posiadam prawa publikacji, bo to moje zdjęcie. Stend. Karol Zieliński etc.
posiadam prawa publikacji, bo to moje zdjęcie. Stend. Karol Zieliński etc.
skrent skrent
146
BLOG

Prochy

skrent skrent Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek 61 – no, już nic nie ma…
 Ta złość na nich brała się z jego z klasowej nędzy i zazdrości, bo sam by tak chciał jak oni brylować błazeńsko w popielicach, w bobrach, drogocennych kamieniach, rodowych klejnotach, mitrach infułach i piuskach; przy szablach, buławach, arkebuzach, falkonetach; na spasionych bachmatach, tronach, stolcach, faldistoriach, wreszcie na wypieszczonych zadach arystokratycznych kurtyzan.
 Och, jakże kochał skrycie tych możnych sobiepanów, depczących butnie po futrach, po pańszczyźnianych chłopach, po złocie i atłasie jak po chamskiej krwi. A każda morda spuchnięta od pijaństwa, oczy podbiegłe, krwią od syfilisu, cera chorobliwie błyszcząca od rtęciowych maści i afrodyzjaków, od różnych sprowadzanych przez Żydów chrabąszczy hiszpańskich - wreszcie brzuchy rozdęte spuchniętą wątrobą od przeżarcia dziczyzną.
 Cóż to za dziwna mieszanina opryszków różnych ras i gatunków. Och, jakże sam by chciał należeć do towarzystwa tych opryszków!
 Ale go w Armii Krajowej do rycerskiego towarzystwa dopuścić nie chcieli. I nie dopuścili do końca. Nigdy nie należał oficjalnie do korpusu oficerskiego. W zależności od potrzeb i miejsca postoju, różni przełożeni tytułowali go porucznikiem, a nawet kapitanem - żeby go zachęcić do brawury (która mu łeb urwie) – ale formalnie nigdy poza rangę sierżanta nie wyszedł. Podobno jest gdzieś w papierach, że mu dali podchorążego, ale osobiście tego nie widział. Na drodze jego awansu stała po prostu jego chamska parantela. Ciura o niskim pochodzeniu nie mógł zostać oficerem i tyle. Może gdzieś na Wołyniu, może w jakiejś Pipidówce, ale nie w Warszawie, gdzie roiło się od oficerów dyplomowanych jak nasrał. 
- Pierwszy herbarz to pierwszy międzynarodowy syndykat zbrodni! Och, ale jakże chciał należeć do tego syndykatu! Zostać oficerem wyższej rangi.
 
Dopiero gdy dmie, potem, wiatr w przeciwną stronę
Co też jest prawdą nagą, jak nowa kobieta
Którą weźmiesz znów sobie, jak jarzmo, za żonę
Zrozumiesz drugą prawdę, żeś jest jak kometa
Będziesz płacił za innych rachunki za światło
I wytyczał orbity w gwiazdach rozrzucone
Z których już nie skorzystasz, bo spalasz się łatwo
 
 Jakże się kustosze muzealni nie wstydzą pokazywać ich konterfektów – pieklił się „Kulbas” - Toż to samo, co pokazywać kolekcję listów gończych, kartotekę przestępców, którzy ukazują się nam w pełni swej zatwardziałej bezczelności i buty. A każdy z nich trzyma, dyskretnie ukryty za plecami, korbacz na zbuntowanych chłopów, którzy im mają zbudować kościoły, pałace, drogi i arsenały - żeby potem w stosownej chwili umrzeć bez szemrania pod płotem. Jednakże zawsze zaopatrzeni sakramentami świętymi, w pełni katolickiej wiary i wdzięczności do Ducha Świętego.
Och, jakże by sam chciał mieć jakieś włości i dwory!
    Nasi współcześni obcując z nimi stają się ludźmi pozbawionymi wstydu, gdyż tego nie widzą. Albo raczej nie chcą widzieć! Nasi kustosze muzealni pokazując starodawną zbrodnię w szkarłatach i szlachecką pychę, zachęcają do tolerancji wobec kasty, nierówności i przemocy. On sam doświadczył na sobie nierówności pragnąc się wcisnąć na warszawski salon. Nasze dzisiejsze zło ma starą jak świat historię i "szacownych" ojców chrzestnych, jest jak system naczyń połączonych, w których zło zrodzone dawniej, wypływa w postaci mułu na powierzchnię, tworząc kożuch nie dopuszczający promieni słońca do głębszych warstw wody, zabijając w nich życie.
 Dzisiejsze zbrodnie są wynikiem i prostą konsekwencją dawnych. Nasze zabójstwa nienarodzonych dzieci sięgają głęboko korzeniami, aż do epok pogardy dla życia pańszczyźnianych chłopów i w ogóle dla życia maluczkich, lekceważenia bijącego z pełnych pychy fizjonomii dawnych dostojników. Ponieważ nic nie powstaje nagle z niczego, nasze zbrodnie są znane, domowe, oswojone i opisane aż do znudzenia, i usankcjonowane tradycją.
skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości