Spalinowy.pl Spalinowy.pl
282
BLOG

Walka z systemem odc.1

Spalinowy.pl Spalinowy.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Zainspirowany przeczytaną na Interii historią pewnego małżeństwa stwierdziłem, że i ja sie pochwalę :-)

 

To było dawno….. Jeździłem wtedy Maluchem. Wracałem z Tomaszowa Mazowieckiego na działkę do Królowej Woli. Na dzrodze nr.48 zaraz za przejazdem kolejowym na wylocie z Tomaszowa zobaczyłem hamująca przede mną czerwoną Mazdę 626. Zwolniłem i zatrzymałem się za nią.Wtem! Kierowca Mazdy “zapiał wsteka” i uderzył w moje auto. Trochę zdębiałem. Z auta wysiadł Koksu (kark, dresiarz, nazwijcie jak chcecie). Wysiadłem z auta i zacząłem rozmowę z Łysym. Usłyszałem do niego, że jest prokuratorem w Tomaszowie i wszystko spoko, dogadamy się i będzie pan zadowolony. Trochę mu nie wierzłem.


  Powiedział, że cała sytuacja wynikła z jego nieuwagi. Z przeciwka jechał jego kolega, obydwaj zaczęli hamować ale minęli się więc on cofnał… Nie widział mojego auta bo na tylnym siedzeniu był jego Rotweiler. Pies znaczy. Mówię…. Dobra, piszmy oświadczenie. A on na to, że dogadamy się. Mówi mi żebym zapłacił i on mi zwróci. Byłem już w tych kwestiach wytrenowany więc powiedziałem, że jednak nie i napiszmy oświadczenie. Zgodził się. Bierzemy kartkę i zaczynamy pisać. Dodam, że mój Malczan wrócił tydzień temu z naprawy blacharskiej (długa historia nie na dzisiaj). Wskazuję, więc panu prokuratorowi uszkodzenie na pasie przednim. Pan prokurator wpada w szał. Nie chce dalej spisywać oświadczenia. Mówi, że w takim razie jedziemy do Tomaszowa na policję. I tu drugi mój błąd (pierwszym było nie wezwanie policji od razu) Wsiadam do auta, odpalam i zawracam. Patrzę, że Kark wysiada z Mazdy. Podchodzi do mnie i mówi, że jednak będziemy pisać. Dobra mówię… Piszemy dalej. Znowu odbija mu palma, tym razem na grubo.


  Do dyskusji włącza się moja ówczesna narzeczona. Koleś rzuca się na nią i zaczyna ją szarpać. Ja spod siedzenia wyciągam teleskopowy klucz do kół i lecę do niego kierując pod jego adresem groźby karalne. Odpuścił. Ale…. Powiedziałem, że wzywamy policję i koniec. Zatrzymuję przejeżdżające auta i proszę, żeby w Inowłodzu zawiadomili policję ( nie było jeszcze komórek :-)). Prokurator drze się, że to my wjechaliśmy w niego i, że kluczem rozbiłem mu przednią szybę. Patrzę i faktycznie szyba jest pęknięta… Cholera nie jest dobrze. Czekamy na policję. W końcu nadlatuje granatowy Poldotron. Wysiadają funkcjonariusze i przybijają z Karkiem “piątkę”. Częstują kiepem i zupełnie nas nie zauważają. Myślę sobie, że jest słabo. W końcu łaskawie zaczynają ze mną rozmawiać. Mówię jak było. Żądam badania alkomatem. Podjęta zostaje decyzja o przebazowaniu na komendę w Tomaszowie. Kark oczywiście powiedział policjantom, że doszło do najechania a później do czynnej napaści i pobicia. Dodam, że ja do kafarów nie należę a moją ówczesna narzeczona ważyła 48kg i miała 165cm wzrostu. Kark vel Prokurator wyglądał jak Pudzian (Przepraszam niniejszym Mariusza za to porównanie).


 Na komisariacie po badaniu trzeźwości zostajemy sami. Prokurator znika. Policjanci odbierają od nas zeznania. Na moją prośbę wypuszczenia nas na chwilę w celu odwiezienia mojej zapłakanej narzeczonej do szpitala, odmawiają. W końcu po awanturze jedziemy. Jej przedramiona są sine. Ma znaczne otarcia. Koleś dobrze nią potrząsał. Dojeżdżamy do izby przyjęć tomaszowskiego szpitala, wchodzimy. Pusto. Wchodzimy do gabinetu i zaczynamy opowiadać lekarzowi co i jak. Lekarz mówi, że Prokurator był już i kazał sobie zrobić obdukcję czy coś w tym stylu. Mojej dziewczynie mówi, że nic jej nie jest i generalnie to WON! Jakaś masakra…. Zwijamy się. Wracamy na komisariat. Tam dowiadujemy się, że zostało złożone zawiadomienie o czynnej napaści i pobiciu. Nie pozostajemy dłużni. Wszystko się przeciąga. Wracamy na działkę i zaczyna się myślówka. Drechol groził dziewczynie, że ją “załatwi”. No nie fajnie. Zdajemy sobie sprawę, że siedzmy po szyję w gównie.


  Weekend się kończy, wracamy do Warszawy i zaczyna sie walka i uruchamianie znajomości. Składamy do Komendy Głównej skragę na policjantów. Walczymy poprzez znajomości z Ministerstwem Zdrowia. Kombinujemy co tu dalej. Rozkręca się ostry dym w tomaszowskim szpitalu. Generalnie chodzi nam tylko o to i o przeprosiny od lekarza. Pierwsza część planu udaje się doskonale ale przeprosin nigdy nie było. Były ważniejsze sprawy. Komand główna podchodzi całkiem poważnie do tematu. Nie ukrywam, że działamy w porozumieniu z emerytowanym gliną. Koniec końców musimy jechać do Tomaszowa na przesłuchanie i konfrontację. Jedziemy i policjanci chodzą jak szwajcarskie zegareczki. Nie zmienia to faktu, że rozkładają ręce i mówią, że nie sa w stanie ustalić stanu faktycznego i sprawa komunikacyjna idzie do Kolegium do Spraw Wykroczeń. Sprawa o pobicie do prokuratury w Piotrkowie. W Tomaszowie nikt nie chce się tego jaja dotykać.


  Wracamy do Warszawy i czekamy na wezwanie. Przychodzi z Piotrkowa. Jedziemy na przesłuchanie. Mnie w porokuraturze olewają a moją dziewczynę przesłuchuje prokurator, który mieszkał w jednym pokoju w akademiku z naszym Karkiem. Mówi, że Muniek zawsze był porywczy. Nosz jasna cholera mnie trafia. Za chwilę pojawia się pani prokurator, która się na nas wydziera, że jak tak można człowieka bezpodstawnie oskarżać o pobicie. Pokazujemy obdukcję. Nie pomaga. Baba się drze….. Kończymy tę przemiłą wizytę i w słabych humorach wracamy do Warszawy.


 Kolejne wezwanie przychodzi z Kolegium. Jadę. Zaczyna się. Składam zeznania i tyle. Kark chyba się nawet nie stawił. I tak już było do końca. Byłem tam kilka razy i za każdym razem jego nie było. Za ostatnim razem wkurzyłem się i poprosiłem o wydanie orzeczenia zaocznie pod jego nieobecnosć. Dodam, że Kolegium prowadziło dwie sprawy równolegle. Policja skierowała wnioski o ukaranie przeciwko mnie i przeciwko Karkowi. Chodzi cały czas o kolizję. Kolegium wydaje orzeczenie i uznaje mnie winnym. Wydaje mi się, że śnię. Proszę o uzasadnienie na piśmie. Wracam do domu i czekam na uzasadnienie. Przychodzi. Odbieram z poczty i czytam. A tam jak byk: Obwiniony przynaje się, że dnia takiego i takiego nie zachowując należytej ostrożności najechał na auto marki Mazda 626. Teraz to już na pewno śnię….


 Jadę do Tomaszowa i każę sobie pokazać kwity. Jestem już przygotowany i wiem, że Kolegium działo bezprawnie. Połączyli dwie sprawy w jedną czego nie wolno robić. Orzekali o winie przy udziale oskarżyciela z pollicji. I…… protokolantka spisywała dwa zeznania…. W jednej sprawie pisała to co ja mówię a w drugiej, że się przyznaję… Uwierzycie w taki wałek? Robie taki dym, że robi się bardzo nieprzyjemnie. Przywracają mi termin odwołania i przyjmują odwołanie. Za jakis czas sprawa trafia do sądu i zostaję uniewinniony… Po prawie trzech latach. Pozostaje jeszcze sprawa o pobicie. Trafia ona do sądu w Piotrkowie. Tam na pierwszym posiedzeniu, na którym jest Kark zawieramy ugodę. Sędziemu drży głos i trzęsą się ręce. Nie wiem o co chodzi ale Kark mówi, że odpuszcza i my też.


 Później dowiaduję się, że wywalili go dyscyplinarnie z prokuratury i, że załapał się do noszenia mebli u komornika. Przy okazji dorobił się jeszcze sprawy karnej o pobicie w burdelu komendanta miejscowej policji…. O dziewczynę się pobili. :-). Tak to proste sprawy potrafią się zamienić w kilkuletni horror. Ważne, że wszystko dobrze się skończyło ale było gorąco. ta przygoda pozwoliła mi wygrać jeszcze kilka spraw z policją i strażą miejską. Ale to zupełnie inna historia, która opowiem wam jak tylko skończę jeść zupę. ;-) Ehhh kiedyś to mi się chciało walczyć o lepsze jutro. Teraz niestety mi się nie chce….. Może szkoda? Ciekawe co dzisiaj robi Prokurator?


Przyjazny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości