Czy sędzia sądu rejonowego może nie przyjąć (odmówić) delegacji do sądu okręgowego?
1. Pewien sędzia sądu rejonowego, po odwołaniu go z delegacji do sądu okręgowego raczył był wydać oświadczenie, że "sędzia nie może bać się polityków".
2. Kumaty bloger zjawisko cofnięcia delegacji sędziemu określił jako "zdeptanie politycznego obyczaju". Tak, jakby fakt delegowania był obyczajem politycznym.
Rozumiem sędziego, że nie czuje radości po cofnięciu z delegacji. Ale nie rozumiem, po co stara się zyskać na popularności - i to politycznej. Nie rozumiem też kumatego blogera, że nie rozumie na czym polega instytucja "delegowania".
W każdej firmie, kiedy dochodzi do awansu, awansowanemu powierza się nowe obowiązki zasadniczo najpierw na czas określony - zwykle 3 lub 6 miesięcy. W tym czasie awansowany "pełni obowiązki" na nowym stanowisku - taki okres próbny. Ale każdy awansowany wie, że ten próbny okres wcale nie musi zakończyć się ostatecznym awansem. Ba, przed czasem może powrócić na swoje dawne stanowisko.
Podobnie jest w sądownictwie: delegacja jest takim okresem próbnym: tutaj p.o. sędziego sądu okręgowego. Tak jak władza sądownicza (przełożeni) może delegować delikwenta do sądu wyższej instancji tak może go cofnąć z tej delegacji - tak było zawsze. Delegacja nie musi się zakończyć stałym przeniesieniem - awansem.
Rzeczony sędzia postanowił zabawić się w politykę bo uznał się skrzywdzony przez polityków, czyli Ziobrę i jego ludzi. O stąd moje pytanie, dlaczego sędzia nie odmówił delegacji mając świadomość, że stoją za nią (za delegacją) Ziobro i jego ludzie. Nie przeszkadzało mu to? Czyżby bał się konsekwencji odmowy przyjęcia delegacji? Jakich potencjalnych konsekwencji mógłby się obawiać?
Przecież sam utrzymuje, że "sędzia nie może bać się polityków"!
Powtarzam pytanie do kumatych: czy sędzia sądu rejonowego może nie przyjąć (odmówić) delegacji do sądu okręgowego?
