Jak donosi PAP:
Złoto wraca do Wenezueli na rozkaz Chaveza
Autor PAP – 8 godz. temu
26.11. Caracas (PAP) - Pierwszy ładunek złotych sztabek dotarł w piątek do Caracas, witany przez rozentuzjazmowane tłumy. Do Wenezueli na rozkaz prezydenta Hugo Chaveza ma wrócić z zachodnich banków złoto wartości ponad 11 mld dolarów.Przejazd konwoju wiozącego sztabki z lotniska do banku centralnego w Caracas, w eskorcie żołnierzy i opancerzonych samochodów, witały tłumy ludzi z flagami narodowymi.
Eksperci ostrzegali, że cała operacja wycofania rezerw złota z zagranicznych banków - ponad 160 ton złotych sztabek, wartych ponad 11 mld dolarów - może być ryzykowna, powolna i kosztowna.
Na czele konwoju jechał prezes wenezuelskiego banku centralnego Nelson Merente. Nie ujawnił, ile złota wróciło do kraju w piątek; powiedział jedynie, że jest to złoto wycofane z kilku krajów Europy.
Konwojowi towarzyszył dźwięk syren i bębnów, a w tłumach widać było tablice z napisami w rodzaju: "Złoto wraca dzięki Chavezowi!" i "Niech żyje nasza suwerenność!".
Repatriację złota Chavez zapowiedział w sierpniu w charakterze "suwerennego" kroku, który pomoże ochronić zagraniczne rezerwy Wenezueli przed gospodarczym zamętem w USA i Europie. Większość wenezuelskiego złota trzymanego za granicą znajduje się w Londynie.
Jak dowiedział się Reuter, wszystkie sztabki mają wrócić do końca tego roku, a cały koszt operacji nie przekroczy 9 mln dolarów.
Chavez często oskarża poprzednich prezydentów o wyprzedaż wenezuelskich aktywów oraz przechowywanie większości rezerw złota w zachodnich bankach.
Ale, jak pisze agencja Reutera, nie wydaje się, by sprowadzenie złota z powrotem do kraju mogło mieć jakieś gospodarcze skutki dla Wenezueli, której finanse zależą bardziej od cen ropy.
W przyszłym roku Chaveza czeka ostra walka wyborcza i niektórzy krytycy sugerują, że prezydent zadbał, by zagranicznych rezerw Wenezueli nie zamrożono w wyniku sankcji, jak stało się z aktywami byłego dyktatora Libii płk. Muammara Kadafiego.
Ściągając do kraju rezerwy w złocie, Chavez zmniejsza również ryzyko konfiskaty wenezuelskich aktywów w sprawach arbitrażowych, m.in. związanych z nacjonalizacją wielkich projektów naftowych prowadzonych przez amerykańskie spółki.
Ponad 60 procent rezerw międzynarodowych Wenezuela ma w złocie. Jest to osiem razy więcej niż przeciętna dla regionu, wynosząca 8 procent i dwukrotnie więcej niż ma Ekwador, znajdujący się na drugim miejscu pod względem wielkości rezerw w Ameryce Łacińskiej. (PAP)
klm/
http://www.google.com/hostednews/epa/article/ALeqM5gmpbtxwTeIc9is8odRgJsiOBWSGA?docId=10275860
Zapytajmy, a gdzie znajdują się polskie rezerwy złota i czy w obecnych kryzysowych czasach nie powinny wrócić do kraju?
A jeśli miałyby wrócić, to czy nasze służby byłyby w stanie sprawdzić autentyczność złotych sztabek, wszak wiemy iż w światowych zasobach funkcjonują fałszywe sztabki, wykonane z wolframu i pokryte warstewką złota(pozłacane). Taką przygodę z pozłacanymi sztabkami przeżyli Chińczycy, którzy zakupili złoto:
"Chińczycy po otrzymaniu ładunku zażądali dokładnej kontroli otrzymanych sztabek.
Polega ona na wywierceniu kilki mikro-dziurek wewnątrz każdej sztabki i pobraniu próbek do analizy.
Jakież było zdziwienie chińskich władz, kiedy okazało się, że w ich środku zamiast złota znajduje się wolfram.
Początkowo myślano, że to same Chiny podrobiły sztabki, jednak bardzo szybko wyjaśniło się, że prawie 5700 z nich,
każda o wadze 400 t oz. pochodzą nie z Państwa Środka, ale z Fortu Knox. Na jaw wyszła przerażająca prawda.
Z kadencji prezydenta Billa Clintona (1992 – 2000), kiedy pierwsze skrzypce w administracji grali Robert Rubin,
Alan Greenspan i Lawrence Summers wybito prawie 1,5 miliona wolframowych sztabek.
Około 640 tysięcy z nich przewieziono następnie do Fortu Knox, gdzie po pokryciu złotem, leżą do dziś.
Co gorsze według Chińczyków reszta wolframowych sztabek również została pokryta żółtym metalem i sprzedana.
Gdyby tak było straty wynikające z tej operacji wyniosłyby około 600 miliardów dolarów (1,7 biliona złotych)."
Nie znoszę kłamstwa, obłudy, relatywizmu moralnego i bezczelności w ich prezentacji. Preferuję rozmowę merytoryczną, opartą na faktach i uprawdopodobnionych poszlakach, analizy oparte na kojarzeniu różnych informacji i faktów w logiczny ciąg zdarzeń. Wyznaję pogląd, iż w polityce nie należy liczyć na przyjaźń, tylko na wspólne interesy, które najlepiej gwarantują dobrą współpracę, że partnerowi można zaufać, jeśli ma się możliwość kontroli jego działań.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka