Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber
73
BLOG

Anna Grabińska: Co po pierwszej turze?

Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber Polityka Obserwuj notkę 0

Co po pierwszej turze? Nie wybór “mniejszego zła” lecz politycznego “być albo nie być”

Anna Grabińska

Znamy już wyniki I tury wyborów prezydenckich. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że są to wybory wyjątkowe i prawdopodobnie jedne z ważniejszych w najnowszej historii Polski. Po tragicznej śmierci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanęliśmy w obliczu konieczności wcześniejszego wyboru głowy państwa. Ale nawet nie chodzi o sam fakt, że są to wybory przyspieszone. Istotne jest to, że są to wybory o charakterze plebiscytu.

Stoimy w obliczu konieczności zdecydowania, czy chcemy Polski Platformy Obywatelskiej. Jeśli w II turze wygra Bronisław Komorowski całość władzy w naszej ojczyźnie przejmie PO – sądzę że tym jednym zwycięstwem partia Donalda Tuska może zdobyć władzę dla siebie na długie lata. 4 lipca ostatecznie opowiemy się ‘za’ lub też ‘przeciw’ państwu rządzonemu niepodzielnie przez ludzi miernych, zorientowanych na własne kariery i interes swój oraz swoich kolegów. Wrzucając do urny kartkę z krzyżykiem skreślonym przy nazwisku obecnego Marszałka Sejmu, damy rządowi zielone światło dla działań szkodliwych dla Polski – ograniczających wolność obywateli, złych dla gospodarki, niedobrych dla stosunków z innymi państwami – słowem damy przyzwolenie dla dalszego niszczenia kraju, w którym przyszło nam żyć.

Z tego właśnie powodu wybory te są plebiscytem, a decyzja podjęta przez oddających głos będzie miała skutki długofalowe, które odczuwać będziemy przez wiele lat. Te niebezpośrednie konsekwencje koniecznie należy brać pod uwagę, wyrażając swoje poparcie dla jednego bądź drugiego kandydata. Wbrew temu, co mówią w mediach samozwańcze autorytety, nie będziemy wybierać między powrotem IV RP (o ile takowa w ogóle kiedykolwiek istniała), a nowoczesnym, liberalnym i demokratycznym krajem. Będziemy wybierać między państwem z wciąż jeszcze plastyczną sceną polityczną, na którą w perspektywie czasu będzie mógł wkroczyć ruch konserwatywno-liberalny, a państwem na stałe (a przynajmniej na zbyt długo) rządzonym przez elity z nominacji Michnika i jemu podobnych.

Jaka prawica?

Plebiscytowy charakter tych wyborów polega jeszcze na innej rzeczy. I tura to czas kiedy głosuje się nie na “mniejsze zło”, a na kandydata najbliższego nam ideologicznie, tego z którym najbardziej się zgadzamy. I tutaj także doszło do boju o wizję polskiej polityki na najbliższe lata. W szranki stanęli dwaj prawicowi kandydaci: Marek Jurek i Janusz Korwin-Mikke. Stawką w tym pojedynku było zdefiniowanie prawicy, określenie czy prawica to przede wszystkich walka o wolność, czy też antyaborcjonizm. Wyborcy zdecydowali, że jednak wolność jest bliższa ich sercom.

Świetny wynik JKM to nie tylko osobisty sukces kandydata (i jego zaplecza), ale przede wszystkim jest to pierwszy od dawna promyk nadziei, na to, iż jednak ruch K-L może mieć do odegrania (ważną) rolę w polskim życiu politycznym. Okazało się, że jest zapotrzebowanie na partię wolnościową, że wartości, które wyznajemy są ważne nie tylko dla nielicznej garstki osób zaangażowanych w działalność konserwatywno-liberalną, ale są także ważne dla kilkuset tysięcy innych ludzi w całym kraju.

Z praktycznego punktu widzenia oznacza to, że nie jesteśmy środowiskiem skazanych na wymarcie politycznych oszołomów, a więc, że w tego typu działalność warto się angażować. Wynik lepszy od kandydata PSLu - partii dużej, wchodzącej w skład koalicji rządowej z gigantycznymi strukturami w całej Polsce jest wielkim sukcesem i może stanowić zapowiedź jeszcze większych sukcesów w przyszłości. Perspektywa powodzenia przełoży się zapewne na wzrost entuzjazmu wśród osób już czynnie zaangażowanych, a także skłoni nowych ludzi do włączenia się w działalność. Wiadomo, że nic tak nie przyciąga, jak możliwość bycia współodpowiedzialnym za sukces. Jest to niezwykle istotne dla przyszłej działalności – niezwykle potrzebni są nowi ludzie, ze świeżymi pomysłami i pasją neofitów.

