Stanisław Heller Stanisław Heller
156
BLOG

Logiczno-pojęciowe podstawy Wielkiej Unifikacji (XV).

Stanisław Heller Stanisław Heller Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Logiczno-pojęciowe uwarunkowania wielkiej unifikacji (1/XV).

 

 

 

Logiczno-pojęciowe podstawy wielkiej unifikacji spełniającej warunki TOE. 

 

(Prawa autorskie zastrzeżone : St. Heller.)

 

 

 

Teoriopoznawczo istotne cechy fenomenu człowieka w odniesieniu do badań nad wielką unifikacją i TOE.(4).

 

 

Dualizm korpuskularno-falowy a dualizm ciało – umysł człowieka.

 

 

Z poprzedniego wykładu:

 

„Odkrycie promieniotwórczego rozpadu uranu pokazuje jeszcze inną rzecz nową: otóż makrokosmiczna porcja uranu uformowana do postaci ciała stałego, przestaje być wyraźnym obiektem makroskopowym: będąc w stanie spoczynku, nieustannie traci na masie spoczynkowej, a to już zaczepia o niestabilność grawitacyjną. Spróbuję przeto wykazać, że ustalenia de Broglie`a i Einsteina są sobie bardziej bliskie, niż dotąd sądzono, jako że dualizm korpuskularno-falowy i einsteinowskie E*mc2 są w istocie jednym i tym samym, a osiągniętym w odmiennych podejściach ontycznych. Omówimy także dlaczego z pozycji TW nie szło wywieść poszczególnych form cząstek elementarnych, a z tych -samej istoty STW i OTW.”

 

 

 

Kontynuujmy:

 

: Mechanika kwantowa, podobnie jak i TW są w znacznie większym stopniu teoriami matematycznymi niż fizykalnymi. Grunt pod przewagę matematyczności nad fizykalnością w nowożytnym przyrodoznawstwie przygotowany został już w trakcie rozwoju mechaniki klasycznej, kiedy to relację ciało – ruch  idealizowano do relacji punkt geometryczny – linia (tor)ruchu (także uchwytywana geometrycznie). Nim w fizyce na dobre zadomowiło się pojęcie „masy”, ciało w ruchu było sprowadzane do punktu wędrującego w przestrzeni, a „ślad jaki pozostawiał” ( tu rzecz rozgrywa się w wyobraźni), utożsamiany z torem ruchu, traktowano jako „historię spotkań” punktu, już jako obiektu fizycznego, z siłami o różnej wartości i różnym kącie przyłożenia. Siły te były zaś traktowane tylko skalarnie, czyli bez jasności ich podłoża.

 

W rzeczy samej punkt geometryczny i ciało fizyczne (czyli obiekt fizyczny) miały się do siebie, jak model obiektu do tegoż obiektu fizycznie realnego. Ufizycznianie obiektu fizycznego w ruchu w istocie swej polegało na dodawaniu do idealizacji geometryczno-matematycznej akcydensów fizycznych, a więc wyobrażeniowego przerzucania na elementy bezwymiarowe skutków fizyczności, czyli materialności.

 

Gdyby dzisiaj zapytać fizyka, czym różni się punkt geometryczny od punktu materialnego, to ten odpowie, że tylko tym, że punkt materialny uzyskujemy przez przypisanie mu masy fizycznej. Takie ufizycznienie upodabnia punkt geometryczny do ciała fizycznego, ponieważ cechą masy jest stawianie oporu. Pokrętność takiego stawiania sprawy polega na tym, że matematyzujący fizyk nadal będzie uważał, że punkt materialny  jest również idealizacją pojęciową, a więc że punkt materialny nie różni się od geometrycznego sensem wymiarowym: jest także tylko ideą o poszerzonym znaczeniu, a nie o poszerzonym wymiarze. Punkt geometryczny i punkt materialny nie posiadają wymiaru. W idealizacji takiej zachodzi wymuszenie prawdy, że masa punktu materialnego jest masą niczego.

 

Do czasu odkrycia promieniotwórczości rozpadowej uranu uczeni przyrodoznawcy silnie i bezwiednie funkcjonowali w przeświadczeniu, że rzeczywistość kosmiczna polega na bycie ziarnistej materii w pustej przestrzeni, a przeto i umysł z konieczności rzeczy władzę sądzenia ma mieć natury przestrzennej, zaś nakierowanie tych zdolności takiego niefizycznego sądzenia na materię, tę ostatnią po prostu objaśnia.

 

Nim zaistniał dylemat uranowy, wystąpiło wiele odkryć, które zaczęły domagać się odnoszenia fizyczności na zewnątrz ciała sprowadzanego do punktu materialnego ( ale jeszcze nie masowego), czyli uznania fizyczności okalającej także punkt materialny.I nie mogło być inaczej, skoro ustalono, że prąd elektryczny w przewodniku wywołuje pole magnetyczne w otaczającej go przestrzeni. Mimo to miano nadzieję, że energię, czyli formę zewnętrzną względem materialności da się wytłumaczyć ruchem, który powoduje, że obiekty ruchome niejako promieniują energią wywoływaną przez tenże ruch. Jest oczywiste, że już z tej tylko przyczyny pojawiła się silna tendencja do przenoszenia makroskopowej wersji teorii heliocentrycznej do wymiaru heliocentrycznego atomu mikrokosmicznego. To zaś, że Słońce w modelu heliocentrycznym jest obiektem wymiarowo i ilościowo fizycznie największym, nie prowokowało do stosownych zastanowień.

 

Atomizm nacechowany kopernikańskim odwróceniem relacji obiekt – obserwacja (względność prosta ruchu), wycyzelowany wysiłkami Galileusza, Keplera i Newtona , jako prezent dla fizyki mikroskopowej wprowadził m.in. Boltzmann. Rzecz w tym, że historia atomizmu wieku XIX wcale nie była tak prosta,  ponieważ już w roku 1826 Olbers zwrócił uwagę na to, że obserwowany wszechświat jest w skrajnej nierównowadze termodynamicznej. Także i dzisiaj nikt nie ma wątpliwości co do tego, że przyroda nie zna ani jednego przypadku realizacji układu cieplnie w pełni izolowanego. Prawa zachowania mają naturę tylko matematycznej możliwości, lecz nigdy fizycznej rzeczywistości. I jest to presja psycho-intelektualna, ogromnie zdoktrynizowana, która w XIX wieku nie intelektualnie, lecz emocjonalnie ugruntowała atomizm do teorii obowiązującej.

(Warto pamiętać, że wzmagającym fizykalny materializm był materializm ideologiczny Marksa i Engelsa.).

Rodzajem finału, w ideologicznym zapanowaniu atomizmu fizykalnego nad nauką w ogóle, stała się deklaracja Kirchhoffa, który wprost zażądał, aby podstawą rozumienia w nauce był opis pozwalający zjawiska badane powtarzać, a nie szukać ich istotowego uzmysłowienia. Był to potężny cios w sens nauki, jak to od tej pory inne sposoby uzyskiwania „rozumienia” uznawane są za do nauki nie przynależne. Był to także cios w logikę, jako dziedzinę badającą poprawność sądów naukowych właśnie. Logika znalazła się poza matematyką, która wyrwała z logiki jej cząstkę zwaną ścisłością ilościową i tę sprowadziła do logiki nauki odróżnianej od filozofii i dziedzin humanistycznych. To zaś, że pomysł B.Russella na logikę pełną sposobami matematycznymi (logistyka) zawalił się, ot to tylko „drobny wypadek przy pracy”, ot taki jak „bombka atomowa” dla dużych dzieci…

 

Nim zbadano podstawowe fakty związane z odkryciem uranu, usilnie narosły przyczynki empiryczne do zaprzestania omijania przestrzeni w poglądach na fizyczność przyrody.

 

Odkrycie rozpadu promieniotwórczego w jego swoistym fenomenie, czyli w tym że w sposób ścisły daje się wyznaczyć czas rozpadu połowy atomów zawartych w makroskopowej porcji pierwiastka, a nie idzie wyznaczyć czasu rozpadu konkretnego atomu, dogrzało oto ten fakt, że jako niemożliwe stało się dalsze rozwijanie fizyki przyrody, bazując na owym niemym pewniku, że przyroda ma realizację ontyczną i fizyczną jako pył punktów materialnie substancjalnych w niesubstancjalnej, czyli pustej przestrzeni. Materia ,będąca w klasycznym atomizmie aksjomatem, wręcz nie wymagającym dowodu, a jednocześnie przedmiotem badań fizyki, musiała skończyć swój żywot.

 

Ta świadomość zagościła i stała się przewodnim momentem intelektualnym u wszystkich, których los osobisty związał się z czasem konieczności zbudowania innej, niż fizyka, która powstała w zbiorowym wysiłku od Kopernika do Newtona.

 

Niels Bohr i W. Heisenberg  zajęli się w teorii macierzy zagadnieniem zmodyfikowania poglądu na obiekt mikrokosmiczny w ruchu. I pierwsza wersja teorii nieoznaczoności Heisenberga dotyczyła obiektu mikrokosmicznego typu korpuskularnego, czyli obiektu – punktu materialnego. Wykazanie, że obraz pędu znosi obraz położenia, oto sens teorii macierzy wprost nawiązujący do istoty ścisłości losowej pojedynczego obiektu fizycznego, traktowanego jeszcze jako ziarno, a więc korpuskularnie. I to była ukryta pochodna z przytomności niezwykłości uranowej(!).

 

Teoria macierzy w swej postaci pierwotnej była obciążona tym właśnie, że usprawiedliwiała brak jawności losowej obiektu mikrokosmicznego, ale po staremu traktowanego jako punkt geometryczny vel materialny. I tylko tyle. Rzecz w tym, że takie rozwiązanie nie tłumaczyło innego, bardzo istotnego przejawu przyrody, a mianowicie tego, że są zjawiska o takiej naturze, których pewne składowe wymagają założenia, że jest to przejaw obiektu ziarnistego (korpuskularnego), a inne składowe wymagają uznania, że nie jest to obiekt, ale fala.

 

I de Broglie był tym, który zaproponował przypisanie każdemu poruszającemu się punktowi materialnemu falę. I oto rzecz znamienna:

 

De Broglie dokonuje pomysłu dorobienia do cząstki Heisenberga (czyli korpuskuły jako punktu matrialnego) fali. Mało tego, Erwin Schroedinger pisze równanie różniczkowe z podtekstem równania falowego, aby ostatecznie w Mechanice Kwantowej zagościło pojęcie fali fizycznej z wyróżnionymi momentami długości i pędu fali.

 

Mechanika Kwantowa kończy się na tym, że „materia” jako substancja kończy byt w fizyce, a pojawia się „fala materii”, czyli kopenhaskie przejście od korpuskuły do pola w mikrokosmosie, a wraz z tym wszystkim znane zakazy i nakazy. Jednym z nich jest twierdzenie, że prawa w mikrokosmosie nie mają zastosowania w makrokosmosie. Materia przestała mieć sens, zaś „fala materii” miała być utraconej materii wspomnieniem. Od 1926 r. zaczęła przeto obowiązywać najtrudniejsza nauka świata : mechanika kwantowa Borna, Heisenberga, de Broglie`a, Pascuala Jordana i Schroedingera. I tak wszystko poza QM i TW do nauki już przynależeć nie mogło!   

 

Rodzi się więc bardzo potrzebne pytanie: gdzie tkwi dziura w Mechanice Kwantowej, a polegająca na tym, że nie jest możliwe pokazać owego mechanizmu, który powoduje, że obiekty makrokosmiczne o wnętrzu zdominowanym prawami QM są takie, że wykazują ogromnie inną swoistość tak fizyczną jak i logiczną?!

 

Odpowiedź jest bardzo prosta: pokolenie Bohra, Heisenberga i Einsteina było zmuszone szybciej dorabiać teorię do faktów laboratoryjnych, niż rewidować dobierane pojęcia:

 

Zwróćmy bowiem uwagę na fakt następujący:

 

Cechą ciała fizycznie zwartego, czyli takiego, które realizuje stan ciała sztywno-stałego, jest to, że jako obiekt fizyczny przemieszcza się w przestrzeni całą swoją „zawartością”. Możnaby to samo powiedzieć i tak: kiedy ciało stałe przemieszcza się, to jego ruch polega na przesuwaniu się zawartości z jej cechą zjawiskową – masą spoczynkową. I taki ruch należy nazwać ruchem przenoszącym zawartość w postaci masy spoczynkowej. W ruchu tym przemieszcza się jednocześnie zawartość zjawiskowo jako masa spoczynkowa i ośrodek jako trwała postać w formie kształtu całościowego.Ruch korpuskuły i ruch ciała polega na zmianie położenia, w której obiekt nie rozmija się ze swymi granicami bycia obiektem.I jeszcze coś istotnego: w ruchu obiektu zwartego, przemieszcza się nie tylko  zawartość będąca równocześnie ośrodkiem, ale także „ruch” składowych tego obiektu w jego wnętrzu!

 

Obiekt stały w ruchu ujawniany jest przez przestrzeń zewnętrzną, o formie( przestrzeni) w nim nie uczestniczącej. Oznacza to, że przestrzeń wokół obiektu nie jest ośrodkiem we wnętrzu obiektu. Jest tylko informatycznym tłem, ujawniającym wnętrze obiektu jako ten obiekt i jego lokalizację.

 

 

Aby uprzytomnić sobie, co powyżej zostało powiedziane, rozpatrzmy teraz ruch cieczy, czyli ciała fizycznego pozbawionego sztywności. Otóż ruch cieczy polega na wprawieniu ją we wleczenie swojej zawartości, czyli przez pozbawienie jej stabilności, która u cieczy jest zawsze wymuszona przez uwięzienie jej przez naczynie (sztuczne np.szklanka, butelka, lub naturalne np. kotlinę w ziemi. Niepodatność cieczy na sztywność ( stałość mechaniczną) powoduje to, że ruch cieczy polega na uwalnianiu jej wymuszonej stabilności,  a przeto ciecz albo rozpływa się, dążąc do całkowitego uwolnienia się od wymuszonego kształtu, albo w zależności od typu bodźca reaguje mniej lub silniej powierzchniowo. Stąd falowanie cieczy nie jest przemieszczaniem się zawartości w formie masy spoczynkowej, a przemieszczaniem się zaburzenia, które niesie zjawisko masy, lecz masy spoczynkowej nie przenosi.W falowaniu cieczy przemieszcza się zaburzenie powierzchniowe, a nie zawartość akwenu, realnego jako ośrodek przez swą całość.Tego typu ruchu nie idzie odwzorować przez ideę punktu materialnego, który niemym założeniem (podświadomie)jest traktowany jako obiekt stały (sztywny).

 

Prosty przykład: jeżeli na falującą wodę rzucimy korek, to ten nie popędzi na fali, jak na wierzchowcu, lecz unosił będzię się góra – dół ,ledwo zmieniając swoje pierwotne położenie. Ciecz ujawnia się ośrodkiem a nie obiektem. Ruch cieczy jest zaburzeniem ośrodka bez efektu przemieszczania się trwałej relacji kształt – zawartość, ponieważ trwałością takiej relacji cechuje się ciało stałe, zaś ciecz takiej trwałości nie realizuje. ( Nie podejmujemy tutaj dylematu przestrzeni gazowej, gdyż ta jest upośrednieniem teoretycznym cieczy i ciała stałego).

 

Zatem spójrzmy teraz na ideę punktu materialnego odwzorowanego z punktu geometrycznego i ciała stałego. Obraz takiego modelu obiektu fizycznego umożliwia rozpatrywanie go na tle przestrzeni, w której jego fizyczność nie uczestniczy.

 

Zatem zjawiska fizyczne, odkryte jako obiekty cechujące się specyfiką korpuskularną i falową jednocześnie(czyli obiekty mikrokosmiczne), wymagają oto zauważenia, że dwuskładnikowość tego obiektu polega na tym, że połowa jego własności wskazuje go jako punkt materialny, a druga połowa - jako uczestnika ośrodka, czyli tego, że swoją drugą połową uczestniczy on w ośrodku zewnętrznym względem jego korpuskularności. Prosto mówiąc, obiekt zwany cząstką elementarną, polega na lokalności przejawu wypełnienia kosmicznego przechodzącego w swoją ośrodkowość. Jeszcze inaczej:dualizm korpuskularno-falowy jest wyrazem tego, że elementarny przejaw fizyczności polega na ujawnieniu obecności wypełnienia kosmicznego jako momentu zawartości i jako momentu ośrodka, czyli rozległości.I to z powyższego względu nie jest  możliwe całościowe opisanie dualności cząstki elementarnej jako przynależnej tylko do siebie (korpuskularność), ani jako przynależnej tylko do całościowego ośrodka kosmicznego(falowość). Czastka elementarna nie posiada statusu części indywidualnej, a więc nie posiada statusu identyczności ani tożsamości, któreby miały odniesienie do innych takich cząstek, jako, że ani pojedyńcza taka cząstka nie ma realizacji przyrodniczej, czyli nie mogą także występować zbiory takich tworów.( Tu bardzo proszę o porównanie treści wykładów I –V).

 

Zatem rozwój fizyki najnowszej ma takie kroki : 1.relacja położenie – pęd (wcześni Bohr – Heisenberg),2. punkt materialny – fala (de Broglie), 3.moment pędu fali – długość fali ( Schroedinger, Heisenberg, de Broglie i in.,4. masa – energia (A. Einstein).5 ??? (patrz zakończenie nin. wykładu)

 

Pozornie zdawać się może, że A. Einstein z swoją TW jest bardzo dalekim krewnym, a wręcz obcym uczestnikiem zdarzeń, które wywołały QM. Nic bardziej mylnego. Osobliwością Einsteina jest to, że obrał bardzo inną drogę wyłomu w Mechanice klasycznej. W rzeczy samej jednak na Einsteina oddziałały te same okoliczności, co na kwantystów: a mianowicie najogólniej właśnie to, że materii ,jako pyłu punktów substancjalnych, nie dawało się już dłużej traktować jako substratu fizycznego przyrody. Konieczność uznania przestrzeni za fizyczną, Einstein uwiarygodnił uznaniem energii za przestrzenną,  także substratowo ,równoważność masy spoczynkowej. Myśl de Broglie`a, aby punktowi materialnemu przypisać falę i myśl Einsteina, aby masie przypisać równoważność energetyczną, są jedną i tą samą ideą. Einstein odwrócił tylko kroki postępowania: Do przestrzeni potraktowanej jako geometryczną, zaczął wprowadzać własności masy spoczynkowej, czyli jej pola siłowe(szczególnie grawitacyjne): jest oczywiste, że przy takim zabiegu, przestrzeń musi się ujawniać jako siłowo pomarszczona, czyli nie dozwalać ciałom na ruch prostoliniowy. Trudność jaka stanęła przed Einsteinem polegała na tym, że niejednorodności (zakrzywienia) przestrzeni nie chciały przybierać kopenhaskich wizji cząstek elementarnych. Także na odwrót: Mechanika kwantowa nie prowadziła do Einsteinowskiego kosmologicznego wszechświata.

 

Ostatecznie stało się tak, że kopenhańczycy zaczęli podbierać relatywistycznie istotne dla nich momenty STW i TW. Od tego momentu trwa czarowanie polityków i zwykłych zjadaczy chleba pięknem ścisłości, której obraz dany jest wybrańcom Boga, a prawdziwa robota trwa w laboratoriach, gdzie przytomność i szaleństwo tańczą walca na dwa pa.

Stąd Hazelhard może powiedzieć, że każdego dnia w laboratoriach praktycy fizyki spotykają dziesiątki odstępstw od teorii…Rzecz w tym, że mówi to także fizyk ot tak sobie jak fizyk…

 

W powyższych rozważaniach  staraliśmy się zaakcentować, że ogląd fenomenu przyrody przy pomocy QM i TW nie osiągnął pełni . Pragnęliśmy pokazać, że do mechaniki kwantowej zbyt łatwo prześlizgnęło się traktowanie obiektu fizycznego jako punktu materialnego, który wyobraźnia podnosi przy braku stosownej czujności do teoretycznego nawyku stawiania praw matematycznych ponad fizyczne i ponad logiczne.

 

W następnym odcinku rozpoczniemy pokazywanie, że  dla pełnego odczytania fenomenu Ostateczności Kosmicznej potrzebny jest ów krok piąty, czyli relacja Człowiek – Umysł.

 

Zapraszam !

 

Jak zawsze polecam:

Znajomość poprzednich części 1-XIV.

-St.Heller "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata". Sierczynek 2007 (dostępna nawww.sheller.pl)Wykłady interdyscyplinarne:www.sheller.plWykłady szczegółowe:www.sheller.plWykłady pt."Co to jest Jest*?"www.sheller.plSt. Heller "O Wszechświecie, Nieskończoności i Wielkiej Unifikacji." Sierczynek 2001.:www.sheller.plPozycja I i ostatnia dostępne po kliknięciu "książki autora" nawww.sheller.pl .

 http://m.sheller.nazwa.pl/assets/files/ksiazki/cybernetyczny_sens_pol/index.html

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sądzę,że akurat w moim przypadku mam wszystkie cechy zodiakalnej Wagi.Jednak z małym wyjątkiem: nie znoszę stanów chwiejnych, ani w nauce, ani w przyjaźni. Mój blog uzupełniający:"Między Bogiem a prawdą".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie