Zapędy mające na celu zlikwidowanie IPN-u, zaczynają się ziszczać. Pretekst się znalazł - brak pomieszczeń dla Instytutu, a raczej pieniędzy na ich wynajem lub kupno. Sprawa ma wymiar skandalu. Żadne tłumaczenia ministerialnych urzędasów nie są przekonujące. Ciekawe jakich oszczędności mógł dokonać IPN, dysponując i tak okrojonym budżetem. Zredukować zatrudnienie? Tego oczekiwali "likwidatorzy" IPN-u? Pewnie, w takiej sytuacji na pomieszczenia może by wystarczyło, tylko kto by w nich pracował? Sytuację do której doprowadzono, można określić mianem skandalu, na skalę, podejrzewam, niespotykaną w żadnym cywilizowanym kraju. Który kraj, obciążony bagażem niewyjaśnionych zbrodni, zarówno nazistowskich jak i komunistycznych, zdecydowałby się na taki krok, na niszczenie swojej historii? Myślę, że jest to pytanie retoryczne.
Całe szczęście, że niecała Polska musi się wstydzić. Okazało się, że władze dwóch miast, nieodległych zresztą od Warszawy, oferują IPN-owi pomieszczenia w swoich miastach. Są to Radom i Łódź. I nie jest istotne kto sprawuje w nich władzę. Ważne, że są ludzie, którzy doceniają wagę problemu i są gotowi do pomocy w rozwiązaniu tej trudnej sytuacji. Szkoda, że nie stać na to władz stolicy.
Wstydź się Warszawo, wstydź się Polsko!
Inne tematy w dziale Rozmaitości