Odcinek 85 bis
Sędziowie zamykają taką sprawę z adnotacją: „Jeszcze jeden sukces orzecznictwa w udokumentowaniu doktryny, że właściciel pieniędzy nie może być winny i karany za ich posiadanie”. To jest bardzo potrzebna doktryna we współczesnym świecie, zdejmująca odpowiedzialność z mordercy zabijającego dla pieniędzy. Czy to będzie morderca ze skrwawioną siekiera czy księgowy w białej koszuli za biurkiem banku, to jednakowo są niewinni, gdy ktoś obrabowany z pieniędzy padnie pod ciosami siekiery, policyjnej pałki asystującej przy eksmisji niewypłacalnego lokatora, czy zaśnie na zawsze uspokojony zastrzykiem z pawulonu w szpitalu psychiatrycznym (na oddziale dla szałowców), jako kandydat na samobójcę.
Kukułka mi powiedziała, że to wszystko takie proste
i daleko odleciała, zostawiając mnie z tym postem,
że to zwykła trudność mała, zrobić truchło z wodorostem
Ot i filozofia cała, przyszło jak mór na wnętrowskie
Gdy zbrodniarz (bankier, prawnik, ojciec rodziny, polityk, kapitalista, bezrobotny lub rencista – jak Kulbaka) zabije dla pieniędzy, zwykle otrzymuje on zaniżony wymiar kary, bo zabójstwo na tle rabunkowym nie jest zbrodnią z premedytacją (zwykle dzieje się przypadkiem, prędko i w afekcie – w myśl, że okazja czyni złodzieja, który przyłapany na kradzieży zabija niechcący).
Chęć posiadania pieniędzy nie jest premedytacją, tylko potrzebą naturalną, której zaspokojenie jest wymagane przez społeczeństwo wobec każdego zdrowego na umyśle członka społeczności, która troszczy się o to, aby mieć wśród siebie jak najwięcej jednostek samodzielnych i zaradnych, które są dla społeczności ciężarem. Dlatego o premedytacji zabójstwa dla pieniędzy nie może być mowy, a jeśli już, to jest to premedytacja naturalna jak oddychanie, czyli jest to premedytacja pozytywna; jako motywacja potrzebna do zatroszczenia się o posiadanie środków utrzymania.
Gdy będę miał pieniądze w banku – myślał Kulbaka – to już mnie nikt nie będzie pytał, jak tam było z tą siekierą, kiedym ją zabijał, tylko każdy pomyśli z podziwem: sto milionów starych złotych! Cztery miliony dolarów! Cztery miliony dolarów! Córce dałbym na mieszkanie! Mojemu wnuczkowi kupiłbym auto!
Mówi: nie licz na zbawienie, rozmawiając z jakimś stworkiem,
bo zdradzałeś boskie ksienie, ze zwyczajnym niczyporkiem…
marnowałeś swe nasienie, w spółkowaniu z prostym workiem -
a na wieczne chędożenie chciałbyś trumnę mieć z rozporkiem
Początkowo myślał, żeby ją tylko nastraszyć, spaść jej na kark w kominiarce, potrząsając siekierą, żeby nie robiąc wrzasku wydała mu wszystkie pieniądze i związawszy ją ulotnić się z łupem. No, ale w rozpoznawczym celu musiał chodzić do niej parę razy, żeby poznać jej zwyczaje i zaplanować wszystko w każdym calu. Planował zrobić to, kiedy będzie w domu sama, tak żeby mieć pewność, że jej siostrzenica rozwiąże ją po powrocie do domu. Przecież Raskolnikow też nie musiał zarzynać staruchy, tylko z tego powodu, że urodził się biedny. Wcale nie musiał rąbać siekierą po ciemieniu, żeby zacząć nowe życie. To nie był wystarczający powód do zbrodni. Wystarczającym powodem byłoby uratowanie społeczeństwa przed finansowymi zbrodniami, jakich dopuszczają się bankierzy i lichwiarze... i gdyby to miał na myśli, byłby usprawiedliwiony, tak jak ojciec zabijający dealera narkotyków, który uzależnił od heroiny jego syna... – tak pan Michał mówił sobie nieraz, chcąc zrozumieć pozorny obłęd jego motywów, dopóki nie zrozumiał, że nie był to żaden obłęd - w każdym razie nie większy niż bycie zwyczajnym członkiem społeczeństwa.
Ale odrzuciwszy idealistyczne i bolszewickie kryteria oceny czynu Raskolnikowa i pozostając przy mieszczańskich kryteriach, to trzeba stwierdzić, że chęć zdobycia pieniędzy w celu zostania wzorowym człowiekiem usprawiedliwia jego postępek w oczach społeczeństwa, w którym wszyscy tak myślą i robią. Chęć zabicia Alony Iwanowny przez Rodiona - mówił sobie Kulbaka - nie jest większym obłędem niż chęć bycia prezydentem, prawnikiem, księdzem, czy urzędnikiem magistratu i w jakiś sposób antycypuje w zbrodni ogólnej społeczeństwa, która składa się z poszczególnych zbrodni i jest jakby symfonią rozpisaną na głosy... albowiem, czy potrzeba by księdza, sędziego, adwokata, psychologa... gdyby nie było zabójcy? Zabójca jest tak samo potrzebny jak prokurator, kapłan czy lekarz i potrzeba go hołubić, chuchać i dmuchać, bowiem bez niego, te chwalebne zawody straciłyby sens swego istnienia.
sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości