WTQ WTQ
262
BLOG

Stenogramowa dezinformacja

WTQ WTQ Polityka Obserwuj notkę 2

Dziś od godzin porannych media żyją jednym tematem. Otrzymanymi od Rosjan zapisami rozmów załogi polskiego Tupolewa. Nie sposób dziś od tego uciec. Każda stacja telewizyjna, radiowa, czy większość internetowych portali prześcigają się w podawaniu nowinek dotyczących tych stenogramów. Nie sposób przejść obok tego tematu obojętnie. Zwłaszcza kiedy sugestie mediów kompletnie nie znajdują potwierdzenia w stenogramach.



Aby zachować kolejność, muszę cofnąć się do godzin porannych, kiedy w mediach słyszałem informację, że Polska otrzyma od Rosjan uwaga: “oryginały zapisów” rozmów z kokpitu. Jak się okazało kilka godzin później, otrzymaliśmy nie oryginały, ale kopie. I to jeszcze w formie stenogramów. A spodziewałem się taśm z zarejestrowanym dźwiękiem. W takiej sytuacji jesteśmy zdani na wiarę w szczerość Rosjan. Tych samych, którzy przez 70 lat nie potrafili przyznać się do zbrodni w Katyniu.

Nikt nie może zagwarantować nam, że otrzymane stenogramy są dokładna kopią oryginalnych rozmów. Nawet gdybyśmy otrzymali kopię zapisów dźwiękowych istniałoby prawdopodobieństwo, że mogły zostać zmienione. Dwa, może trzy tygodnie temu widziałem wypowiedź eksperta od czarnych skrzynek, który stwierdził jasno, że treść tych taśm można zmanipulować w kilka-kilkanaście godzin, jeśli dysponuje się wyszkolonymi w tej dziedzinie ludźmi. A wierze, że Rosjanie takimi dysponują.

Dlatego bardzo ostrożnie podchodziłbym do analizy materiałów jakie otrzymaliśmy. Nie sugeruję, że otrzymaliśmy kompletnie pozmieniane rozmowy. Ale zawsze istnieje ryzyko, że istotne informacje nie zostały “zrozumiane” i w stenogramach śladu po nich nie będzie. Może nawet dojść do “delikatnych błędów” podczas przepisywania stenogramów. Wystarczy, że sporządzającemu “omsknie się palec” na klawiaturze i w ważnych parametrach otrzymamy inne liczby. I co najgorsze, nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Takie “błędy” mogły zostać wprowadzone po takim czasie również i do oryginalnych taśm. W tek kwestii nic już nie zrobimy.

Przejrzałem, jak chyba większość zainteresowanych tematem, treść tych stenogramów. I pierwsze moje odczucia były następujące: Po pierwsze zdziwiło mnie, jaki procent informacji jest niezrozumiały. Przy dzisiejszym rozwoju różnych technologii to jest doprawdy dziwne. Druga sprawa, nie znalazłem nigdzie żadnych oznak błędu pilotów, co było ogłaszane przez Edmunda Klicha. Po trzecie i najważniejsze dziwi mnie, że prawie nikt w mediach nie zauważył, że piloci praktycznie do uderzenia w drzewo zachowywali spokój. Czy tak zachowywaliby się piloci mający świadomość niebezpieczeństwa?

I o ile potrafię pogodzić się ze sporymi stratami w treści oraz dziwnej postawie p. Klicha, która bardzo przypomina rosyjskie stanowisko w sprawie wypadku z kilku godzin po katastrofie (błąd pilotów), o tyle nie potrafię pojąć, dlaczego moje trzecie odczucie nie jest poruszane w mediach. Znacznie łatwiej jest wmówić społeczeństu winę pilotów, której w stenogramach nie ma, niż zacząć rozważać, dlaczego piloci nie panikowali znajdując się kilkadziesiąt metrów nad ziemią, kiedy cały czas słyszeli ostrzeżenia systemu TAWS. A odpowiedź jest bardzo prosta.

Piloci Polskiego Tupolewa robili wszystko zgodnie z procedurami. Podchodzili do (próbnego) lądowania we mgle i byli święcie przekonani, że znajdują się nad płytą lotniska. Mając taką świadomość, ignorowali ostrzeżenia systemu TAWS, które podczas normalnego schodzenia do lądowania nad płytą lotniska byłyby identyczne. Zatem problemem nie była żadna bomba, awaria maszyny ani błąd pilotów. Problemem był brak informacji (i świadomości pilotów) co do miejsca, w którym się znajdują. Dlaczego wieża kontroli lotów nie korygowała położenia polskiego samolotu, kiedy widziała, że podchodzi pod złym kątem do lotniska?

Nawet na zdjęciach ze Smoleńska widać, że samolot nie podchodził prawidłowo do pasa. A nie znam przypadku, aby do lądowania podchodzono pod kątem bliskim 90 stopni do osi lotniska.

Powiem wprost, cała ta sprawa wygląda mi na splot wielu dziwnych bardziej lub mniej przypadkowych zdarzeń. Wykręcone żarówki na pasie startowym (są na to zdjęcia). Po katastrofie ktoś zrobił zdjęcie jak wojskowi je wymieniają. Brak kontaktu z osobami znajdującymi się w wieży kontroli lotów dnia 10 kwietnia 2010 roku jest równie zastanawiający. Do dziś (blisko dwa miesiące po wypadku) nikomu nie udało się skontaktować z tymi osobami. Do tego pojawia się kwestia strzałów na miejscu katastrofy. Do dziś nikt nie potwierdził, że te strzały były spowodowane samozapłonem w broni funkcjonariuszy BOR. Za to wiadomo, że po autorze tego filmiku również słuch zaginął. Ale to jeszcze nie wszystko. Osobiście najbardziej zastanawia mnie fakt, że rosyjski samolot IŁ-76 miał identyczne do naszego samolotu problemy przy lądowaniu. I cudem uniknął katastrofy. A nie zdarza się, aby dwaj różni piloci popełnili identyczne błędy przy podchodzeniu do lądowania.

Znalazłem jednak w sieci artykuł, który sugeruje możliwy wariant zdarzeń. Co ważne, spora część artykułu opiera się wyłącznie na faktach. Oczywiście znajduje się tam także część poświęcona domysłom, ale po zapoznaniu się z faktami faktycznie można dojść do podobnego wniosku. Zachęcam do zapoznania się z tym artykułem. Każdy ma prawo do budowania własnego zdania o fakty, a nie tylko medialna papkę, która najlepiej dałaby nam gotowy schemat, wedle którego mamy myśleć i postępować.

Co ciekawe, stenogramy ujawnione dziś potwierdzają tezę postawiona w artykule, jakoby piloci podchodzili do lądowania obok lotniska nie mając o tym pojęcia (przez mgłę).

Artykuł można przeczytać tutaj: Smoleńsk 2010

WTQ
O mnie WTQ

Człowiek o otwartym umyśle. Od kilku lat interesujący się umysłem człowieka i tym, co można z nim zrobić. Certyfikowany Hipnotyzer i Trener NLP. Zawodowy Coach. Człowiek, który pomaga dostrzec możliwości... Tak mnie opisują przyjaciele. Kontakt: wtq@o2.pl Blog oficjalny: www.poznajswojumysl.blogspot.com  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka