Prochy
Odcinek 47 - Czuj czuwaj!
Żył zawsze "obok", czujnie, w obawie, że go śledzą. Dlatego jego wrażenia zawsze były powierzchowne, płytkie, jakby owinięte w celofanie. Od wielu lat, z nawyku stosował płytkie oddychanie, żeby się nie zachłysnąć chloroformem, albo innym gazem, gdyby mu go znienacka podali jacyś agenci gestapo. Więc tak żył i kochał zawsze ostrożnie i połowicznie, jakby "liżąc czekoladę przez szybę" - prawdziwe lizanie zostawiając innym: "niech się łudzą, że liżą". Znajdował się zawsze w podwójnym istnieniu, w dwoistym odczuwaniu - jednym potocznym, intersubiektywnym, żeby okazać solidarność i współczucie z "rodzącym w bólach stworzeniem" - oraz tym drugim, osobnym, samym w sobie i dla siebie. Zawsze obok rzeki Heraklita, która płynąc jak senna mara, przypominała mu kobietę. Niby ta sama a nigdy ta sama – mówił - która jest, lecz zarazem jej nie ma. Brzydził się wchodzić do kobiety na starość, choćby go tam i która chciała.
Ty masz uwodzić, jak królewska sztuka karze
Rzymskiej hetery w świata lupanarze
Znajomością korupcji, zmowy i szantażu
W oprawie flirtu, romansu, blamażu…
- Co jest do cholery? Ocknął się wreszcie, zaniepokojony swoim mamrotaniem.
- Chyba nie będę tak gadał cały czas do siebie, jakbym miał dwa duchy?
Ilekroć usiłował coś szczerze, prawdziwie i prosto - wychodziło śmiesznie, kłamliwie i sztucznie. W ciągu swej długoletniej praktyki "uprawiania ogródka", doszedł do przekonania, że aby coś zabrzmiało prawdziwie - musi być fałszywe; żeby coś wyglądało mądrze - musi być głupie; aby uchodziło za szczere - musi być kłamliwe. Żeby wyglądało zdrowo, musi być chore.
Wszystko musi być spaprane, inaczej nie uzyskasz zamierzonego rezultatu. Musisz spieprzyć, żeby się nie porzygać z niesmaku, że wyszło jak należy, to znaczy "za dobrze". A wiadomo, że to co jest za dobrze, to... Bo nia ma prawa byc nic "dobrze". Bo zaraz powiedzą, że nadgorliwośc jest gorsza od sabotażu. Jakżeś to zrobił, że ci "wyszło": Pewnoś ukradł, albo oszukał... Nie będzisz kradł - nie będziesz jadł! Uczciwych nie ma, ale uczciwy człowiek nie ma innego wyjścia tylko łgać, oszukiwać i kluczyć - inaczej nikt mu nie uwierzy, że mówi prawdę, inaczej nie zyska opinii uczciwego człowieka. Więc, jakby nie patrzec, jakby nie "liczyc" uczciwych by nie może.
Żeby uleczyć moralnie, coś naprawić... - musi tego dokonać przez zgorszenie i zdeprawowanie. Taka jest metafizyka człowieczeństwa, że im coś bardziej jest rzeczywiste, tym więcej posiada w sobie fikcji.
Żeby coś wyglądało na spontaniczne, musi być wyreżyserowane. Bez prób i suflerów nic się nie uda naturalnie. Bez artystycznej ręki wszystko jest stękaniem jąkały i grymasem matoła.
Bez reżyserii, bez formy, nic nie istnieje. Byt to wyreżyserowany pozór.
Dlatego, bojąc się błazeństwa, żył jak ślimak w skorupie.
Nie zdawał sobie sprawy, że postępując inaczej, mógł dojść do zaszczytów i pieniędzy. Dlatego teraz jest goły jak święty turecki!
Kiedy już opanujesz trudności arkanów
Jak łowić między kudły ważnych mężów stanu
Sponsorów, posłów, lub ministrów wreszcie
Którzy, jeśliś pojętna, zatrudnią cię w mieście
Grzechu, gdzie wszyscy sprzedają się chytrze
Na konserwy wojskowe i spermę w in vitrze
Żeby dostać na kredyt dolary i franki
Wyprzedają swe flaki na części i tkanki
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości