Dopiero wczoraj zakończyły się wybory do Parlamentu Europejskiego. Cała ta impreza zorganizowana w Gdańsku stanowi - jak dla mnie - dosyć jednoznaczne podsumowanie tego co działo się w Polsce w ostatnich miesiącach.
Teoretycznie nie można niczego wykluczyć ale mam wrażenie, że Donald Tusk zakończył swoją przygodę w roli ikony i "przywódcy" środowisk związanych z Platformą Obywatelską. Wielu chciałoby (a Tusk na pewno) aby GW napisała dzisiaj o Tusku: veni, vidi, vici.
Może on i "veni". Może on i "vidi". Ale na pewno nie "vici".
Oczekiwania były ogromne, zapowiedzi huczne. Wyszło jak wyszło bo i wyjść inaczej nie mogło. Spodziewałem się, że postawi jakąś "kropkę nad i", że da jakiś czytelny sygnał, że wskaże drogę. Teoretycznie wszyscy wiedzą o co chodzi: o odsunięcie PIS od rządzenia. Problemem nie jest więc "co?" tylko "jak?". Tymczasem opozycja dostała radę w stylu "czyńcie sobie internet poddanym". Mówiąc klasykiem: róbta co chceta!
Nie wiem, jakie plany ma Tusk. Ale wygląda mi na to, że ma głęboko gdzieś losy Platformy Obywatelskiej. Przyjeżdża tutaj, do Polski, bo to chyba jedyne miejsce, gdzie może jeszcze liczyć na szczery aplauz i traktowanie jako osobistości. Pewnie jeszcze przed wyborami do PE miał nadzieję, że ma szanse na pokonanie Dudy. Dzisiaj ma już inną perspektywę i inny problem: poszukiwania sobie zajęcia godnego jego aspiracjom - "listopad is coming".
Opozycja (PO) jest tak słaba, że Tusk nie może już liczyć na realne wsparcie. Liderów nie ma, pomysłów nie ma, koncepcji nie ma, planu działania nie ma.Jest Jażdżewski. Samorządowcy sprzyjający PO widzą ten chaos i próbują wziąć sprawy w swoje ręce. To się nazywa desperacja. Tyle, że wcale nie są mądrzejsi a niektórzy nawet wprost przeciwnie.
Mam nadzieję, że wyborcy dostrzegą iż ich lokalni włodarze zajmują się wszystkim, tylko nie tym, do czego zostali wybrani i za co pobierają wynagrodzenie.
W zeszłym roku byłem kilka razy w Gdańsku. Strasznie tam wieje ....
