Źródło: http://sluzbymundurowe.plportal.pl/
Źródło: http://sluzbymundurowe.plportal.pl/
Strzelając Paragrafami Strzelając Paragrafami
1535
BLOG

Kontrowersyjne działania Biura Spraw Wewnętrznych i Prokuratury.

Strzelając Paragrafami Strzelając Paragrafami Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Biuro Spraw Wewnętrznych, czyli Policja w Policji. Służba wewnętrzna, która ma rzekomo eliminować tzw. „brudnych gliniarzy”, to znaczy tych, którzy zamiast zgodnie z treścią roty ślubowania strzec prawa, sami je łamią. Teoretycznie służba z punktu widzenia Państwa Polskiego, a także samej instytucji jaką jest Policja bardzo potrzebna, szczególnie z perspektywy przejrzystości działania organów państwowych. Skoro Policja, jako służba z zasady represyjna zatrzymuje i wymierza kary wobec osób przebywających na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, to z punktu widzenia „uciskanego” obywatela, tych samych funkcjonariuszy, ktoś także powinien kontrolować.  

Oczywiście jest to zrozumiałe, bo bez samokontroli bardzo łatwo o znaczne nadużycia władzy. Teoretycznie więc, BSW powinno sprawować funkcję kontrolną, aby nie dochodziło do patologii w funkcjonowaniu Polskiej Policji. Z drugiej jednak strony, z perspektywy szeregowego policjanta, jest to banda ich kolegów po fachu, którzy tylko czekają na to, aż potknie im się noga, aby zrobić sobie wynik. Funkcjonariusze tej formacji bardzo często są traktowani z dystansem i pogardą ze strony innych funkcjonariuszy. Czy słusznie? Nie mi to oceniać. Chociaż niektóre „SPEKTAKULARNE” akcje BSW nie raz pokazały, że nie do końca liczy się dla nich rzetelne wyjaśnienie każdej sprawy.

Osobiście, cieszę się z każdego przypadku, kiedy z firmy wylatuje łapówkarz, czy inny bandzior w mundurze, który przekracza swoje uprawnienia stosując bezzasadnie przemoc wobec osób, które powinien chronić, bo dla takich osób nie ma tutaj miejsca. ALE TYLKO W PRZYPADKU, KIEDY JEST TO UDOWODNIONE PONAD WSZELKĄ WĄTPLIWOŚĆ.

Niestety w przypadkach, kiedy funkcjonariusz zrobi coś, co zdaniem BSW lub innych służb jest zachowaniem niezgodnym z prawem, często opierając się na donosach obywateli, czyli tak zwanych teraz „sygnalistów” jest on praktycznie z góry skazany na porażkę. Zachowania takie są bardzo często nagłaśniane, bo przecież taka formacja „sukcesem” także musi się pochwalić, a następnie, po ogłoszeniu wielkiego sukcesu, często nawet w przypadku uniewinnienia policjanta, jest on pozostawiony samemu sobie i jest wydalany, ze względu na tzw. ważny interes służby. Co to dokładnie oznacza? Tego nie wie chyba nikt, ale jest to całkiem niezła furtka, aby pozbyć się osób niewygodnych, czyż nie? Niemała w tym jest także zasługa Prokuratorów, którzy bardzo chętnie przyczyniają się do takiego stanu rzeczy, stosując bardzo często środki zapobiegawcze, które są rażąco niewspółmierne do wagi popełnionego czynu. Dobrym przykładem jest przypadek opisany poniżej. 

„Śląscy policjanci wspólnie z funkcjonariuszami Biura Spraw Wewnętrznych zajęli się sprawą wpisu, który ukazał się na jednym z portali społecznościowych. Wpis ten dotyczył gróźb, jakie kierowane były pod adresem policjanta pełniącego służbę w śląskim garnizonie. Przeprowadzone przez śledczych czynności szybko doprowadziły do ich autora. Okazał się nim 47-letni funkcjonariusz policji. Mężczyzna usłyszał już zarzuty i został zawieszony w czynnościach służbowych.”

„23 listopada został on zatrzymany przez oficerów BSW i usłyszał zarzut groźby karalnej oraz znieważenia. Funkcjonariusz został zawieszony w czynnościach służbowych, ma zakaz opuszczania powiatu, w którym mieszka, a także zbliżania się do pokrzywdzonego. Objęto go także dozorem policyjnym. Jednocześnie komenda wszczęła postępowanie administracyjne zmierzające do zwolnienia go ze służby.”

Sprawa całkiem świeża, wypłynęła do mediów jakiś dzień temu. Zajmijmy się więc analizą tego przypadku.

USTALMY STAN FAKTYCZNY.

Nieznana osoba kierowała na jednym z portali społecznościowych groźby karalne, a także opierając się na treści artykułu, publikowała słowa, które miały na celu znieważenie innej osoby.

KWALIFIKACJA PRAWNA.

Patrząc na to od strony prawno-karnej, zachowanie to wypełniało w takim przypadku znamiona czynu określonego w art. 190 § 1 k.k. w zbiegu z art. 216 § 2 k.k. Uzasadnieniem do przyjęcia takiej kwalifikacji drugiego z czynów jest sposób działania sprawcy, który swoim zachowaniem narusza godność innej osoby, posługując się środkami masowego komunikowania się. Do środków takich możemy zaliczyć prasę, radio, telewizję, a także Internet.

KARA.

Pierwszy z opisanych czynów, zagrożony jest karą w postaci grzywny, kary ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2. Istotny jest tutaj także § 2 opisywanego przepisu, który wskazuje,

iż ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego. Drugi z czynów podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku, a ponadto czytając paragraf piąty tego przepisu zobaczymy, iż ściganie takiego przestępstwa odbywa się z oskarżenia prywatnego. Co w skrócie oznacza, iż pokrzywdzony może złożyć prywatną skargę do właściwego miejscowo Sądu, celem pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawcy takiego czynu, po uprzednim wpłaceniu tzw. zryczałtowanej równowartości wydatków sądowych. Aktualnie jest to kwota ok. 300 zł.

Przejdźmy dalej.

„Pod koniec ubiegłego tygodnia funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych otrzymali informację o wpisie, jaki ukazał się na jednym z portali społecznościowych.”

Zdanie to wskazuje, iż była to prawdopodobnie informacja własna funkcjonariuszy. Oczywiście policja, jako organ powołany do ścigania osób dopuszczających się przestępstw, w przypadku uzyskania wiarygodnej informacji o przestępstwie, ma obowiązek podjąć czynności służbowe zmierzające do wykrycia sprawcy czynu, a także zabezpieczyć w niezbędnym zakresie dowody popełnienia przestępstwa. Znając jednak mechanizmy funkcjonowania organów ścigania zastanawiam się jak doszło do tego, że już na etapie pozyskania informacji o przestępstwie, tym bardziej, ściganego na wniosek pokrzywdzonego, podjęto tak intensywne czynności wykrywcze. Jest to zagadnienie o tyle interesujące, iż zwykle w takich przypadkach przeprowadza się początkowo tzw. postępowanie sprawdzające na zasadzie art. 307 k.p.k., które może trwać co do zasady 30 dni, a tutaj w przeciągu tygodnia doszło do zatrzymania i przedstawienia zarzutów dla sprawcy czynu. Przypadek? Nie sądzę.

I oczywiście nie krytykuję takiego działania, gdyż jest ono godne pochwały. Sprawnie wykonane czynności doprowadziły finalnie do wykrycia sprawcy przestępstwa, a następnie przedstawienia mu zarzutów, ale czy takie postępowanie jak opisane w artykule było niezbędne do zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania?

Zatrzymanie osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa nastąpiło w dniu 23 listopada 2018 roku. Ale czy było to konieczne? Znam bardzo mało spraw, kiedy w przypadku gróźb karalnych zastosowane jest zatrzymanie osoby, tym bardziej, jeżeli groźby były te kierowane na portalu społecznościowym. Muszą to być naprawdę ekstremalne przypadki, a czy ten można do takich zaliczyć, jest to co najmniej zastanawiające. Zatrzymanie musi opierać się na konkretnych przesłankach, tj. obawy ukrywania się lub zacierania śladów przestępstwa. Czy w tym konkretnym przypadku takie przesłany zaistniały, tego nie wiem. W przypadku, kiedy czynu takiego dopuścił się tego funkcjonariusz policji jest to raczej mało prawdopodobne. I ponownie, nie bronię tej osoby, jestem absolutnym przeciwnikiem takich zachowań, a samo bezmyślne zachowanie, jakim było kierowanie gróźb karalnych na portalu społecznościowym przez policjanta z 26-letnim stażem uważam za przejaw skrajnej głupoty. Niemniej jednak, nie można było po prostu tej osobie, po zebraniu materiału dowodowego wysłać wezwania?

Następnie osobie podejrzanej przedstawiono zarzuty, czyli w tym przypadku koniecznym było uzyskanie wniosku o ściganie od pokrzywdzonego, a także objęcie czynu prywatnoskargowego przez prokuratora ściganiem z urzędu, co zdarza się także stosunkowo rzadko.

„Funkcjonariusz został zawieszony w czynnościach służbowych, ma zakaz opuszczania powiatu, w którym mieszka, a także zbliżania się do pokrzywdzonego. Objęto go także dozorem policyjnym. Jednocześnie komenda wszczęła postępowanie administracyjne zmierzające do zwolnienia go ze służby.”

I teraz coś, co najbardziej poraża mnie w przypadku zatrzymań policjantów, nawet sprawach z pozoru tak błahych jak ta opisana powyżej. Zastosowanie środków zapobiegawczych. Wobec podejrzanego zastosowano zakaz opuszczania powiatu, w który mieszka, a także zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego. Co więcej, objęto go także dozorem policyjnym. Nadto oczywiście standardowo w takich sprawach został on zawieszony w czynnościach służbowych, a komenda wszczęła postępowanie administracyjne zmierzające do zwolnienia go ze służby.

I tak, rozumiem, że były ku temu przesłanki prawne. Ale czy każdego policjanta trzeba aż tak upodlić? Brakuje tutaj tylko do pełni szczęścia tylko tymczasowego aresztowania, bo to przecież taki zły bandzior! Należy tutaj wskazać, iż art. 258 § 1 k.p.k. mówi o tym, że tymczasowe aresztowanie i pozostałe środki zapobiegawcze można stosować, jeżeli zachodzi uzasadniona obawa ucieczki lub ukrycia się oskarżonego, zwłaszcza wtedy, gdy nie można ustalić jego tożsamości albo nie ma on w kraju stałego miejsca pobytu, lub uzasadniona obawa, że oskarżony będzie nakłaniał do składania fałszywych zeznań lub wyjaśnień albo w inny bezprawny sposób utrudniał postępowanie karne. Środek zapobiegawczy można zastosować także w przypadkach wyjątkowych, gdy zachodzi uzasadniona obawa, że oskarżony, któremu zarzucono popełnienie zbrodni lub umyślnego występku, popełni przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu, zwłaszcza gdy popełnieniem takiego przestępstwa groził.

Szczerze mówiąc wątpię, aby którakolwiek z tych przesłanek znalazła stosowne oparcie w materiale dowodowym, no ale to w końcu policjant. Policjant, czyli osoba nigdy nie karana, której właściwości osobiste i dotychczasowy sposób życia nie przemawiają za tym, aby wyciągać tak daleko idące wnioski jak w opisywanych przez mnie artykułach. Więc po co? Po co stosować tak szeroki szereg środków zapobiegawczych. Chyba tylko pokazać komuś miejsce w szeregu, bo innego wytłumaczenia nie widzę. Irytuje mnie to niezmiernie, bo niejednokrotnie, kiedy osobiście wnioskowałem o środki zapobiegawcze dla prawdziwych bandytów, którzy porządek prawny mają w głębokim poważaniu, to prokurator twierdził, że przecież są one niepotrzebne, ale w przypadkach podobnych ten który opisałem, są one stosowane praktycznie obligatoryjnie.

I gdzie tu sprawiedliwość? Prawo powinno być równe dla wszystkich, a jak jest, każdy widzi.

Ochrona prawna funkcjonariuszy to jedna wielka fikcja, a możliwość dokopania policjantowi sprawia chyba największą przyjemność każdemu. A przecież można było to załatwić po ludzku, bez zbędnych niedogodności dla podejrzanego. No ale po co. Jak się bawić, to się bawić. W końcu jest się czym pochwalić, a każdy patol ucieszy się na wieść, że kolejnego z nas wykopali ze służby, że komuś w końcu powinęła się noga. Wygrywa każdy, oprócz funkcjonariusza oczywiście. I chociaż w tym przypadku, było to jakkolwiek uzasadnione, a przynajmniej tak przypuszczam (oby nie okazało się za kilka miesięcy, że jednak został on uniewinniony), to bardzo często jest tak, że ofiarami wyścigu o wyniki padają policjanci liniowi, którzy przy każdorazowym pomówieniu boją się, że zostaną ot tak, ze względu na ważny interes służby wyrzuceni bez żadnego uzasadnienia, a następnie pozostawieni samemu sobie.

Czy funkcjonariusz nie powinien czuć oparcia państwa oraz swoich przełożonych w służbie którą pełni? Nie powinien wiedzieć, że za swoje niejednokrotne poświęcenia znajduje się pod szczególną ochroną prawną? Aktualnie tak nie jest, bo żaden policjant nie czuje wsparcia z góry, a kiedy ktoś popełni błąd, to osoba taka zostaje po prostu porzucona jak bezpański pies. Niestety każdy z nas jest człowiekiem, a popełnianie błędów jest rzeczą ludzką. Tego zmienić się nie da.


Pies Biurowy. Etatowy niszczyciel lasów. Subiektywna relacja zza biurka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo