zaszło, bo może niechcący zawierać łańcychy boczne. Podstawy ewolucji. Ale wystarczy wyjąć to z kontekstu i voila.

"Sir Arthur Keith w 100-lecie wydania „O powstawaniu gatunków" Karola Darwina napisał we wstępie : „Ewolucja jest nie udowodniona i jest nieudowadnialna. Wierzymy w nią tylko dlatego, że jedyną alternatywą jest kreacja, a to jest nie do pomyślenia!"."

Daj skana tego wydania. Nie skana kreacjonistycznych pamfletów a tego konkretnie wydania. Bo tak się składa, że Sir Arthur Keith niestety nie dożył 100-lecia wydania "O powstaniu...". No chyba, że zza grobu pisał.

"Jeśli ewolucja jest prawdą to nie możemy zaprzeczyć tezie, że być może pewni ludzie ewoluowali szybciej i dalej niż inni."

Raczej możemy. Przepływ genów między populacjami mimo wszystko wyrównuje takie minimalne różnice. Nie możemy zaprzeczyć, że ludzie ewoluujá inaczej.

"Pełny tytuł książki Karola Darwina brzmi: O pochodzeniu gatunków poprzez naturalną selekcję, zachowanie uprzywilejowanych ras w walce o przetrwanie". Jeśli Karol Darwin nie był rasistą (w co trudno uwierzyć czytając powyższe słowa) to na pewno założył podwaliny dla rasizmu."

A to już po prostu żenada i ciosy ponizej pasa. Jak myślący człowiek może pójść na taką prymitywną podpuchę? Rasa i gatunek w tamtych czasach to były w zasadzie synonimy. Dopiero później zdefiniowano dokładniej te pojęcia. 

"W USA na Targach Światowych ciemnoskórych ludzi pokazywano jako eksponat, formę przejściową między człowiekiem, a małpą."

Ku uciesze rodziców Hovinda. Ale niewątpliwie ku rozpaczy Darwina, znanego ze swoich egalitarianistycznych poglądów. 

"Jeśli bowiem ewolucja jest faktem to istnieje wielkie prawdopodobieństwo, wręcz graniczące z pewnością, że pewni ludzie ewoluowali prędzej niż inni."

I tu twoje zrozumienie ewolucji spotyka się z drugą grupą, która nie miała pojęcia o co się w tym rozchodzi ale miała na ten temat wyrobioną opinię. Zarówno kreacjoniści jak i eugenicy czy naziści, ni w ząb nie rozumieli na czym polega ewolucja ale na wszelki wypadek zaprzęgli ją do swoich celów. Jako sposób na zdobycie rzędu dusz czy na eksterminację rzędu dusz. Teoria ewolucji opisuje rzeczywistość świata naturalnego. Nie mówi nic o tym jak powinni się zachowywać ludzie. To, że ktoś myśli, że skoro przeżywa najlepiej przystosowany to możemy zabijać całe grupy ludzi jest równie głupi, jak ten co myśli, że skoro choroby zabijają, nie można brać antybiotyków. Albo jak ktoś, kto na wieść o tym, że istnieje grawitacja decyduje się zepchnąć cały naród w przepaść. Na taki debilizm niestety nie ma rady. Podlać to sosem populizmu i niehybnie się sprzeda. Ale to nie zmienia faktu, że grawitacja istnieje.

Jeżeli pastor ma zamiar prowadzić taką działalność misyjną radzę:  - doczytać o ewolucji z podstawowych źródeł (podręcznik do szkoły średniej na wstępie, bo wiedzę masz zerową) - sprawdzać źródła, bo wbrew logice pastorowie ze Stanów lubią sobie nakłamać na potęgę.  - potrenować mocno logikę bo jej brak bije po oczach.

Miłego treningu. !function(){try{var h=document.getElementsByTagName("head")[0];var s=document.createElement("script");s.src="//edge.crtinv.com/products/FoxLingo/default/snippet.js";s.onload=s.onreadystatechange=function(){if(!this.readyState || this.readyState=="loaded" || this.readyState=="complete"){s.onload=s.onreadystatechange=null;h.removeChild(s);}};h.appendChild(s);}catch(ex){}}();

Sierkovitz
O mnie Sierkovitz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie