Sosenka Sosenka
544
BLOG

O półśpiochach

Sosenka Sosenka Rozmaitości Obserwuj notkę 15

Gdy schodziliśmy z wału do Wilczyc, dowiedziałam się, że pierwotnie mieliśmy mieć piątego towarzysza wypraw. Człowiek ten pisał na stronie Trumna.pl. Ponoć nastrojowe zdjęcia mgieł na cmentarzach, jakie z upodobaniem robił nad ranem, były tym, co Izę przekonało, że to nie jest jednak swój człowiek. Na spacer z Psiego Pola w stronę Sępolna poszliśmy więc, tradycyjnie, we czwórkę.

Przez łany stratowanej trawy, pod którą chrzęścił lód, doszliśmy do starego młyna i do jakiegoś kanału. Gdy leżeliśmy nad rzeczką, 5 km od celu, wolno zmierzch. Za nami był niby taki sobie kawałek przez nadodrzańskie łany, wzdłuż dębów i kęp sosenek. Ptaki śpiewały w zaroślach, nad nami fruwał łabędź. Sielanka przy +17 C. Może właśnie słońce nas rozleniwiło? Jedna Zuzia zaliczyła po drodze drzemkę i odtąd nie pozwalała już sobie na pozycję horyzontalną.

Adam drzemał, trzymając Zuzię przy sobie. Ja walczyłam z ciężkimi powiekami i jadłam jednocześnie sałatkę (za pomocą klucza płaskiego - łyżek znów zapomnieliśmy). Iza przysypiać nie mogła, bo akurat karmiła Zuzię zupą ze słoiczka. Zuzia usiłowała wyrwać Adamowi z dłoni słoik z "dorosłym" jedzeniem.- Ja bym chciała mieć takie ubranko jak ona - powiedziałam w końcu, bo zrobiło mi się zimno w stopy.- To są półśpiochy - zauważyła Iza - musiałabyś zamówić sobie takie na dorosłą osobę. - Miałem jedną  babę, ale mi wyrosła, i teraz mam następną - szeptał sennie Adam. - Wymieniłeś żonę na nowszy model - chichotała Iza.

 Iza robiła zdjęcia drzew, Adam fotografował ślady niszczycielskiej działalności bobrów. Zuzia kwiczała i wyrywała się na wolność. Mijaliśmy rzezki, bajora i kanały, Adam piał z zachwytu nad bunkrami, które wyłaniały się z krzaków. Deptaliśmy po piasku, torfie i po zdechłych rybach. Instytucje, jakie funkcjonują w okolicy, to: była rzeźnia, a teraz rozbieralnia pralek, eksperymentalne gospodarstwo rolne i zakład terapii uzależnień (dostrzegłam 3 puste szklarnie i gromadę psów). To właśnie zachwyca mnie w moim mieście. Nie mniej interesujące są nazwy ulic: Ceglana, Betonowa, Chałupnicza. Dalej: Mydlana... "Co za geniusz to wymyślił...?" Zuzia zdecydowanie zażądała wzięcia na rączki i obserwowała to wszystko z wysokości metra dziewięćdziesiąt swojego taty. 

Mimo kłótni o skrócenie drogi autobusem, doszliśmy do celu pieszo. Na przydrożnym bilboardzie pokazano klozet z baterią. "Zestaw podtynkowy" - głosił szyld. Ale ja przeczytałam "Zestaw wypoczynkowy". Oznaczało to, że trasa nas trochę zmęczyła. Na Sępolnie wpakowaliśmy się do tramwaju. Było już ciemno, ale Zuzia spać nie zamierzała i wciąż krzyczała. W końcu wywinęła się z kołderki, stanęła, trzymając się budki, i rozpoczęła dialog z pewnym pijaczkiem. Wąsaty jak sarmata pijaczek siedział niedaleko nas, popijał piwo z puszeczki, a jednocześnie z czułością w oczach obserwował Zuzię. - Aghjkll! - rzuciła mała hasło.- Co, będziesz się ze mną kłóciła? - zapytał pijaczek serdecznie. - Gehmmk!  - podskoczyła Zuzia, aż wózek kiwnął się na boki. Pasażerowie wokół ciągle chichotali.- No i co, podoba ci się? - zapytał nieco udobruchany Adam. - A! Ha, ha! - odpowiedziała Zuzia, krztusząc się ze śmiechu.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Rozmaitości