Przeczytajcie sobie Czytelnicy wywiad z ambasadorem Bahrem , zamieszczony wczoraj na wp.pl i spróbujcie coś zrozumieć z tego co on opowiada.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,59154,title,Jerzy-Ba...
Ja to zrozumiałem tak:
J. Bahr stoi na płycie lotniska i dowiaduje się o tym , ze coś się stało po zachowaniu się Rosjan, a nie słyszy odgłosów katastrofy:
"Minął termin przylotu, a harmonogram pobytu delegacji prezydenckiej był bardzo napięty. W pewnej chwili Rosjanie się jakby zakołysali. Można powiedzieć, że przysiedli z wrażenia. Jeśli naraz coś dziwnego dzieje się z całą grupą to znaczy, że coś się stało."
Bahr i inni oczekujący na lądowanie samolotu z delegacją stoją na płycie lotniska w odległości około 800-1000 m od miejsca "zdarzenia".
Z jego relacji wynika, że nie słyszał głosu silników podchodzącego do lotniska samolotu, ani odgłosów uderzenia w ziemię i wybuchów(to dlatego pewnie R.Sikorski w mediach powtarzał jak mantrę, sylabizując : (" s a m o l o t s i ę r o z b i ł, a l e n i e b y ł o w y b u c h u")
Jest też inna relacja świadków,będących tak jak J.Bahr na płycie lotniska, dziennikarzy Magdy Kazikiewicz i Jarosława Sulikowskiego, zamieszczona w specjalnym wydaniu "FAKTU" z dn.11.04.2010:
http://www.fakt.pl/wydanie-specjalne/wydanie_spe...
(już usunięte z sieci)
gdzie na str. 2 opowiadają o chwili gdy będąc na płycie lotniska dowiedzieli się o katastrofie.Po opisie wyczynów rosyjskiego IŁ-76, który o mało się nie rozbił, prawie zahaczając skrzydłem o ziemię,opisują dalszą obserwację tak:
"Następny ma być polski Tupolew... Mija godzina 9. Już powinien wylądować.(planowane lądowanie o 8:30 c.p.- przyp. mój)Zza mgły unosi się szary dym.
Do dziennikarzy docierają pierwsze informacje, że to dym palącego się wraku prezydenckiego Tupolewa."...................
Natomiast całkiem inaczej opisuje moment katastrofy załoga JAK-40, która wylądowała wcześniej z dziennikarzami na pokładzie. Oto ich zeznania na ten temat w PW:
- śp. chorąży R.Muś:
"Wróciłem po tym przed samolot. Po kilku minutach usłyszeliśmy charakterystyczne gwiżdżące brzmienie silników tupolewa, typowe dla zmniejszanych obrotów przy zniżaniu. Nagle obroty wzrosły do maksymalnych, po dwóch sekundach uderzenie i trzy wybuchy i krótko trwający dźwięk zatrzymującego się jednego silnika a potem już cisza. "
http://rebelya.pl/post/2789/rebelya-ujawnia-pena...
- Wosztyl:
"Wtedy opuściliśmy samolot i zaczęliśmy nasłuchiwać nadlatujący samolot. W tych warunkach musieliśmy jedynie go nasłuchiwać, gdyż widoczność byłą bardzo ograniczona i nie można byłoby go zauważyć. Było to około godz. 8.35 polskiego czasu. Stojąc przy swoim samolocie usłyszeliśmy dźwięk silników TU-154 M podchodzącego do lądowania. Rozpoznałem to po charakterystycznym dźwięku pracy silników tego rodzaju samolotu. Nadmieniam, że go nie widziałem, a jedynie słyszałem. Był dźwięk podejścia do lądowania na ustalonym zakresie pracy silników. W pewnym momencie usłyszałem, że silniki zaczynają wchodzić na zakres startowy, tak jakby pilot chciał zwiększyć obroty silnika, a tym samym wyrównać lot lub przejść na wznoszenie. W tej chwili zastanawiam się co mogło ich skłonić do takiego działania. Po dodaniu obrotów po upływie kilku sekund usłyszałem głośne trzaski, huki i detonacje. Do tego doszedł milknący dźwięk pracującego silnika, a następnie nastała cisza. Dla mnie były to przerażające dźwięki, których mam nadzieję nigdy więcej w życiu nie usłyszę. Te dźwięki dobiegały z kierunku podejścia do lądowania. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że to zdarzenie ja jedynie słyszałem, gdyż mgła uniemożliwiła jego obserwację. "
http://rebelya.pl/post/2798/zeznania-por-wosztyl...
Relacje te, niby z tego samego wydarzenia, dziejącego się w tym samym czasie i obserwowanego z mniej więcej tego samego miejsca, a jakże różne.
Tego co słyszał śp. Muś czy Wosztyl, owi dziennikarze i J.Bahr nie słyszeli, natomiast Muś, Wosztyl i reszta załogi nie widzieli tego co ci dziennikarze("Zza mgły unosi się szary dym"). Ciekawe zjawisko, jedni(Muś, Wosztyl)- słyszą,a nie widzą, a drudzy (wspomniani dziennikarze)- widzą a nie słyszą.
Bahr stał mniej więcej w podobnej odległości od miejsca "katastrofy" jak załoga Jak-40 (800-1000 m) i z tej odległości ryk silników samolotu TU154M na maksymalnych obrotach(dla częstotliwości fali dźwiękowej od 50-5000 Hz w odl. 1 m wynosi około 130 dB) byłby słyszalny na poziomie około 43-46 dB(czyli jako porównywalny do średniego hałasu ulicznego).
Czy ci wszyscy , relacjonujący to zdarzenie, mówią o tym samym zdarzeniu dziejącym się w tym samym czasie?
Bahr i reszta towarzystwa z płyty lotniska, opowiada bajeczki o "katastrofie" , którą wyreżyserowali mu i reszcie oficjeli i dziennikarzy, "ruscy szachiści".
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga badając wątek cywilny sprawy, w swym postanowieniu o umorzeniu śledztwa napisała, że Jak-40 nr 044 z dziennikarzami, wylądował w Smoleńsku o godzinie 8:50 czasu moskiewskiego(6:50 czasu polskiego) a nie tak jak to podaje w stenogramach z wieży MAK a za nim Komisja Millera, jako 9:15 czasu moskiewskiego(7:15 czasu polskiego).
Oto charakterystyczne dane czasowe wynikłe z zeznania śp. R. Musia(czas polski letni):
~ 5:25 – start z lotniska Okęcie
~ 6:40 – lądowanie na lotnisku Siewiernym w Smoleńsku
~ 6:55 – pierwsze podejście do lądowania samolotu IŁ-76
~ 7:10 – drugie podejście do lądowania samolotu IŁ-76
~ 7:30 – połączenie radiowe załogi Jak- 40 z TU154M nr 101
A teraz przywołajmy ten moment z godziny ~7:30(wg Musia) do tego w stenogramach opublikowanych przez MAK i IES:
"08:24:16 044 Chłopaki, Rafał z tej strony, przejdźcie na 123,45. (MAK)", od którego do katastrofy(8:41:05) miało upłynąć około 17 minut, więc wg. śp. Musia, do katastrofy musiałoby dojść około: 7:30 + 0:17 = 7:47 czasu polskiego.
Gdybyśmy sprecyzowali przybliżenia śp. Musia, ustaleniami Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, Sygnatura akt V Ds 32/11, Postanowienie o umorzeniu śledztwa, Warszawa, dnia 30 czerwca 2012 roku:
http://www.naszdziennik.pl/uploads/special/uzasa...
"Wcześniej, około godziny 8.50 czasu miejscowego(czyli 6:50 czasu polskiego letniego) na lotnisku w Smoleńsku wylądował samolot Jak-40 z dziennikarzami, którzy po przeprowadzeniu kurtuazyjnej odprawy paszportowej udali się autokarami na cmentarz do Katynia."
Dodając tę różnicę pomiędzy czasem lądowania Jak-40 wg śp. Musia a PO Warszawa-Praga wynoszącą 10 minut, to moglibyśmy przyjąć, ze TU154M nr 101 pojawił się nad Siewiernym o godzinie 7:57 czasu polskiego(9:57 czasu moskiewskiego), czyli na godzinę wcześniej niż alarm ogłoszony przez służby rosyjskie (8:56 c.p., czyli 10:56 c.m.), który to czas był dość długo uznawany za czas katastrofy.
Jaki stąd wypływa wniosek? Czy odgłosy "katastrofy" słyszane przez załogę Jak-40 około 8-mej czasu polskiego dotyczą samolotu z Prezydentem na pokładzie(przecież Jarosław Kaczyński twierdzi, ze rozmawiał z bratem o godzinie 8:20(na kilkanaście minut przed lądowaniem, jak mu powiedział brat)?
Czy nie było to tak, że około 8-mej , rozbito na Siewiernym inny samolot, który miał symulować katastrofę(wielu świadków podawało godzinę "około dziesiątej" jako czas zdarzenia na Siewiernym). Mógł to być np. TU154M nr 102, który formalnie w tym czasie był remontowany w Samarze(powrócił do Polski z ponad miesięcznym opóźnieniem, a z cech charakterystycznych blach podszybia kokpitu wynika, że to jest TU154M nr 101, który rzekomo miał się rozbić w katastrofie), pusty, bez zapasów paliwa, pilotowany przez pilotów -kamikadze, którzy po awaryjnym lądowaniu kołami w dół(relacja kierowcy autobusu z filmu A.Gargas "Anatomia upadku"), "na kangura"(relacja świadka, o którym mówi w przekazie dla TVP " na żywo P.Prus),ranni zostali wyciągnięci z kokpitu i odwiezieni karetkami na sygnale do szpitala(takie relacje pojawiły się na żywo w dniu 10.04.2010 i zostały potwierdzone w zeznaniach np. Turowskiego w PW). Połamany samolot na polance przy Siewiernym został wysadzony w powietrze.Eekspertyza zdjęć satelitarnych wykonana przez firmę SmallGIS zajmującą się m.inn.telededekcją(teledetekcję zdefiniować można jako proces zdalnego pozyskiwania informacji o obiektach lub zjawiskach)mówiła o miejscach wybuchu na polance(na powierzchni ziemi, a nie w powietrzu), którą to ekspertyzę w Raporcie Millera nazwano jako "miejsca pożarów".