Wielka szansa dla konserwatywnych liberałów

Tak dobry, tak niespodziewanie dobry wynik JKM oznacza także, że w sprzyjających okolicznościach partia wolnościowa może znaleźć dla siebie nie tylko szerszą kanapę, ale po prostu własną niszę na scenie politycznej. Oczywiście jej znalezienie wymagało będzie ogromnej pracy, ale teraz z tym nie powinno być aż tak wielkiego problemu – w końcu wiemy, że sukces jest w zasięgu ręki i jedyne, co trzeba zrobić, to po prostu po niego sięgnąć. Ta nisza z początku będzie ciasna i nie bardzo wygodna, ale z czasem uda się ją zapewne powiększyć i ukształtować wedle własnego gustu. Jednak lepiej chyba jest mieć przejściowo nie całkiem komfortową, ale własną niszę, niż gnieździć się na zakurzonej kanapie.

Tyle, że po to, abyśmy mogli zdobyć sobie tę niszę muszą zaistnieć sprzyjające okoliczności. Partia prawdziwie wolnościowa może być alternatywą dla pseudo-liberalnej, a tak naprawdę faszystowsko-kolesiowej Platformy Obywatelskiej. Jestem dość pewna, że jakaś część osób popierająca PO wciąż jeszcze popiera ją głównie dlatego, że nadal wierzy, iż jest to partia wolnościowa. To, rzecz jasna, nie jest prawda – Platforma w żadnym razie nie ma nic wspólnego z partią wolnościową, a liberalizm zna jedynie ze słyszenia. Ale w mediach jest przedstawiany wyłącznie jej oficjalny image, a niestety bardzo wiele osób wierzy we wszystko, co im powiedzą telewizyjne autorytety. To jednak, że ludzie dali się zmanipulować nie jest dla nas aż takie ważne. Istotne jest to, że potrzebują oni partii wolnościowej, a my możemy im ją dać. Proste?

Niby proste, tylko jest jeden drobny problem. Mówimy o wyborcach Platformy Obywatelskiej. Jakie są szanse na to, że PO zechce oddać komuś część sceny politycznej podpisaną “Liberalizm”? Szanse na to są zerowe – ten kawałek trzeba będzie wyrwać siłą bądź wedrzeć się na niego podstępem.

Ale jak już wspomniałam, po to, aby to było możliwe, potrzebne są odpowiednie okoliczności zewnętrzne – plastyczna scena polityczna. Jeśliby się tak zdarzyło, że PO weźmie wszystko, PiS przetrwa to w całkiem niezłym zdrowiu, jako że Platforma potrzebuje Prawa i Sprawiedliwości, jak powietrza. Swój sukces zbudowali w oparciu o walkę z PiS-em i bez PiS-u stracą byt, w opozycji do którego tworzą swój wolnościowy wizerunek. Tak, PiS (osłabiony, ale żywy) jest Platformie koniecznie potrzebny. Ale partia wolnościowa z prawdziwego zdarzenia jest dla niej śmiertelnym zagrożeniem. Wejście na polską scenę polityczną partii liberalnej może być pierwszym krokiem do przywrócenia jej właściwego i zgodnego z zasadami zdrowego rozsądku kształtu – socjaliści na lewo, konserwatywni liberałowie – na prawo. Tyle, że w takim układzie dla PO nie ma w ogóle miejsca, a nie sądzę, by partia ta łatwo pogodziła się z takim stanem rzeczy.

W przypadku gdyby udało im się skupić całość władzy we własnym ręku, jej priorytetem będzie niedopuszczenie do głosu “oryginału”, gdyż to zbyt szybko uświadomi ludziom, że partia Tuska jest tylko i wyłącznie podróbą. Dla PO pozbycie się realnego konkurenta mogącego jej odebrać cały elektorat wolnościowy jest sprawą “być albo nie być”.

Tylko i wyłącznie wtedy, gdy 4 lipca opowiemy się przeciw dominacji PO w polskiej polityce, nasze środowisko ma szanse wejść na scenę i zająć przeznaczone dlań miejsce. W II turze nie będziemy wybierać “mniejszego zła”, a podobnie jak Platforma Obywatelska będziemy walczyć o przetrwanie – dla nas, jak i dla nich jest to gra o wszystko. Tyle, że stoimy po przeciwnych stronach barykady. Na nic nie zda się ogromny sukces JKM, jeśli w wyniku złego wyboru polska scena polityczna zamrozi się na wiele lat, a my w tym czasie pogrążymy się w marazmie, aż w końcu cała formacja zredukuje się do jednego zdania w podręcznikach do historii: „Istniała kiedyś wolnościowa prawie-partia, której nazwy nikt nie pamięta, ale zmarła ona śmiercią naturalną i nic na jej miejsce nie powstało”.

Anna Grabińska

-------------------------

Tekst ukazał się w czerwcowym numerze Gońca Wolności. Biuletynu Stowarzyszenia KoLiber.

 

 

 

www.koliber.org Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski. Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo. W naszej działalności dążymy do: I Realizacji idei wolnego społeczeństwa. II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym. III Obrony suwerenności państwowej. IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa. V Rozwoju samorządności. VI Poszanowania tradycji i historii. VII Uznania szczególnej roli Rodziny Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki. Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy. Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka