belaburyl belaburyl
608
BLOG

Ekologizm i inne -izmy

belaburyl belaburyl Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 51

Wbrew temu, co się powszechnie mówi i wbrew temu, co powtórzył w swoim aroganckim i zarazem pełnym ignorancji felietonie Jacek Dehnel „Zagrożenia chrześcijanizmu” („Polityka” 3/2020) istnieje ekologizm, tak samo jak można mówić o genderyzmie (jako ideologii) oraz o ideologii LGBT itd. Co mianowicie sprawia, że zespół przekonań, a nawet wiedzy naukowej czy rozwiązań technologicznych staje się ideologią? Jak tłumaczył w książce „Świadomość i historia” Stanisław Rainko „ideologia jest systemem poglądów odniesionym do określonego podmiotu zbiorowego – grupy lub klasy – i pełniącym ze względu na ów podmiot funkcje”: np. ekspresji doświadczeń lub projektowania działań. „Żadna treść świadomości i żaden fragment wiedzy nie są same z siebie ideologią – dodawał Rainko – Ideologią stają się dopiero przez akt odniesienia do podmiotu zbiorowego i uczestnictwa w strukturze jego interesów”.

Ta definicja wydaje się słuszna i aktualna także dziś, ponieważ zawiera kryteria formalne, dające się wypełnić dowolną treścią, niekoniecznie marksistowską. Dlatego można używać określenia „ekologizm”, co się zresztą w tekstach naukowych powszechnie czyni (W. Tyburski – Wobec dwóch paradygmatów: antropocentryzm a ekologizm”, w: „Sztuka i filozofia” 12/1996, Z. Piątek – Ekologia a ekologizm, w: „Kwartalnik filozoficzny” 2/1997) oraz „fundamentalistyczny ekologizm” (Z. Jaworski – Może nie zniszczymy cywilizacji, w: Res Humanae, 1-2/2004) a nawet „ekofaszyzm” (hasło M.E. Zimmermana w The Encyclopedia of Religion and Nature) i „ekoterroryzm” (E. Posłuszna i J. Posłuszny – Prawdziwe dzieci matki-ziemi. Szkic wprowadzający w zagadnienie ekoterroryzmu, w: „Kultura i Społeczeństwo” 4/2003) itd. Każdy zajmujący się tym tematem powinien też znać hasło Naomi Klein: „nie ma szczerego ekologizmu bez mądrego antykapitalizmu” (w: Kapitalizm kontra klimat), tak jak każdy powinien wiedzieć, że Ernst Haeckel, na którego powołuje się Jacek Dehnel, był – owszem – prekursorem ekologii, ale też higieny rasowej, a jego myśli stanowiły inspirację dla nazistów, więc może i termin „ekonazizm” nie byłby tak całkiem bezpodstawny?

Jako absolwent międzywydziałowych studiów humanistycznych i aktywny zawodowo intelektualista Jacek Dehnel powinien coś o tym wiedzieć, zwłaszcza jeśli ośmiela się coś na ten temat pisać. Ale najwidoczniej nie wie i w swojej aroganckiej ignorancji przypuszcza ostry atak zwłaszcza na „stadko biskupów” i abp Jędraszewskiego – profesorów teologii – im zarzucając nieuctwo i słabość intelektualną, którą jakoby maskują „sieczką z nowomowy”, „zaklęciami z teologii tegoiśmego” oraz bełkotem w rodzaju „ekologizmu”, „ideologii gender” i „ideologii LGBT”.

Pan Jacek Dehnel najwyraźniej nie jest też na bieżąco z literaturą wybitnych filozofów współczesnych, takich jak np. Jurgen Habermas, który w książce „Między naturalizmem a religią” protestuje przeciw „niesprawiedliwemu wykluczeniu religii ze sfery publicznej” i przekonuje, że państwo liberalne jest zainteresowane dopuszczeniem do głosu religii w polityce i sferze publicznej. A jest tak dlatego, że po pierwsze – na tym polega demokracja liberalna, a po drugie – że religie są (jak tego dowodził Hegel) częścią samego rozumu, więc nie zawadzi posłuchać, co mają do powiedzenia. „Zsekularyzowani członkowie społeczeństwa nie mogą odmawiać potencjału prawdziwościowego religijnym obrazom świata ani odmawiać wierzącym prawa do wyrażania w języku religijnym swego zdania w publicznych dyskusjach” (s. 101).

Teksty takie, jak felieton Jacka Dehnela w ostatniej „Polityce” są więc kompromitujące dla autora, dla redakcji i dla tych wszystkich czytelników, którzy odbędą taką lekturę bezkrytycznie.

belaburyl
O mnie belaburyl

Po moich słowach mnie poznacie :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości