Spitfire Spitfire
780
BLOG

Sprawa Łażącego Łazarza i Palikota (rozwiązanie zagadki)

Spitfire Spitfire Polityka Obserwuj notkę 9

Na światło dzienne wypłynęło kilka nowych faktów i na teraz z całą pewnością można stwierdzić, że jednak była to prowokacja. Łażący Łazarz otrzymał poprzez e-mail trzy listy, w których ktoś próbował go zachęcić do rezygnacji z pisania o pośle Januszu Palikocie. W e-mailach była mowa o kancelarii prawniczej i firmie PR, którą niby miał wynająć poseł Janusz Palikot w celu ochrony jego wizerunku w Internecie. Listy były napisane profesjonalnie.

Ale informacje te zostały zdementowane wpisem na blogu posła Janusza Palikota pt. "Oszuści atakują". Janusz Palikot napisał: "nie wiem kim są Rafał (...) i Piotr (...), którzy okrzyknęli się moimi samozwańczymi obrońcami, robiąc to kompletnie poza moją wiedzą! Nie interesuje mnie także blog, na którym owe listy zostały zamieszczone".

Oczywiście można stawiać pod znakiem zapytania wiarygodność posła Janusza Palikota. Ale logika nakazuje oceniać fakty, a nie przeprowadzać ataki na informacje za pomocą argumentacji ad hominem ("zatruwanie studni"). Wpis posła Janusza Palikota (czy jego ghostwritera - jak niektórzy twierdzą) ma znaczenie jako argument posiłkowy i tylko w takich kategoriach należy go oceniać. W tym przypadku jest to argument potwierdzający tezę, mówiącą o prowokacji.

Łażący Łazarz w komentarzu na blogu stwierdził, że pisma wyglądają wiarygodnie, że zostały nadesłane na papierze (w formie pliku PDF) z kancelarii prawniczej. Tyle że to jeszcze nic nie znaczy, gdyż autorem prowokacji może być osoba związana z rzeczoną kancelarią. Wymieńmy argumenty przemawiające za wersją o prowokacji:

1. Sprawą wątpliwą jest, by firma PR sięgała po takie metody.

2. Łażący Łazarz zna w rzeczywistości podpisanych imieniem i nazwiskiem w listach prawników, co sugeruje, że prowokator również ich zna. Nie potrafię uwierzyć w taki przypadek, że firma PR zwróciła się akurat do tych osób. Ten pocisk upadł zbyt blisko Łażącego Łazarza. Owa znajomość również w sposób niebudzący wątpliwości mówi, że celem prowokacji nie był poseł Janusz Palikot, chociaż on chcąc nie chcąc stał się jej ofiarą. Osoba wysyłająca listy wysłała je na prywatny e-mail Łażącego Łazarza. Żadna firma prawnicza nie zdobyłaby takiego adresu. Nie ma go nawet administracja S24. W sprawie ponad wszelką wątpliwość siedzi ktoś, kto jest znajomym Łażącego Łazarza.

3. Od sprawy odcina się Janusz Palikot.

Zagadką pozostaje cel prowokatora. Cóż chciał osiągnąć? Listy zostały wysłane na jakiś prywatny e-mail Łażącego Łazarza, który nie jest związany z prowadzeniem blogów. Przypuszczam więc, że ta osoba wie już kim jest Łażący Łazarz w realu (zna jego dane personalne). Po co ta gra? Na myśl przychodzi mi tylko dwie hipotezy. Jakiś znajomy Łażącego Łazarza z pracy (lub ze środowiska prawniczego) zapragnął sprawdzić, czy Łażący Łazarz skłonny jest do pójścia na ustępstwa (czy jest przekupny) i czy się boi (użyta argumentacja kijowa - straszenie sądem). To mogłoby określić stopień jego zaangażowania. To mogłoby również skompromitować Łażącego Łazarza jako blogera, jako członka Mensy, który dał się tak łatwo nabić w butelkę. Tak korespondencja także mogłaby zostać upubliczniona, gdyby Łażący Łazarz uległ presji, co było jednak mało prawdopodobne. Inne motywy są irracjonalne, więc nie warto o nich wspominać, przy czym nie można ich wykluczyć, bo nie można zakładać, że prowokator działał w pełni racjonalnie. Zatem to prowokacja!


=====================


PS Chciałem jeszcze zauważyć, że większość prawicowych blogerów (też komentatorów) uległo myśleniu życzeniowemu. Osoby te wierzą w wersję z udziałem Janusza Palikota, ponieważ pragną w nią wierzyć. Będzie więc podważana wiarygodność posła Janusza Palikota ("zatruwanie studni"). Chciałem podkreślić, że nie jestem obrońcą Palikota, a jedyną rzeczą, którą jestem zainteresowany jest dotarcie do prawdy. Uważam również, że w tym przypadku cel nie uświęca środków. Ktoś rzucił się na Łażącego Łazarza i wmieszał w sprawę posła Janusza Palikota. Można krytykować Palikota za jego działania (miejscami mało zrównoważone), ale raczej nie można atakować go za coś czego nie zrobił. Jak to powiadają w Biblii - "bądźcie roztropni niczym węże, a nieskazitelni jak gołębie" (cytat z pamięci), co oznacza, że nie należy gardzić podstępem, lecz ten podstęp winien nie pochodzić od złego. Dziękuję za uwagę.




http://januszpalikot.salon24.pl/215396,oszusci-atakuja
http://jankepost.salon24.pl/215442,palikot-lazarz

Spitfire
O mnie Spitfire

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka