Stary Stary
328
BLOG

Strukturalność

Stary Stary Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 53

Prawdziwą historię Polski trzeba opowiadać naszym językiem [Mateusz Morawiecki].

Język jest kodem, który pozwala z masy dźwięków o jednakowym prawdopodobieństwie występowania wybrać takie, że ich specyficzny zestaw staje się symbolem, którego znaczenie jest znane tylko posługującej się nim społeczności.

Ów kod ma swoistą właściwość, przekształca się wedle tej samej reguły, która stworzyła język. Więcej, ten proces może się powtarzać wielokrotnie. Każdy następny etap może być uproszczony, kiedy zachowuje tylko wybrane elementy poprzednika. Razem tworzy to strukturę, określającą rozwój sposobu myślenia tych, których reprezentuje i z których wyrósł.

Kolejne etapy modyfikowania pierwotnej mowy mogą tworzyć żargony. Powstaje wówczas język subkultur, istniejących w społeczności, porozumiewającej się tym samym językiem. Staje się on wtedy ich wyróżnikiem.

Specjalnym efektem rzeczonego procesu są informacje kodowane przez koniunkturalne społeczności. Posługują się słowami-kluczami, także rytualnymi wyzwiskami. U nas na przykład odrazę do mediów demonstrują wprowadzając literkę "n" do środka wyrazu. Powstaje w ten sposób zupełnie nowa jakość. Widać to także w sposobie pisania. Prawdziwi Polacy wstręt do Platformy prezentują wielkimi literami sylaby “po”, pisanymi niezależnie od kontekstu przekazywanych słów.

Struktury językowe mają jeszcze jedną właściwość. Ich użytkownicy stają się też ich niewolnikami. Mówią nimi lub raczej one mówią za nich. Stąd taka przydatność nowomowy w populistycznej propagandzie. Ba, także odporność na argumenty przedstawiane tym, których umysłami ona zawładnęła. Zarażeni nią dyskutanci już nie rozumieją normalnego języka. Ludzie są tak głupi, że to działa [klasyk].

I tu dochodzimy do sedna. Jeżeli nawet mamy uroczystą wypowiedź wyraziciela określonej subkultury, to trudno jej przypisać tradycyjnie rozumianą treść. W powszechnym rozumieniu oznacza ona raczej to, co wynika z jego mowy stosowanej codziennie. W końcu nietrudno zauważyć, że ktoś wypowiadający się niekonwencjonalnie stosuje jakiś specjalny kod.

Kiedy więc na dodatek wiadomo, że historia Polski, opowiadana “naszym językiem” przedstawia na przykład NSZZ “Solidarność” wedle potrzeb antywałęsowskiej propagandy, to stawia pod znakiem zapytania wszystko, co będzie w tym “języku” powiedziane.

Bo kij ma dwa końce. Niestety. Szczególnie zaś silnie uderza w wiarygodność.


Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka