Marta Śmigrowska Marta Śmigrowska
38
BLOG

Uczuleni na ściemę Zbyt sceptyczni by pchnąć kraj do przodu?

Marta Śmigrowska Marta Śmigrowska Polityka Obserwuj notkę 23

Polacy wydają się być wyjątkowo mocno wyczuleni na ściemę. Nic dziwnego – przecież większość z nas pamięta niby-suwerenność komunistycznej Polski, poczucie, że nie jesteśmy gospodarzami we własnym kraju. Ja również, co zapewne zdziwi tych, którzy sugerowali mi wiek niemalże nastoletni.

 
Co ciekawe, ta pamięć i to wyczulenie utrudniają nam teraz przyjęcie dobrej postawy gospodarskiej w kraju, który już do nas należy. Za który jesteśmy odpowiedzialni.
 
Na dzień dzisiejszy dobre gospodarzenie oznacza dojrzałe, uważne i odważne uczestnictwo w procesach politycznych związanych z ochroną klimatu. Nie bójmy się dużych słów – to początek potężnej energetycznej transformacji. Proces, który może przeorać stosunki ekonomiczne na świecie.
 
A tymczasem odium spada na każdego, kto jedynie użyje słowa „globalne ocieplenie”, czy „ochrona klimatu”. Bo przecież jest tyjący, zadowolony jak pączek w maśle Al Gore, bo przecież są potężne lobby, które w tym energetycznym przewrocie węszą znakomity interes.
 
Są. Były i będą. Nie zmienia to faktu, że potrzebujemy w tej nowej rzeczywistości znaleźć swoje miejsce. Mimo tych lobby. Mimo poczucia, że po stronie obrońców klimatu też nie wszyscy grają czysto.
 
Czy to oznacza, że wszyscy grają brudno? Czy to a priori oznacza, że ja gram brudno?
 
Nie boję się stwierdzić, jako osoba nieźle już w bojach klimatycznych zaprawiona, że hiper-wrażliwość na klimatyczne słowa-klucze uniemożliwia rozsądną komunikację. Źródeł tego stanu częściowo można szukać w nieufności wobec idei centralnego planowania, czy inżynierii dusz, znanej nam z poprzedniego systemu.
 
A obecna próba ograniczenia emisji gazów cieplarnianych tak się niektórym kojarzy. Niesprawiedliwie, bo czym innym jest zimna polityczna manipulacja służąca wąskiej grupie interesu, a czym innym – zapewne ułomna i podatna na naciski – próba zaradzenia potężnemu problemowi klimatycznemu. A problem jest. W wielu miejscach globu boleśnie namacalny.
 
Wróćmy jednak na nasze podwórko. Rzeszy Polaków ten świeżo rozpoczęty eksperyment transformacyjny źle się kojarzy. Sęk w tym, że nieufność skutkuje postawą reaktywną, wycofaną. Nie stać nas na taką postawę. Ekonomicznie i rozwojowo.   
 
Kiedy spokojnie i na chłodno przyjrzymy się temu, co się właśnie wydarza, uderza co następuje:
 
1)     Niezależnie od tego, czy za ochroną klimatu kryje się silne lobby wiatrowe i jak znakomicie dzięki ochronie klimatu prosperuje Al Gore, toczy się wielka partia polityczno-gospodarczych szachów. Wytrawni szachiści wiedzą, że rozgrywka wymaga zręczności, skupienia i wyciszenia emocji.
 
2)     Nie zawrócimy kijem Wisły, Missouri ani Jangcy. Skoro istnieje globalny, polityczny konsensus odnośnie potrzeby ochrony klimatu, powinniśmy pilnie i szybko przyjąć rozsądną i proaktywną politykę dostosowawczą. Aktywnie szukać swojej niszy.
 
3)     Diagnozowanie słabości samych negocjacji na rzecz ograniczenia emisji nie jest pragmatyczne.
Diagnozowanie problemów i słabości polskiej gospodarki (takich jak energetyka oparta na węglu, słabość struktur administracyjnych, słabe prawo) jest absolutnie konieczne.
Za diagnozą – podobnie jak w każdej chorobie – powinna iść recepta. Zapytuję częstokroć polityków, kiedy pojawi się diagnoza, w postaci rzetelnych, szeroko zakrojonych badań i analiz wskazujących, jak dotrzeć do celu – czyli ograniczenia emisji – przy zachowaniu dobrobytu. O receptach nie są jeszcze gotowi rozmawiać…
 
Usiłuję tutaj wskazać szanse związane z polityką klimatyczną. Dlaczego? Bo są. Nikt nas nie wcisnął do kąta i nie kopie po kostkach. Definiujemy swoją pozycję startową.
 
Powinniśmy więc wyciszyć emocje, a rozgrywkę o dobre miejsce w tym rozpędzającym się klimatycznym pociągu prowadzić w pełni władz umysłowych i emocjonalnych.
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka