Prochy
Odcinek 49
Znów popadł w macki poetyckiej meduzy. Z których nie mógł się wyzwolić, która przeszkadzała mu w prowadzeniu normalnego życia, bo dzięki niej wszystko widział o kilka chwil do przodu. A więc, już w chwili przeżywania teraźniejszości, wszystko już u niego było przeżyte. Dlatego był żywym trupem, skoro wszystko co „teraz”, już było przeszłością. Niczym nie potrafił się cieszyć ani odczuwać przyjemności.
Cieszy nas ludzkie nieszczęście i zbrodnia
Bez których nie czujemy radości z synkopy
Sukcesu życia i pieniędzy z ognia
Który wciąż podkładamy bliźniemu pod stopy
Przecież te głupie wierszyki były wyrazem tego, że każda nowa chwila przeznaczona u niego dopiero do przezycie, nim się w ogóle rozpoczęła, stawała się już przeżytą i przebrzmiałą. W dziennikarstwie też nie mógł sobie wyrobić nazwiska, bo oprócz kłopotów z cenzurą, nie potrafił sensownie, we właściwym czasie skończyć żadnego artykułu, chociaż go zachęcano, próbowano zmusić, zlecano obszerniejsze opracowania. Tak czy owak wszystko rozłaziło mu się w palcach, gubiąc puentę w tysiącu wątpliwości.
Nie mógł zdobyć tak potrzebnego w dziennikarstwie doświadczenia, nie mając zaufania do swego "naczalstwa", do redaktorów, do współpracowników. Nie znając granicy tego, co mu wolno, a sam nie potrafił sobie wyznaczyć ograniczenia - założyć kagańca - nie potrafił sobie wywalczyć niezbędnego minimum swobody twórczej. Bo mu nikt nie powiedział, dokąd ona może sięgać.
No, ale nie można tego wymagać od człowieka, który przeszedł NKWD-owskie przesłuchania na Rakowieckiej. Taki człowiek nigdy nie będzie wiedział, dokąd mu wolno być wolnym, bo mechanizm jego samo-odpowiedzialności i auto-kreacji został gruntownie zniszczony.
Nigdy mu nie pozwolono - tak jak i każdemu innemu - wypowiedzieć własnego zdania, bo i cóż miał do powiedzenia?
Przecież gdyby i teraz znalazł się ktoś taki, któryby wypowiedział pełną prawdę o świecie, nic by to nie zmieniło w porządku społecznym, bo niewielu by go mogło zrozumieć. Przecież prawda jest jak perły rzucane przed wieprze. Prawda jest zaszyfrowana jak te zapiski, które śledczy nazywał szyframi Mosadu.
Czytelnikowi gazety trzeba codziennie wbijać do głowy, że jest szczęśliwy, że mu dobrze, a jutro będzie jeszcze lepiej... Taka to i prawda dla ludzkich kundli, którą on, Kulbaka, miał przekazywać „prosto z serca” do serca czytelników, miał przekazywać "od siebie". To było wszystko, czego wymagał czerwony pryncypał, żeby Michał miał do powiedzenia. I tego samego wymaga dzisiaj kapitalistyczny właściciel gazety.
Michał splunął w wodę z pogardą – Wszystko to lipa! Nawet wojna nie jest grą na serio! Gdyby Niemcy nie byli kurwiarzami i alkoholikami, wygraliby wojnę jednym palcem. Ale jak któryś miał tylko jakieś pieniądze, to zaraz leciał do kasyna, albo dywizyjnego burdelu.
Ale co go to wszystko obchodziło? Coraz częściej go nachodziły chorobliwe, poetyckie wspomnienia. O, jak choćby teraz:
Pomimo tego, że życie jest podłe
Warte tyle co twe głupie wyobraźnie
I że nie ma ratunku w żadnym godnym godle
To przecież miast zbawienia, radują nas kaźnie
Kulbaka całe nędzne życie był redaktorem od poprawiania cudzych maszynopisów. Trudno było w redakcji o lepszego niż on utrzydupskiego i cenzora! Kastrował, dla świętego spokoju, redakcyjne teksty, a robił to z opinią nieskazitelnej bezstronności! Prawdziwy skarb dla każdego dzierżymordy.
- Cóż chcecie? - mawiał redaktor naczelny awanturującym się autorom - Idźcie do Kulbaki, to on zaproponował zmiany, on skrócił wasze materiały, on znalazł błędy merytoryczne!
On jest bezstronny, i nie szuka w ten sposób miejsca dla własnych utworów - wszyscy o tym wiedzą! On nie jest nawet marksistą! Nikogo nie popiera, nie należąc do Partii ani żadnej koterii!
Tak czerwoni piali nad nim z zachwytu, wychwalając uczciwość jego zalet.
A gdy koledzy-dziennikarze szli do niego z pretensją, odpowiadał: „Po co ci Julek, te nerwy? Jeśli chcesz tu pracować i utrzymać rodzinę, to musisz się zgodzić na skróty. Ja ci nie robię tego ze złości, ani dlatego, że jestem komunistą. Wiesz że odsiedziałem za działalność w AK i nie mam powodu ich kochać, ale obaj nie mamy innego wyjścia. Zamiast nas, mogą przyjść młodzi i gorsi, co będą gnoić ten naród dla przyjemności, wysługując się każdemu kto dobrze zapłaci”.
Jakże prorocze były to słowa!
Nie czekaj na zbawienie, bo go wcale nie ma
Zezwłok ludzki od psiego niczym się nie różni
Wiara, Nadzieja, Miłość niczego nie zmienia
W tej wypełnionej modlitwami próżni
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości