Naiwny pan Gowin. Oj, naiwny...

 Na konferencji w Bydgoszczy pan Jarosław Gowin (d. PO) rzekł co następuje:

"Aby przeciwdziałać korupcji trzeba ograniczyć mechanizmy sprzyjające zjawisku takie, jak nominacje partyjne do administracji i spółek Skarbu Państwa.Potrzebna jest też znacznie szersza prywatyzacja, bo tak jakoś dziwnie się dzieje, że w sektorze prywatnym korupcji nie ma. Korupcja pojawia się na styku tego co prywatne i tego co publiczne. Cały szereg funkcji wykonywanych dzisiaj przez państwo mogłoby zostać sprywatyzowanych np. systemy informatyczne. W ten sposób zapobieglibyśmy pokusom korupcyjnym."

 http://wiadomosci.onet.pl/kraj/jaroslaw-gowin-afera-korupcyjna-moze-byc-bomba/8zz2d

Co do eliminowania partyjnych nominacji do administracji i spółek pełna zgoda. Tyle tylko, że zarówno administracją (co niejako jest oczywiste) jak i spółkami Skarbu Państwa zawiaduje rząd - czyli PARTIE POLITYCZNE. Kto miałby przejąć te uprawnienia rządu (partii)? Trybunał Konstytucyjny? Też jest ciałem tworzonym przez politykę. Konfederacja Pracodawców? Wolne żarty... Oni też mają rodziny i znajomych.

Ale kluczowe dla mnie jest to sformułowanie pana Gowina, które mówi o tym, że w sektorze prywatnym korupcji nie ma. No to popatrzmy, IBM to firma państwowa? HP to firma państwowa? Netline (z Wrocławia) to też państwowa spółka? A przecież to przedstawiciele tych podmiotów demontrowali swoje umiejętności "menedżerskie" - typowych supermenów: ksywka "manago". To nie firmy prywatne korumpują?

 Cywilnoprawna konwencja o korupcji z 1999 roku definiuje ową korupcję  jako:

"żądanie, proponowanie, wręczanie lub przyjmowanie, bezpośrednio lub pośrednio, łapówki lub jakiejkolwiek innej nienależnej korzyści lub jej obietnicy, które wypacza prawidłowe wykonywanie jakiegokolwiek obowiązku lub zachowanie wymagane od osoby otrzymującej łapówkę, nienależną korzyść lub jej obietnicę."

Tu nie ma mowy o sektorze publicznym ani o prywatnych przedsiębiorstwach ani o podmiotach zainteresowania publicznego.

Oczywiście, to co widać (tylko czasami) to nieprawidłowości na styku administracja-biznes. Co nie oznacza, że w relacjach czysto biznesowych tego rodzaju zjawiska nie występują. Wprost przeciwnie. Tyle tylko, że repertuar nazw na działania "biznesmenów" jest bogatszy (choć często określany jednym angielskim słowem: fraud): oszustwo, łapownictwo, przekupstwo, kumoterstwo, nadużycie plus - ładne, kodeksowe określenie: czyn zabroniony. Tego rodzaju zjawiska występują rownież (masowo!) w sferze prywatnej działalności gospodarczej (przykład: aresztowanie osoby odpowiedzialnej za zakupy w jednej z sieci dyskontów). Ktoś powie - a co mnie interesuje biznes. Niech sobie tam kradną i oszukują - w końcu robią to na prywatny rachunek. Otóż nie, to nie jest tylko prywatny rachunek bo tego rodzaju zachowania wpływają na całą gospodarkę - otoczenie tych podmiotów a także na wynik finansowy firm i w konsekwencji wynagrodzenia i podatki!

Ponadto, idąc tokiem rozumowania pana Gowina można by stwierdzić, że na styku "sektor publiczny - sektor publiczny" nie występują niewłaściwe działania. A nepotyzm? Ty zatrudnisz mojego syna a ja zatrudnię twoją teściową. Niemożliwe? No, może nie teściową ale np. synową jak najbardziej. Nigdy o czymś takim pan Gowin nie słyszał? Chyba jednak słyszał.

Pan Gowin domaga się prywatyzacji. Skoro prywatne ma być takie dobre, to sprywatyzujmy partie polityczne, sprywatyzujmy administrację samorządową. Ba! Sprzedajmy na GPW Sejm i Rząd wraz z całą administracją. Będzie lepiej?

A czy przy prywatyzacji nigdy nie było korupcji? Wolne żarty...

Ja wiem, że pan Gowin jest wierzący. Ja też, ale na tak bardzo jak pan Gowin.

Miłego wieczoru!

PS. Widziałem (zdjęcie) ten plik kartek w ręku Najwyższego. Jak one falowały....