Szatonka Szatonka
90
BLOG

"O przygodzie swej nie mówiąc nikomu..."

Szatonka Szatonka Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Znajomy sprawił sobie psa. Zwierz był wielki, wypasiony, wybiegany, dobrze ułożony, inteligentny. Ale pomimo wytresowanego posłuszeństwa, w jego młodzieńczej werwie dawało się wyczuć jakieś licho. Pod płaszczykiem dobrego ułożenia kryła się dzika, nieokiełznana potrzeba dominacji... Stary basior od pierwszego wejrzenia poczuł do niego odwzajemnioną antypatię. Nie lubił konkurencji.

 - Pobaw się z nim.

Basior rozejrzał się bezradnie po pokoju. Nigdzie było nie widać piłki, nie mówiąc o patyku. Sztućce na razie nie wchodziły w grę. Przynajmniej póki poziom płynów w butelce utrzymywał się w okolicy stanów średnich.

- Posiłuj się z nim na rękę.

Dopiero teraz uświadomił sobie, skąd wzięły się ślady na przedramieniu znajomego. Grzecznie odmówił. Zawsze starał się dbać o integralność swojej skóry i nie widział powodu, by dziurawić ją bez potrzeby.

Pies popatrzył na basiora ze wzgardą. Mięczak.

* * * 

- Pożegnasz się z pieskiem?

Piesek wyszczerzył radośnie zęby. Stary basior potraktował zęby z pełnym szacunku dystansem.

- No co ty, nie bój się go.

- Nie boję się go.

- Pogłaskaj, on nie gryzie.

"O tak, pogłaskaj, pogłaskaj..." - zaszczebiotało z rozmarzeniem licho siedzące w psich oczach. Stary basior nie zamierzał głaskać. Jeszcze żaden pies go nie ugryzł i wolałby, żeby tak zostało.

- Przyszlibyście kiedyś razem.

Dopiero po chwili basior uświadomił sobie, że rozmówca nie miał na myśli jego i psa. Nie była to pierwsza tego typu propozycja z jego strony i nie po raz pierwszy została odrzucona.

- Pokłóciliście się?

- Przechowaj gdzieś tego bydlaka, to przyjdziemy. Źle mu z pyska patrzy.

- Daj spokój, to taki spokojny pies...

- Jest agresywny. Nie lubi obcych.

* * *

Kolacja była pyszna. Po części oficjalnej podzielili się na parę damską i męską i zaczęli dyskusje na ulubione tematy. Dobre jedzenie, dobry alkohol i dobre towarzystwo sprzyjało rozluźnieniu, więc gdy gospodarz przeprosił starego basiora i wyszedł na chwilę z mieszkania, ten nie przyłożył do zdarzenia zbyt wielkiej wagi. Identyczny manewr ze strony gospodyni również nie wzbudził jego czujności. Dopiero niezidentyfikowany szmer w przedpokoju zmusił go do podniesienia czterech liter z fotela.

Przez uchylone drzwi do mieszkania wsunął się pies. Stojącego mu na drodze starego basiora jak zwykle zignorował, ale obecność w domu obcej osoby obudziła licho drzemiące w psiej duszy. Nie był to bezwzględny psi zabójca, atakujący znienacka by zabić. Przed atakiem instynktownie warknął. 

Reakcja starego basiora też była instynktowna. Głuchy, pełen wściekłości warkot płynnie przeszedł w skomlenie... Zdawało się ono coraz cichsze i bardziej żałosne... A może tylko było zagłuszane przez hałas na schodach. Ktoś próbował otworzyć drzwi, ale rozkraczony wszystkimi czterema łapami wielki pies, z łbem przyciśniętym za kark do ziemi i kolanem na kręgosłupie, zablokował możliwość wejścia.  

Ucisk na kark i kręgosłup zelżał. Człowiek i pies podnieśli się na nogi, odblokowując drzwi. Do przedpokoju weszli uśmiechnięci gospodarze.  

- Wszystko w porządku?

Pies spojrzał na gospodarzy z takim wyrazem pyska, jaki tylko psy potrafią zrobić. Chodząca niewinność zamerdała radośnie ogonem. Stary basior nieudolnie poszedł w jego ślady, z braku ogona wyrażając treść werbalnie:  

- Tak, w porządku. Grzeczny piesek.

Uśmiech na twarzach gospodarzy zanikł. Z jakiegoś powodu psikus się nie udał. Pan domu jednak nie dawał za wygraną. Basior najpierw z irytacją, a od pewnego momentu z rosnącym rozbawieniem obserwował, jak znajomy - początkowo pod pozorem przywitania pieska z gościem, potem już niemal jawnie - usiłuje poszczuć psa na jego drugą połowę. A pies za każdym razem odwraca tylko pysk w przeciwną stronę, ostentacyjnie udając, że nie widzi siedzącej w fotelu obcej osoby. Wreszcie zniecierpliwiony gospodarz wziął psi łeb w dłonie i ręcznie nakierował zębaty pysk na cel. Pies zamknął oczy.  

- Co ty mu zrobiłeś?

- Ja? Nic. Zupełnie nic. To przecież bardzo spokojny pies.

- To co tu się stało? On nigdy nie był taki gułaj!

Dwie wcielone niewinności spojrzały na gospodarza wzrokiem wskazującym, że kompletnie nie wiedzą, o co mu chodzi.





Szatonka
O mnie Szatonka

https://www.youtube.com/watch?v=B1ULWx0eflM

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości