STARY WROCEK STARY WROCEK
1150
BLOG

Break Even Point pani Hanny G-W

STARY WROCEK STARY WROCEK PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Fachowców od finansów i zarządzania proszę by się nie irytowali. To co napisałem mało ma wspólnego z prawdziwym biznesem, ale do case’a pani Hanny Gronkiewicz-Waltz nie można podejść standardowo. Nie można podejść zgodnie z regułami sztuki. O nie, zjawisko pani Hanny wymaga podejścia wyjątkowego, wręcz innowacyjnego. A nawet urągającego regułom ekonomii i biznesu.

Dla niefachowców na początek muszę podać kilka wyjaśnień.

  1. Break Even Point oznacza taki stan, w którym dotychczas poniesione koszty (całkowite) na jakąś aktywność gospodarczą zrównują się z przychodami (ogólnymi) z tejże aktywności. Inaczej mówiąc, do pewnego momentu dokładamy do interesu a powyżej punktu BEP nasza działalność zaczyna się odwdzięczać:))
  2. Ryzyko zwykle jest definiowane jako zdarzenie (stan), które może spowodować, że nie osiągniemy planowanych (lub pożądanych) zamierzeń i celów. W zależności od dziedziny aktywności człowieka, pojęcie „ryzyko” rozumiane bywa różnie. Dla tutejszych rozważań przyjmuję, że ryzyko oznacza możliwość uzyskania rezultatu (wyniku) odmiennego od oczekiwanego. Odmiennego nie oznacza gorszego, mniej korzystnego. Może to bowiem być również wynik przekraczający nasze najśmielsze oczekiwania.

Wracam do BEP (Break Even Point). W internecie mogą Państwo znaleźć grafiki (wykresy) przedstawiające i omawiające to pojęcie. Niestety w przypadku aktywności pani Hanny klasyczne podejście nie może być zastosowane ze względu na pomieszanie pojęć. W odniesieniu do pani Hanny wykres przedstawiający BEP wygląda zgoła odmiennie:

Tam, gdzie klasycznie mamy koszty, w przypadku pani HGW mamy korzyści. Na marginesie, korzyści to coś więcej niż przychody. Natomiast tam, gdzie (klasycznie) mamy przychody, u pani HGW mamy straty. Straty to coś więcej niż koszty!

Korzyść stała – to korzyść jaką pani HGW uzyskuje bez względu (lub ze względu) na jej zachowanie względem Komisji Weryfikacyjnej. Korzyść stała to poparcie dla pani HGW ze strony jej wiernych zwolenników. Na poziom ten nie mają żadnego wpływu fakty i okoliczności ujawniane w związku z „aferą reprywatyzacyjną”. Można oczywiście dywagować, na ile ta korzyść wynika z akceptacji działań pani HGW a na ile z nienawiści do „PIS-owskich siepaczy”. Ale to nie jest przedmiotem mojego zainteresowania.


Z tego co się orientuję, w dniu dzisiejszym pani Hanna ponownie została potraktowana bezceremonialnie: nałożono na nią grzywnę. W wyniku finansowym skumulowanym, pani prezydent Miasta Stołecznego wniosła do budżetu Państwa sumę 15 tysięcy złotych. Z czego 12 tys. zostało już wniesione w gotówce, pozostała kwota czeka. Na komornika.

Pani Hanna – jak wszystkim wiadomo – stoi na stanowisku, że ten swoisty podatek nałożony na nią jest nielegalny, niekonstytucyjny i niespełna rozumu. I tu, szanowni Państwo, zaczyna się historia: interesuje mnie bowiem, jaki punkt BEP wyznaczyła sobie pani Hanna. Inaczej mówiąc, w którym momencie cash-flow (pochodzącego z grzywien) nastąpi przełamanie i pani Hanna dojdzie do wniosku, że powyżej jest już tylko rozpacz tj. czysta, żywa, istotna strata: finansowa i polityczna.

O ile co do straty politycznej wydaje się, że nie ma ona jakiegoś większego znaczenia dla pani Hanny: co było już się nie wróci, trza tylko dotrwać do końca kadencji – tym bardziej, że PIS nie ma zamiaru ulżyć pani Hannie i odwołać jej ze stanowiska. Na jakieś znaczące profity polityczne w przyszłości nie ma już co liczyć: das ist doch klar!

Ci, którzy interesują się zasobnością majątku pani prezydent Warszawy, mogą na dzisiaj powiedzieć, że kwota 15 tysięcy złotych nie musi być dla pani Hanny powodem do zgryzot. Ale jeżeli pomyślimy na przykład o kolejnych 100 posiedzeniach Komisji Weryfikacyjnej płatnych w wysokości 3 tys. zł per posiedzenie, to kwota zaczyna już być interesująca. 300 tysięcy to nadal ledwie część majątku pani Hanny ale – przyznajmy – wielkość to już niebagatelna. I może poruszyć najtwardszego. Nawet – zbudowana ze spiżu – pani Hanna  może poczuć się dotknięta. Oczywiście może ale nie musi. Ego i zapiekłość przekraczają wszelkie limity.

Czy pani Hanna ulegnie? Czy pani Hanna się złamie? Wreszcie, jaki BEP ma pani Hanna: powyżej jakiej kwoty uzna, że straty przekraczają korzyści? Do tego korzyści krótko- i bardzo krótkoterminowe, bo widać, że PIS nie odpuści.

I teraz czas na ryzyko.

Pani Hanna ma nadzieję, że cała rekwirowana jej kwota wróci z nawiązką, to jest z odsetkami, na jej konto.  Taki jest jej cel, taki jest jej pożądany rezultat.

Ale jak nie wróci?

Pani Hanna jest – jak mówią specjaliści od ryzyka – at risk, czyli jest narażona na ryzyko a ekspozycja pani Hanny na ryzyko może być łatwo wyliczona: <liczba posiedzeń komisji x wielkość grzywny = ekspozycja>

Interesuje mnie, czy i w którym momencie pani Hanna zdecyduje się przerwać ten finansowy grill, jakiemu poddaje się na własne życzenie? Czy BEP wyniesie 21 tysięcy? Może 30 000 (taka jubileuszowa kwota – 10 olewań Komisji)?

A może pani Hanna dotrwa do 50 tysięcy? Oczywiście cały czas mając nadzieję na rychłe odwrócenie kierunku przepływów finansowych (cash flow)?

Nie wiem, konia z rzędem…


Ale żeby być rzetelnym trzeba brać pod uwagę jeszcze jedną możliwość. Być może pani Hanna postanowiła zwrócić – w sposób utajony, poprzez grzywny – jakieś korzyści związane z pewną kamienicą. Kto wie …


Tekst pierwotnie opublikowany w Muzeum Tortur Intelektualnych

Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka