Czy Donald Tusk milczy nienawistnie?

Nie tylko nienawistnie ale i złowrogo, wręcz agresywnie.

 

Wiodący periodyk III RP doniósł o słowach socjologa dr Roberta Sobiecha, wypowiedzianych w TOK FM:

 

„Poparcie dla PO spada, krytyka pod adresem Platformy i rządu rośnie. A premiera widać w mediach coraz rzadziej.  Dziwię się, dlaczego Donald Tusk nie zabiera głosu. A media są pełne spekulacji, niektórzy wieszczą kryzys, burzę”

 

Socjolog utrzymuje, że błędem premiera jest „brak ze strony rządu jakichkolwiek wyjaśnień na temat podejmowanych działań".

 

I podaje – jako przykład – wcześniejsze działania premiera i rządu PO:

 

„Wystarczy sobie przypomnieć to, co działo się po pierwszej wygranej w wyborach. - Kiedy nadciągała pierwsza fala kryzysu, rząd ostrzegał: nadciągają ciężkie czasy, musimy się na to przygotować, ale zrobimy wszystko, by chronić Polaków. Teraz takiej komunikacji nie ma".

 

Bardzo dziwię się zdziwieniu (zaskoczeniu?) pana doktora. O ile w 2007 i 2008 roku Tusk mógł opowiadać bajki „w stylu dowolnym”, o tyle teraz nie wystarczy się pokazać na konferencji prasowej – teraz trzeba mieć realnie coś do powiedzenia. Bajki i baśnie, obietnice, gawędy i bon moty już nie wystarczą.

 

Potrzebne są konkrety a te z kolei wymagają wiedzy i umiejętności; szerzej: szeroko rozumianych  kompetencji w sferze zarządzania państwem.  I ta myśl powoli bo powoli, ale skutecznie zaczyna docierać do najdalszych zwojów mózgów rządzących.

 

Kto wie, może Tuskowi wydaje się, że może – jak Kaczyński – pozwolić sobie na milczenie: „jemu rośnie to i mnie urośnie…”.  Na miejscu Tuska jednak bym na to nie liczył, chyba, że lubi kaktusy. Bo że gruszki na wierzbie to już wiemy od dawna.

 

Tylko czekać, aż ktoś zacznie się  posługiwać, w odniesieniu do Tuska, takimi samymi określeniami kierowanymi pod adresem  J. Kaczyńskiego -  krytykujące jego brak wypowiadania się w określonych sprawach. „Kaczyński milczy złowrogo”. „Kaczyński myśli nienawistnie”. „Kaczyński myśli agresywnie”.

 

Czy Donald Tusk milczy złowrogo?

 

Kto  pierwszy i kiedy użyje w mediach tego sformułowania?