Wzdrygam się, czując zapach starego papieru. Tak właśnie pachniała bibułka, w którą owinięto pakiet zdjęć z pogrzebu jego brata. Ale teraz z koperty wyskoczyła lśniąca, niebiesko-żółto-zielona szarfa. U jej końca dynda brązowy medal. "XI rocznica niepodległości Sudanu. 1956-1967". Z tyłu wyryli dedykację. I żeby uhonorować swojego profesora - Polaka, dodali ładną pocztówkę z bocianami, brodzącymi w soczystej trawie.
Oglądam uważnie, bo do medalu dołączono zaproszenie na uroczystości. Jest adresowane do "ojca studentów sudańskich". Na wyblakłym zielonkawym papierze, w miejscu, gdzie wpisuje się nadawca, ktoś starannie wykaligrafował nazwiska trzech studentów Dziadka. U góry po polsku, u dołu w arabskich robaczkach: Tairo, Wad i Salih. Kraj, z którego przybyli, teraz rozpada się na dwie części. Ciekawie się to ogląda. 21 stycznia 1967 roku to było równo 44 lata temu. Prawie co do dnia.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości