Odcinek 62 – nie wiem co powiedzieć…
Po weselu Oksany, kapitan Jeburko
Powołał sąd złożony z leśniczego Kłódy
Podejrzanego Hrycia przesłuchiwał rurką
Dopóki krwią zalany, nie oddał psiej budy
W której były schowane, kapy ukradzione
Ku czci świętego Jura i kobiety z brodą
Popu z cerkwi, dla Żyda, przez niewierną żonę
W karczmie, pod zastaw knura i starej maciory
Co ją swędziała dziura, salutując nogą
Defilujące sotnie i knechcie tabory
Otwarła sklepik kiły, burdelując z Hryciem
Dając im niskie marże na tęgie amory
Do ułańskiej kobyły, z goleniem i myciem
Gdyby nie wleźli żule, na nią do obory
I zawilgnięte kule – nie uszłaby z życiem
Zabijając nie robimy nic nowego, tylko powtarzamy i kontynuujemy porachunki po naszych morderczych rodzicach, przejmując ich krwawy spadek.
Nasi przodkowie też nie robili nic innego - i to jest miarą naszej degrengolady.
Gadanina o tym, że naród Polski jest sławetny, że Gaude Mater Polonia - Ciesz się matko Polsko, narodem wspaniałym... bo jest Chrystusowy i katolicki, oddany pod opiekę Częstochowskiej Królowej - jest szkodliwym bluźnierstwem.
Bowiem bluźnierstwem jest nazywać bandę rzezimieszków i zerwistryczków, narodem chrześcijańskim.
A już nazywać się staropolskim nazwiskiem szlacheckim, toż to to samo, co nosić czapkę hańby.
Jakże w takim świecie może stać się coś pozytywnego? Jakże zryw "Solidarności" miał przynieść odrodzenie moralne narodu, w którym zamiast naprawy duchowej widzi się gwałty i morderstwa, oszustwa i kradzieże, pijaństwo i rozwiązłość, mściwość i zawiść, patologiczny kult pieniądza i związaną z tym pazerność, wysuwanie prywaty przed publiczne dobro, przy jednoczesnym tryumfalnym biciu w kościelne dzwony.
Ohyda pomnażana przez telewizję w milionach ludzkich dusz, pozbawia Polaków busoli moralnej.
Kto nie chce w tym brać udziału, dorabiać się majątku (a wśród kanciarzy, możliwe jest dorobienie się tylko kantem}, spekulować, politykować, "moralizować"... ten musi odstąpić od tego społeczeństwa z etykietką dziwaka, nieprzystosowanego głupca, wreszcie skończyć w domu obłąkanych...
Pan Kulbaka przypomniał sobie nieudane próby napisania nowego „Księdza Marka”.
- Brr! - Michał otrząsł się z zimna. Przez dłuższą chwilę mąciło mu się w głowie. Wcale nie był pewien, czy chciałby brać w tym udział, co tak przed chwilą przeklinał.
Spostrzegł, że stoi na krawędzi sadzawki, jak jakiś kandydat na samobójcę, wpatrując się w mętną głębię wody. Odwróciwszy się od wody przeszedł się parę kroków pod górkę szkarpy w kierunku zamku, rozgrzewając zziębnięte od chłodu i zdrętwiałe od bezruchu nogi.
Bo to wcale nie były, liturgiczne szaty
Nadęte celebranse ani księże jędze
Świecidła, sygnaturki i inne atrapy
Lecz zdatne do użycia, szklane harmoniki
Nadzieja na awanse i orderów frędzle
Za zdobyczne Jeburki, terenowe mapy
W których leżą bez życia malutkie ludziki
Jakże mógł postępować inaczej, mając przeciwko sobie machinę zorganizowanej zgnilizny i zbrodni uformowanej w instytucje państwowe, urzędy, wydawnictwa, towarzystwa, fundacje i uniwersytety? Wszystko co bierze nowonarodzonego człowieka w tryby machiny przymusu i łamie jego kręgosłup, aż do moralnej śmierci!
Rodząc się, jesteś już zapisany jak inwentarskie bydło w ich rejestrach - musisz płacić podatek od oddychania, pójść w rekruty, zabijać - jeśli ci każą, pilnować lub sądzić, wypinać pierś po ordery, przyjmować tytuły i nagrody, żebyś zaszedł wysoko, bo inaczej inni zajdą, a wtedy ci biada! A jeśli ci każą, to żebyś zajął stanowisko po innym mordercy – chyba, że odmówisz, to z pilnującego staniesz się pilnowanym, z bijącego bitym, z sytego głodnym, z bogatego biednym, z żywego martwym.
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości