Jak pisać o filmie, który jest tak przejmujący,że każde słowo o nim wydaje się puste. Jak milczeć po filmie, który wymaga krzyku.
Zaczyna się film. Na sali może trzydzieści osób. Nie słychać szeleszczących papierków, trzaskułamanych chipsów. Cisza. Pierwsze kadry. Patrzę niby na dziarskich mężczyzn, na uśmiechnięte dziewczęta… Niby dociera do mnie ich zapał, energia, nadzieja... A jednak... Nie, wcale nie dlatego,że wiem jak się To skończyło, ale w wyniku tego co widzę, co płynie do mnie z ekranu - ogarnia mnie obezwładniająca beznadzieja. Bo patrzę na to, co działo się naprawdę! Bo jest to dokument.
Żachnąłem się. Przecież ja wiem, jak było naprawdę… Przynajmniej w jednym z pododdziałów na Dolnym Mokotowie– stary volksdeutsch Schulz ostrzegał matkę:„Pani Sikorska, pani powie chłopakom,żeby się tam nie zbierali, bo co złego z tego może być”. A potem - broni nie było, bo podobno magazyny wpadły w ręce Niemców, więc na jedną drużynę jeden mauzer z pięcioma pociskami… Wiem,że nie było dowodzenia, rozkazów, a każdy z nich dostał tylko po butelce z benzyną…
Dla mnie film„Powstanie Warszawskie” - oprócz wielu innych powodów, dla których warto ten film zobaczyć - jest jednym wielkim przypomnieniem. Bo takłatwo jest zapomnieć, zwłaszcza coś, co nas nie dotyczy, i co zdarzyło się - dla wielu - już tak dawno temu.
Kiedyś - zanim jeszcze hałdzie ziemi usypanej w okolicy ulicy Bartyckiej nadano nazwę Kopca Powstania Warszawskiego, przyglądałem się jej z okolicy Bluszczańskiej, słuchając wspomnień ludzi, którzy najpierw przeszli gehennę Powstania, a potem, po wojnie, furmankami wozili na to miejsce gruz z warszawskich ruin, usypując go coraz wyżej i wyżej. Wieczorem tego dnia napisałem kilkanaście linijek wiersza tytułując go „Stos niepamięci”... Bo przecież takłatwo jest zapomnieć.
Ten tekst, to również moja pointa do filmu, który obejrzałem.
„Stos niepamięci”
jest w Warszawie dom
piękny
cudowny nie dzisiejszy design
odrestaurowany
to się stało… niestety
dziś
za nami
daleko w mlecznej mgle
majaczy… stos niepamięci:
ogromna hałda kolizji pejzaży
łagodnych sentymentalnychłąk
wiecznie zielonych traw…
słyszysz ten letni wiatr na ichźdźbłach
widzisz! O tam…
ta opadająca nad wodą łagodność uśmiechu jej warg
ach! Bandaże…
te czerwone bandaże czasu…
zasnuły pamięć
nie wieszże czas też ma kolor?
najbardziej lubię błękitny
ale on tak często... bywa czerwony
więc rozumiesz… cudowny nie dzisiejszy design…
Inne tematy w dziale Kultura