dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko
585
BLOG

Zmysł powonienia - węch

dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0



Najlepszym doradcą jest doświadczenie,
szkoda tylko, że przychodzi tak późno…

                                    / Eliot /



    Węch  - zmysł ten najprościej można określić jako zdolność wyczuwania zapachu. W stosunku do człowieka, określenie to dodatkowo może służyć jako swojego rodzaju trafne przewidywanie rozwoju wypadków, ich następstw, intuicja.
    Rodzaj wydzielanego zapachu (potu) przez człowieka lub zwierzę, dla każdego indywidualnego osobnika jest zawsze jednak trochę inny. Generalnie uzależniony jest od zawartości tzw. kwasu masłowego.  Obecnie, na podstawie dziesiątek badań laboratoryjnych na pewno wiadomo, iż człowiek idący boso, tylko z każdym krokiem traci bezpowrotnie około… 4 miliardowe części grama własnej substancji zapachowej (potnej). Z kolei, aby zapach skutecznie mógł przeniknąć przez gumową podeszwę butów na zewnątrz i pozostawiał ślad zapachowy, potrzeba zaledwie aż… 8 minut. Przy czym warty zapamiętania jest również fakt, że guma grubości tylko 2 mm, nasiąka zapachem na zasadzie gąbki zaledwie po około… 38 godzinach.
Ogólnie wiadomo, iż ludzka „powierzchnia węchowa” pozostaje usytuowana głęboko we wnętrzu naszego narządu powonienia – nosa i zajmuje obszar około 1-5 cm².  Przy czym tzw. receptory  węchu, przynajmniej u człowieka, zbudowane są z komórek o długości 0,01 mm, a szerokości połowy tej wartości. Człowiek niezależnie od nich, posiada około 120 tysięcy tzw. pręcików zapachu na powierzchni około 1 mm² (dla przykładu królik ma ich tylko około… 50 milionów).  Dla porównania, zwierzę pozostające „na usługach” człowieka, które kieruje się w swoim życiu głównie zapachem, np. owczarek alzacki swój wewnętrzny „obszar węchowy” zakreśla na powierzchni tylko… 150 cm². Niestety, dokładnie miażdżąca wprost dysproporcja występuje w porównaniu liczbowym tzw. komórek węchowych, np.:
=  człowiek posiada ich łącznie - około    5 milionów
=  pies rasy jamnik                     - około 125 milionów
=  pies rasy foksterier                 - około 147 milionów
=  pies rasy owczarek alzacki     - około 220 milionów
Faktycznie więc człowiek w tym „rankingu” ze zwierzętami nie ma najmniejszych szans na jakiekolwiek porównanie. Dla przykładu: 1 gram kwasu masłowego zawiera około 7 miliardów razy 1 bilion drobin zapachowych. Gdyby hipotetycznie spowodować rozpylenie tej ściśle określonej ilości drobin we wszystkich pomieszczeniach 10 piętrowego biurowca, człowiek najprawdopodobniej nie dostrzegłby w ogóle tego zapachu, chyba że jest akurat nadzwyczaj wyczulony zapachowo. Natomiast pies, reagowałby nawet wtedy, gdyby zapach ten rozprowadzić w całej przestrzeni średnio dużego (około 100 tysięcznego) miasta do wysokości około… 100 metrów.  

