Ciotka lubi słuchać muzyki. Czasem białoruskich (tak, tak, już zostałem poinformowany co to za dziwny język) wrzasków, a ostatnio takiego fajnego dżezo-czegoś. To coś nazywa się Ami Wajnhałs. Bardzo się mnie podoba. Ciotka mówi, że ta muzyka jest jak dobry kumpel od papierosa.
Ja lubię muzykę, która nie jest za hałaśliwa, bo wiadomo, że szczurki hałasu nie lubią. Ale Ami śpiewa bardzo ładnie. A że Ciotka dużo muzyki puszcza, to mam rozeznanie. Trochę podobne do takiego pana, co się nazywał Frank Sinatra i takiej pani - Arety Franklin.
Smutno tylko, że Ami jest chora...
PS. Nie znam francuskiego, więc Wajnhałs napisałem po polsku.
Borys
Ku pamięci Zyzia