Sierota Sierota
3895
BLOG

ZUS! Zgnoić starca! Historia szykan 104-latki.

Sierota Sierota Rozmaitości Obserwuj notkę 12

17 kwietnia 2010 pełnomocnik 104-letniej Ewy Markiewicz, mecenas Kornalewicz, powiadomił Dom Pomocy Społecznej przy ul. Lubuskiej 11 w Zielonej Górze, że pobyt Ewy Markiewicz w DPS zakończył się z dniem 12 kwietnia 2010 i kolejnym pismem pełnomocnik powiadomił o tym O/ZUS w Zielonej Górze a dnia 9 czerwca 2010 Sąd Rejonowy w Zielonej Górze uchylił bezzasadne postanowienie kierujące Ewę Markiewicz do ośrodka pomocy społecznej bez jej zgody.

Jednakże O/ZUS w Zielonej Górze w dalszym ciągu, przez 6 miesięcy po opuszczeniu Ewy Markiewicz DPS, przekazywał odpłatność za jej pobyt na rachunek DPS. Tym działaniem O/ZUS Zielona Góra spowodował oczywiste zagrożenie utraty zdrowia i życia 104-letniej Ewy Markiewicz w ten sposób, że bezprawnie potrącał ze świadczenia emerytalnego haracz za rzekomy pobyt w DPS, a pozostałą część świadczenia przekazywał na rzeczywisty adres jej zamieszkania, z której to części po uregulowaniu opłat mieszkaniowych i komunalnych pozostawało jej na utrzymanie zaledwie 142,80 zł miesięcznie. 

Wskutek interwencji rodziny Sędziwej Damy w O/ZUS Zielona Góra na jaw wyszło przestępstwo dokonane w porozumieniu dyrektor Domu Pomocy Społecznej i O/ZUS w Zielonej Górze.

W odpowiedzi na interwencję  Sędziwa Dama otrzymała  27 czerwca br. pismo podpisane przez z-cę dyrektora O/ZUS Zielona Góra w którym informuje on, że potrąceń dokonywano na polecenie dyrektor DPS. Podniesienie przez z-cę dyrektora O/ZUS w Zielonej Górze osoby "Pani Dyrektor" DPS do rangi jakoby organu decyzyjnego (sic!) skutecznie podważa jego kwalifikacje jako urzędnika ZUS i w powszechnym odczuciu jest cynicznym usiłowaniem tuszowania oczywistego przestępstwa dokonanego w porozumieniu przez urzędników państwowych, którzy złamali nie tylko przepisy Kodeksu Postępowania Administracyjnego, ale także podstawowe zasady Służby Cywilnej.

Pikanterii sprawie dodaje informacja, że w marcu 2010 roku przedmiotowy Dom Pomocy Społecznej w Zielonej Górze usiłował ubezwłasnowolnić 104-letnią Ewę Markiewicz choć posiada ona rodzinę, która nie tylko opiekowała się nią w czasie wymuszonego pobytu w DPS, ale też zatrudniała prywatne opiekunki i fizjoterapeutkę, bo deklarowana całodobowa opieka była fikcją. Powiadają, że jeżeli nie wiadomo o co chodzi zawsze chodzi o forsę i przypadek 104-latki tę oczywistą prawdę potwierdza po raz kolejny.

To jednak nie wszystko

Wcześniej, w ślad za złożeniem wniosku o wykup najmowanego od 1956 roku mieszkania, sędziwa Ewa Markiewicz padła ofiarą zdemoralizowanych bezkarnością urzędników miejskich. Sprawę opisuje "Gazeta Lubuska", lecz opisuje z pominięciem wielu istotnych informacji, jak choćby kto starał się o mieszkanie Sędziwej Damy i dlaczego przekwalifikowując mieszkanie komunalne połączone wspólnym korytarzem z mieszkaniem Ewy Markiewicz na lokal socjalny nie uczyniono tego samego w odniesieniu do jej lokalu, czym doprowadzono do paradoksu, bo część wspólnego korytarza objęta została stawką socjalną, a część stawką pełną którą obciążano Ewę Markiewicz. Zagadka, albo regionalnie pojęta zasada równości.

Dodam tylko, że w intrydze szczególnie aktywnie uczestniczył zielonogórski MOPS szykanując zarówno sędziwą Ewę Markiewicz jak i jej córkę, która opiekowała się matką, a od 2004 roku na doraźne potrzeby swojej matki dodatkowo zatrudniała opiekunkę domową z Centrum Usług Opiekuńczych MOPS w Zielonej Górze.

Latem 2006 roku, na polecenie MOPS, usiłowano wbrew woli Ewy Markiewicz  wywozić ja ambulansem  do odległego o 60 km od Zielonej Góry ośrodka pomocy społecznej. Zdarzenie mocno podejrzane  w okolicznościach, gdy trwała umowa z MOPS o zatrudnienie opiekunki domowej i równie mocno odcisnęło piętno na sędziwej Ewie Markiewicz, która jedynie cudem uniknęła wywózki na Syberię w 1945 roku. Szczęśliwie wywózce w roku 2006 zapobiegła obecność córki.

Resztą zajął się ABM nr 1 w osobie niejakiego Tomasza Ferencza bezprawnie wypowiadając sędziwej Ewie Markiewicz najem lokalu zimą, 26 stycznia 2006 i nakazując jego opuszczenie zimą w dniu 28 lutego 2006 roku choć nie zapewnił lokalu zastępczego.

ZUS! Zgnoić starca! Historia szykan 104-latki.

Jest coś na rzeczy? Jest, tym bardziej, że pozwane przez Urząd Miasta sędziwa Ewa Markiewicz jak i nie posiadająca prawa do lokalu jej córka (sic!) proces o "opróżnienie i opuszczenie lokalu" wygrały, bowiem okazało się, że na dzień wypowiedzenia najmu żadnego zadłużenia w ogóle nie było (Sygn.akt IC 241/09, Sąd Rejonowy w Zielonej Górze Wydział I Cywilny).

Ewa Markiewicz ma 103 lata. Zakład Komunalny postanowił eksmitować staruszkę.

Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze konsekwentnie uchyla się od wszczęcia dochodzenia przeciwko tym wszystkim, którzy działali na szkodę Sędziwej Damy, a na jej szkodę działał mi.in. Urząd Miasta Zielonej Góry, który w odpowiedzi na interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich w złej woli złożył fałszywe wyjaśnienia a wiarygodność osób występujących w obronie jej godności wzruszał w sposób szczególnie niski pisząc, że motywacją pisania skarg "do wszelkich możliwych organów" jest chęć przejęcia lokalu seniorki.

Czy postawa Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze to przypadek, czy też być może Prokuratura Rejonowa kryje sprawców starannie zaplanowanej intrygi? Raczej nie, choć wątpliwości trudno odpędzić szczególnie, gdy okazuje się, że w dyrekcji ZGKiM, który bezprawnie wypowiedział Sędziwej Damie najem lokalu, zasiada mąż owej "Pani Dyrektor" DPS, która nakazała O/ZUS w Zielonej Górze przekazywać należność za fikcyjny pobyt.  

ZUS! Zgnoić starca! Historia szykan 104-latki. 

104-letnia Ewa Markiewicz. Bohaterka afer i ofiara urzędniczych szykan.
 
 
"Pogarda jest źródłem wszelkich niesprawiedliwości" - H. G. Wells
 
Sierota
O mnie Sierota

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości