Sosenka Sosenka
726
BLOG

Lokomotivführer, czyli rozmowy przy polskim stole

Sosenka Sosenka Rozmaitości Obserwuj notkę 42

O południu Iza zapakowała wrzeszczącą Zuzię w białą sukieneczkę i elegancki płaszczyk, a na to kombinezon, i energicznie ruszyła z wózkiem w dal, jak pług śnieżny. W samo Boże Narodzenie malutka została ochrzczona. Wesoły, brodaty ksiądz zaprosił potem wszystkie rodziny na ołtarz i z dumą zaprezentował swoich nowych parafian. Wszyscy bili im brawo, a ja nie, bo byłam zatrudniona jako fotografik.  I kronikarz, jak widać, też. 

Przyjęcie odbyło się w domu u siostry Adama. Ponieważ wokół Zuzi gromadził się stale wielki krąg wielbicieli i wielbicielek w różnym wieku, miałam okazję poznać resztę familii, bardzo sympatycznej. Jedna z sióstr zapytała mnie ostrożnie, czy postać Adama nie jest w mojej-Łyżeczkowej książce jednak  trochę zmyślona, tj. podkolorowana. Bo nawet własna siostra Adama nie dowierza, czego potrafi on dokonać, mając do dyspozycji tunel kolejowy, wiadukt lub cmentarz. Na to Adamowa mama przyznała, że cmentarz jest ciekawym miejscem do zwiedzania. - No, wreszcie nas ktoś tu zrozumiał! - parsknęła śmiechem Iza, która akurat przewijała Zuzię i przysłuchiwała się rozmowie. Oczywiście, Iza i ja nie miałyśmy w tym miejscu na myśli kościotrupa, który zwisał z gałęzi opodal poniemieckiego cmentarza. To były lata 70., które pamięta tylko Adam.

Towarzystwo rozeszło się po kątach, gwarząc przyjemnie. Próbowałam ze znawstwem przygotowanych potraw. Najpierw musiałam wyczaić, czy jest kutia. Bo jeśli jest, to znaczy, że tu mieszkają swoi, czyli ludzie z Kresów. No, i była. "Ciekawe, że kutia w każdym domu smakuje inaczej", cieszyłam się z odkrycia, bo wszystko było, jak widziałam, zgodnie z tradycją. Ponieważ w uczcie uczestniczył Adama starszy brat, obok klubu sympatyków Zuzi w pomieszczeniu działał klub sympatyków kolei. Brat jest konduktorem, toteż mogliśmy zgodnie wymyślać różnym spółkom i ich prezesom, a także spierać się o liczbę torów na dworcu głównym i o ich producenta. "Przedwojenne czy może jeszcze czasy Kaisera?" A na pewno trafia się oryginalny Krupp, sama widziałam takie na wiadukcie w Strzegomiu. Nie chciałam być gorsza niż Adamowy brat-konduktor, więc wtrąciłam, że ostatnio oglądałam papiery pradziadka, z których wynika, że pradziadek z zawodu był Lokomotivführer. Tak ma napisane na austriackim świadectwie pracy, wystawionym w mieście Lemberg. Tematy te zbliżają, tak więc za którymś razem siostra Adama nie wytrzymała paniowania i kazała mówić sobie po imieniu. Zgodnie z dobrą polską tradycją dokonałyśmy aktu bruderschaftu nad miską kremu z eierkoniakiem. 

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Rozmaitości