image 

Grafik wykonał Patrycjusz Nikitenko


Człowiek w swojej ziemskiej wędrówce wciąż jednak dąży ku doskonałości, a przynajmniej do maksymalnego zbliżenia do niej. Stąd między innymi próby badawcze podejmowane przez prof. Neuhausa w celu zwiększenia „możliwości zapachowych” psów. Otóż w tym celu podawał im przez pewien okres po 1 gramie kwasu tłuszczowego do każdego pokarmu. Wynik po okresie 4-5 dni wzbudzał pełne zaskoczenie. Ich „zdolność zapachowa” zwiększyła się tylko… około 3 krotnie. Jest to szczególnie ważne z powodu tzw. <<tropienia>>, ponieważ w trakcie poszukiwania śladu, pies może „odtworzyć sobie obraz zapachowy” w ciągu kilku sekund, ale po przebyciu dopiero około 20 metrów, ustalając w ten sposób kierunek poruszania się jelenia, zająca, człowieka… 
Oczywiście nie tylko psy „posługują się” zapachem w tracie szukania śladu, bądź prowadzonego tropienia. Bardzo wielu przedstawicieli świata zwierząt zarówno z powierzchni Ziemi, jak i głębi oceanicznych, zachowuje się w ten sam, lub bardzo podobny sposób, co próbują zobrazować poniższe przykłady:
Wiadomo, że jednym z największych szkodników złóż zboża nie tylko w Europie ale i na świecie jest owad zwany wołkiem zbożowym (Calandra granaria) , z rodziny tzw. Ryjkowców, którego pokrewne odmiany niszczą w klimacie tropikalnym również palmy kokosowe, daktylowe, a nawet owoce oliwek. Otóż ten kilkumilimetrowy owad wierci dziurki w ziarenku zboża i składa w nim jaja. Pędraki potomstwa wyżerają ziarno od środka tym samym je bezpowrotnie niszcząc; dopiero jako osobniki dorosłe opuszczają tę pustą „skorupkę z ziarna” powielając problem znów od początku… dr A.H.Kaschef, znalazł po wielu żmudnych badaniach prawdziwego <<wartownika magazynów zbożowych>> w postaci innego owada – owadziarki (Terebrantes) , z rodziny Bleskotek. Otóż doświadczenie polegało na tym, iż do 96.000 zdrowych ziaren pszenicy wrzucono 118 ziaren zarażonych wołkiem zbożowy. Grubość warstwy rozłożonego w całości ziarna sięgała około 32 cm. Gdy wrzucono do tej masy owadziarki, efekt zadziwił. Otóż wszystkie skażone ziarna zostały znalezione i unieszkodliwione oprócz tylko… 4 sztuk. I pomyśleć tylko, że do zwycięstwa przyczynił się właśnie węch tych ostatnich…
Wiele różnych zwierząt w Przyrodzie zaznacza „swój” teren np. przy pomocy moczu lub kału. I tak przykładowo lis obszar przejęty zaznacza za pośrednictwem zapachu swojego moczu. Z kolei hipopotam wykorzystując swój  masywny i krótki ogon, twory z niego rodzaj śmigła i przy tej pomocy rozbryzguje na zajętym terenie własny kał. Podobnie z określeniem terenu postępują małpiatki sikając sobie na ręce, którymi czepiają się gałęzi i w sten sposób wyraźnie oddzielają swoje terytorium. Hiena natomiast dbając o swoje stado, sika sobie na odnóża, a potem dotyka nimi „swoich” samiczek w ten sposób je osobiście zaznaczając.
Dr S.L.Smitth dokonując wnikliwych obserwacji brzegów Oceanu Spokojnego wychwycił przypadek małej rozgwiazdy o średnicy około 25 cm wędrującej po dnie blisko brzegu; dziwne wydało mu się to, iż zwierzę to po pewnej odległości zaczęło powracać; okazało się, że w pewnym miejscu rozkopała otwór na głębokość około 10 cm, z którego… właśnie dzięki węchowi, wydobyła chowający się tam smakowity kęs – małża. 
Mrówki jak wiadomo, słyną z perfekcyjnej wprost organizacji zajęć, pracy, podziału ról… Podejrzewa się nawet, iż mega-nowoczesna wysokiej generacji maszyna cyfrowa, miałaby spory problem z „zaprogramowaniem” dla tych zwierzątek podziału harmonogramu co jak?, kiedy?, gdzie? i z kim? Dzieje się tak z prostego powodu. Między innymi mrówki afrykańskie, jak i podobne im mrówki południowo-amerykańskie z rodziny: Dorylinae przynależą do rodów koczowniczych. Zajęty przez nich teren pustoszą zżerając dosłownie wszystko co „trafi się” na ich drodze: od mszyc do węża boa i anakondy włącznie, jeżeli w porę nie zdążą im uciec. Mrówki te dzięki swojej bardzo czujnej straży przedniej i bardzo skomplikowanemu systemu informacji przekazywanej zapachem, doskonale wiedzą kiedy i gdzie uderzyć w przeciwnika oraz jak go ewentualnie okrążyć, aby osiągnąć sukces.
Noblista Adolf Butenandt dowiódł, że samiczka motyla jedwabnika wydziela około 0,0001 miligrama własnej substancji zapachowej, którą samiec jest zdolny wyczuć z odległości tylko… 11 km. Kwestia ta jest o tyle ciekawa, że samczyk tak naprawdę żyje tylko – powietrzem i miłością. Faktycznie jego życie polega na czekaniu. Gdy za pomocą swoich czułek (składa się na nie około 40.000 komórek zmysłowych) zlokalizuje samiczkę, wzbija się wysoko w górę i orientując się za pomocą własnego „prędkościomierza” uzależnionego od siły i kierunku wiatru, podążą ku niej. W momencie gdy osiągnie cel, zapładnia ją i umiera… z wyczerpania. 
Znany jest także przypadek jednego z seryjnych morderców kontynentu amerykańskiego lat 20 XX wieku, który po dokonaniu swoich makabrycznych zbrodni zwłoki swoich ofiar ukrywał w opuszczonych lub rzadko odwiedzanych zbiornikach wodnych. Wobec bezsilności policji, usługi „tropiciela śladów” zaoferował jeden z mieszkańców rezerwatu Indian, obiecują znaleźć ciała w kilka godzin. Otóż znając zwyczaje niektórych zwierząt, posłużył się wielkim żółwiem jaszczurowatym, nazywanym czasami też – psem jezior północnoamerykańskich. Poinformował tylko swoich zleceniodawców – policję – iż aby znaleźć zwłoki, musi posłużyć się „magią zaklinania zwłok” i dlatego musi być sam bez świadków (bał się, że ktoś przejrzy jego chytry sposób na zdobywanie kasy). Następnie zabierał wymienionego żółwia na łódkę i wypływał na jezioro. Tam przywiązywał do niego zwykły sznurek, a następnie wrzucał go do wody. Ten ogarnięty szałem zapachu „świeżego żeru”, nieomylnie prowadził w kierunku utopionych zwłok.
Prof. Nicolas Tinbergen z Oksfordu prowadząc badania nad zapachem stwierdził, że lis rudy zamieszkujący nadbrzeżne lasy w okolicach morza, chowa pokarm (w tym przypadku: mewy) na „trudne czasy” zakopując je pod powierzchnią 10 cm pokrywy z piasku, które następnie potrafi zlokalizować z odległości około 3 metrów; natomiast zakopane na głębokości około 5 cm – lokalizuje już z odległości około… 50 metrów.
Dr Harald Teichmann badając zdolności rozpoznawcze zapachów przez węgorze, dokonał następującego doświadczenia: otóż w roku 1957 rozcieńczył całkowicie sztuczną substancję o zapachu róży (było tego tyle że zmieściło się zaledwie w naparstku) w zbiorniku wodnym 58 krotnie większym niż Jezioro Badeńskie (trzecie pod względem wielkości w Europie środkowej; ma powierzchnię 538,5 km²). Otóż ryby te wykazały się jeszcze bardziej czułe na zapachy niż  profesjonalne psy szukające tropu.
Rodzaj innej owadziarki (Megarhyssa lunator), zamieszkującej obszar Ameryki Północnej, potrafi „wyczuć” zapachem w pniu drzewa po którym biega, ukrytą larwę, na głębokości około 7,4 cm. Mało tego potrafi dzięki swojemu aparatowi kłująco-ssącemu przebić ten pień i wewnątrz tejże larwy złożyć swoją własną larwę, która cały czas będzie żyć w niej aż do pełnej dorosłości.
Francuska badaczka – Jean Pain’e, badając rodziny pszczele stwierdziła z całą pewnością, że pszczoła matka (królowa ula) w danym roju, tworzy jakoby 1 osobową kastę. To jej zapach przecież decyduje o wstrzymaniu rozwoju jajników podległych pszczół-robotnic, uniemożliwiając im tym samym budowę własnych „mateczników”. Nie mówiąc już o tym, iż ten jej aromat bezwzględnie uśmierca komary, decyduje o populacji mrówek i termitów, a nawet much, żyjących w pobliżu gniazda.
Reasumując, czegoż nie można zawdzięczać tylko…. zapachowi.


Jeżeli Interesuje Cię moje pisanie, poszukaj mnie na www.eioba.pl; www.historia.org.pl; www.racjonalista.pl;  oraz w przestrzeni INTERNETU


Literatura:
•    Droscher V.B., Świat zmysłów, Warszawa 1971.
•    Stanek V., Wielki atlas owadów, Warszawa 1972
•    Szymczak M. (red.), Słownik języka polskiego, t. 1-3, Warszawa 1978-1981.
Wyburn G.M., Pickford R.W., Zmysły i odbiór wrażeń przez człowieka, tłum.: H.Hoeflik-Piątkowska, S.Raczkiewicz, Warszawa 1970. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie