skrent skrent
189
BLOG

Prochy

skrent skrent Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Prochy - powstańcza ballada - (a może Balladyna?)

Prochy
Odcinek 29 - „ojcowskie” napomnienia…
 - A jutro przyjdź do roboty! Nie nawal! - upominał Kulbakę - I przynieś do druku coś ostatnio napisał. Pani Ania zdążyła mi powiedzieć, że piszesz po nocach. Przynieś najlepiej jakiś krótki kawałek, okolicznościowy, taki na święto zmarłych - zaduszny wiersz. Najlepiej taki chwytający za serce, żeby ugłaskać naszych rozsierdzonych czytelników twoją niesforną, antybrązowniczą postawą, kiedy z wściekłości na mnie, że kazałem cię zwolnić, dałeś bez niczyjej wiedzy anons, żeby czytelnicy pocałowali cię w dupę.
 
     Jak to zobaczyłem, omal nie dostałem zawału. Chciałem nawet, bez względu na koszta, wycofać nakład z kolportażu, ale mi przeszło, kiedy się okazało, że to nawet zwiększyło nakład gazety. No, ale jesteś nam wszystkim winien przeprosiny - więc napisz taki wierszyk, żeby chwytał za serce. Wydrukujemy go przed świętem zmarłych, w najbliższym numerze. Bardzo mi na tym zależy.  
 Przecież jesteś niezłym poetą. To nic, że nie drukowanym, ale każdy, kto choć trochę zna się na tych sprawach, wie, że cię salony nie znoszą, bo drzesz koty z możnymi tego świata, podkreślając na każdym kroku, że uważasz ich za Judaszy.
 Ja przecież dobrze wiem, że nasza inteligencja usiłuje zająć miejsce dawnej szlachty i przejmując jej funkcje zniewolić resztę ogłupianego narodu, jak kiedyś szlachta pańszczyźnianych chłopów, ale tak nie można jak ty Michale, obrażać potomków dawnych rodów.
 
 Nie każdy, kto się dzisiaj każe tytułować hrabią, zasługuje na miano sukinsyna. Więc napisz tym razem coś kulturalnie, coś łagodnie kojącego. Nic drapieżnego. Nic niepotrzebnie rozdrapującego rany. Coś dla zwykłych ludzi, dla sprzątaczek i nocnych stróżów. Czytelnicy nie są fenomenologami. Oczekują od nas pociechy i nadziei. Odrobiny optymizmu i zapewnienia, że jutro będzie im lepiej..:
 „Ale teraz musicie zacisnąć pasa, bez szemrania znosić nędzę dnia dzisiejszego, dla szczęścia przyszłych pokoleń, żeby waszym dzieciom było lepiej!”
 
 Znasz przecież, Michale, dobrze tę starą śpiewkę, obiecującą lepszą przyszłość frajerom pędzonym do syzyfowej pracy. Zawsze się to robiło - z tego powstawała kultura i dzieła sztuki - i teraz się robi, ale trzeba to robić w białych rękawiczkach, z oznakami szacunku dla oszukiwanego robola – z udawaną atencją, jakbyś się zwracał do arystokracji.
 
    Zobacz jak to robi burżuazja, traktując swoje wyzyskiwane ofiary - z najwyższym szacunkiem, jako swoich panów i dobroczyńców, chociaż z każdego jej gestu wobec robotnika przebija najwyższa pogarda. Ale nikt tak, jak współczesny kapitalista nie potrafi się z robotnikiem certolić, udając wobec niego kumpla i „swojego chłopa”.
 
 A ty byś ich chciał od razu zgnoić, odmawiając im prawa do człowieczeństwa i godności, dlatego że nie chcą schwycić fabrykanta i bankiera za gardło.
 
Arkadię nam pod oczy podsunie daleką,
tak sugestywnie, że aż liść oliwny   
przyczepiony do kulis zadrży ponad rzeką,
namalowaną bez brudu i błota,     
aż poczujemy swe przegrane życie,
gapiąc się jak ciele w malowane wrota.             
 
A widok róży przez poezję zdarty,
z tą chwilą się stanie naprawdę umarty.
Martwota płatków i martwota liści
finis nam w duszach na zawsze wykryśli,  
a Słowacki, co mówiąc do nas wypluł płuca,
pokaże nam na zgiętej pięści buca.
 
Skończył recytować wyrazem obrzydzenia- jakby wąchał zgniłe jaja.
 
Jeden z cenzorów powiedział – Trąbka kręcił swym wielkim, jak pompa strażacka, nosem, jakby się chciał odsunąc od jakiegoś metafizycznego smrodu - że brak ci odpowiedzialności za słowo...
 
– Cenzor - to łyse bydle - wiesz który... - powiedział, że nie można dopuścić…  bobyś burdel rozwalił... - odezwał się po chwili i odetchnął.
 
- : ”Dlatego nie możemy dopuścić na scenę dramatów Kulbaki – powiedział - gnida - boby ludzie prosto z sal teatralnych wyszli na ulice, palić Pewexy, ministerstwa i partyjne komitety... taka w jego utworach siła buntu i pogardy dla systemu naszego ludowego państwa.
 
- Aliści sami nie chcieliście skorzystać z mego talentu i wykorzystać tej siły do zaprowadzenia prawdziwego socjalizmu z „ludzką twarzą” - zakrzyknał Michał - tylko robiliście wszystko żeby go zohydzić i skompromitować, aż proletariusze się go wyparli upatrując ratunku w zachodnim rozboju rynkowym - Michał prawie płakał.
 
- Nie mogliśmy tego zrobić, tego twojego socjalizmu, z ludzką twarzą dla robotnika - odparł mu równie impulsywnie Trąbka - bo by nas salony warszawskie z kraju wygnały. Mogliśmy się bawić w komunistów przez te czterdzieści lat, nazywane kłamliwie dyktaturą proletariatu, pod warunkiem, że nie będziemy ruszać warszawskiej burżuazji, dozwalając jej żyć na szerokiej, jak gdyby przedwojennej, pańskiej stopie.
 
    Elita naszych pasożytów, żyła w komunie jak u Pana Boga za piecem i nie brakowało jej ptasiego mleka. Dlatego też różowa burżuazyjna warszawka siedziała spokojnie, dopóki partia dostarczała jej luksusowych dóbr i przywilejów - a kiedy ich brakło, znalazła sobie dostawców na Zachodzie, bowiem zawsze grała na dwa fronty. Oczywiście nie za darmo, burżuazji zachodniej trzeba było zapłacić oddaniem gospodarki i politycznych sfer wpływów.
 
Ale to przecież dla naszej elity nierobów nic nowego, to samo zrobiła kiedyś rozdając kraj między trzech zaborców, byle tylko sobie zapewnić jurgielt i dostatnie życie. Bo tak trzeba patrzeć na historię rozbiorów Rzeczpospolitej i haniebną w tym procesie dziejowym rolę polskiej elity. To łajdactwo nie zrobiło się samo. Ale nie wolno ci o tym mówić, Michale, choćbyś był wielkim artystą.
skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości