Modna dieta czy skarpeta? Odpowiedź na pytanie, co czyni sylwetkę zgrabną, nie przychodzi łatwo! Chciałam kiedyś udzielić jej na łamach czasopisma dla sportowców, ale mój innowacyjny pomysł został odrzucony. Zaprezentuję go tutaj.
Otóż kiedyś do redakcji „Filipinki” napisała zafrasowana dziewczyna, która pytała, ile kalorii zawiera woda. Zaczęłam zbierać swoje obserwacje dotyczące tak zwanych środków dietetycznych.
Najpierw wpadło mi w ręce pudełko „specjalnych”kalmarów. Pierwszy raz miałam jeść kalmary. Po otwarciu puszki okazało się, że sos, a w zasadzie burego koloru zalewa, ma kolor atramentu i duszącą woń podobną do zapachu amoniaku. Było to w Środę Popielcową, która w 2010 zbiegła się z Międzynarodowym Dniem Kota. Mieszkanie po kalmarach Basia wywietrzyła - bo to było u nich w gościnie - a na obiad zjedliśmy postną kaszę kukurydzianą z sosem, i do tego mieliśmy po kieliszku czerwonego wina. Za to kot Maniek dostał miskę, co tu dużo mówić, owoców morza (i prosił o jeszcze).Nawet się śmialiśmy, że kot w dniu swego święta dostanie kalmary i wino.
Potem odkryłam w sklepie czekoladę dla cukrzyków. „Light”, „0%” – tak zachęcano do jej spróbowania. Kupiłam: smakowała jak kakao z proszkiem do pieczenia, bez pieczenia. Dużo lepsza okazała się odżywka H-cośtam, o wyglądzie i konsystencji mączki kukurydzianej. Rozprowadzało się ją mlekiem lub wodą, do postaci kremu. Odżywka ta, zalecana podczas odchudzania, przeszła moje oczekiwania: była słodka jak lody. Podobnego zdziwienia doświadczyłam, próbując dietetycznego napoju. Jak dla mnie, ulepek.
Prawdę mówiąc, moje codzienne jadło jest mniej słodkie, a na pewno bez dawki aspartamu.
W końcu odkryłam.
Było to na obozie wędrownym w ukraińskich Karpatach. Gotowała gospodyni, a menu układała jak dla robotnika pracującego przy wyrębie lasu. Na śniadanie: kasza manna (żółta od śmietanki) z konfiturami oraz chleb z jakimś świetnym, brązowym smalcem. Pycha, ale jak dla mnie zbyt pożywne. Jedna z moich koleżanek jadła wszystko, a mimo to figurę miała idealną. Okazało się, że miała ze sobą książeczkę z przelicznikiem kalorii, jakie traci się podczas różnych czynności, i stosowała się do zawartych w niej porad. Ile kalorii traci się podczas wykonywania tego, tamtego, śmego. Niedawno przypomniałam sobie to dzieło i dokonałam wielkiego odkrycia. Otóż wystarczy trochę cierpliwości, a schudnięcie wspomoże robienie na drutach.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości