W poniedziałek ma się odbyć przesłuchanie Donalda Tuska przed Komisją ds. Amber Gold. Jak twierdzi Przewodnicząca, pani Wassermann, do dzisiaj pan Tusk nie potwierdził swojej obecności:
Lekką ręką około 40 osób będzie w gotowości, czy Donald Tusk przyjdzie, czy nie
Moim zdaniem pani Przewodnicząca się myli. W gotowości będzie parę milionów Polaków. I to z obu stron barykady.
Gotowi będą ci, którzy liczą na efektowne złośliwości Tuska pod adresem pani Wassermann z tytułu przegranych wyborów prezydenckich w Krakowie. Gotowi będą również ci (w tym ja), którzy liczą na kolejne potwierdzenie niekompetencji pana Donalda Tuska i jego rządu w czasie bursztynowej epoki Platformy Obywatelskiej.
Gdzieś przemknęła informacja (plotka?), że Tusk zdecyduje o swoim stawiennictwie w niedzielę po godzinie 21. Czyli po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów w Krakowie. Mnie by to nie dziwiło bo znając pana Tuska domyślam się, że szczerzej i radośniej pojawi się jeżeli pani Wassermann przegra z Majchrowskim. Ileż to będzie okazji do bon motów, uszczypliwości i złośliwości.
Cóż, Tusk lubuje się w takich klimatach.
W całą sprawę wmieszał się pełny nocnik ups, pełnomocnik pana Przewodniczącego Tuska - pan Giertych, który ze swadą znawcy prawa oznajmił, iż pan Tusk nie ma obowiązku potwierdzania a priori swojego stawiennictwa. Może on potwierdzić swój udział jedynie a posteriori. Taki łacinnik z niego. A raczej z nich obu.
Nie wiem, czy Tusk się stawi. Jeżeli sondaże będą wskazywać, że pani Wassermann wygra to może chcieć odwlec przesłuchanie na czas po objęciu urzędu przez kandydatkę PIS - już bez jej udziału.
I tu mam dylemat osobisty. Z jednej strony chciałbym, żeby pani Małgorzata wygrała a z drugiej nie chciałbym stracić widowiska z udziałem Tuska i pani Wassermann. Byłoby to wydarzenie wielce kształcące: ducha, umysł i ciało. Blogera w szczególności.
I to kusi i to nęci...