A co w takim razie z samolotem TU154M nr 101 z Prezydentem na pokładzie?
W stenogramach z wieży na Siewiernym jest mowa o tym, że samolot zostanie skierowany na lotnisko zapasowe.
Problem ten tak opisuje bloger FYM w swojej notce na S24 pt. "Raport: Zapisy z XUBS (cz. 2):
http://freeyourmind.salon24.pl/537014,raport-zap...
"W tej części Zapisów z XUBS staram się przeanalizować okołolotniskowe działania „Frołowa” i dość dziwną korespondencję między „wieżą” a załogą ruskiego transportowca (ił-76, co warto zaznaczyć, przymierza się w pewnym momencie do podejścia od zachodniej, „nieczynnej” strony XUBS). Pojawia się w tych Zapisach wątek „głównego Polaka” (w „wieży” ani przez chwilę nie mówi się, że przyleci L. Kaczyński) i „poszukiwania” przez „kontrolerów” jakiegoś zapasowego lotniska dla niego (tu w postaci Wnukowa w Moskwie). Wątek ten jest ciekawy choćby z tego względu, że niejaki Kurtiniec z „Logiki” zapewnia Plusnina telefonicznie (godz. 7:51 pol. czasu), że „główne centrum” z powodu niepogody przekieruje „głównego Polaka” do Moskwy na Wnukowo – po czym ekipa szympansów z XUBS szykuje się jakby nigdy nic do „przyjęcia” samolotu z Polski, mimo iż odesłała „Frołowa”. Z kolei „Frołow” odlatuje, ale jakby odlecieć nie może – najpierw nie podoba mu się „Twer” jako zapasowe, długo pozostaje w łączności z XUBS, po czym gdy już się pożegna, to jeszcze będzie go dwukrotnie wywoływał Plusnin (kilka minut przed ósmą pol. czasu), z niewiadomych powodów. Nikt przy tym nie widzi związku między „Frołowem” a delegacją prezydencką z Polski, choć na pokładzie iła-76 miało być logistyczne wsparcie w postaci specjalnego taboru. Skoro bowiem „Frołow” nie ląduje na Siewiernym, to tym bardziej nie należałoby się spodziewać, iż na XUBS będzie lecieć polska delegacja. "
Moja hipoteza jest taka, że śp. Muś i PO Warszawa - Praga podają dobry czas lądowania Jak-40 nr 044(Muś ok. 6:40, PO o 6:50), a z tego wynika, że Jak-40 łączył się radiowo z TU154M około 7:40 do 7:42 lub 7:43, który potem "odszedł na zapasowe"(o którym mówił Plusninowi Kurtiniec z moskiewskiej "Logiki") a "wieża szympansów" przygotowywała się do sprowadzania "Polaka" czyli samolotu symulującego katastrofę(bardzo prawdopodobne, ze TU154M nr 102) , co mogło się odbyć "około dziesiątej"("około trzy godziny po wschodzie słońca", czyli "około" 6:02 UTC czyli "około 10:02 czasu moskiewskiego letniego).
Jest nawet potwierdzenie tej hipotezy w zapisach z Raportu Millera:
"1.7.6. Pora dnia, oświetlenie
Wschód słońca w Smoleńsku w dniu wypadku był o godz. 03:02. Wypadek zdarzył się
w porze dziennej, około trzech godzin po wschodzie słońca."
(mowa tu o czasie UTC, a więc czas polski letni to UTC + 2 a czas moskiewski to UTC + 4)
Ten zapis w RM też wskazuje na godzinę około 8-mą czasu polskiego.
(3:02 + 3 + 2 = 8:02 czasu polskiego, czyli 10:02 czasu moskiewskiego)
Nie znoszę kłamstwa, obłudy, relatywizmu moralnego i bezczelności w ich prezentacji. Preferuję rozmowę merytoryczną, opartą na faktach i uprawdopodobnionych poszlakach, analizy oparte na kojarzeniu różnych informacji i faktów w logiczny ciąg zdarzeń. Wyznaję pogląd, iż w polityce nie należy liczyć na przyjaźń, tylko na wspólne interesy, które najlepiej gwarantują dobrą współpracę, że partnerowi można zaufać, jeśli ma się możliwość kontroli jego działań.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka