Znalezione na Facebooku http://www.facebook.com/media/set/?set=a.1322038425677.37638.1672338526&type=3
Znalezione na Facebooku http://www.facebook.com/media/set/?set=a.1322038425677.37638.1672338526&type=3
Maciej Świrski Maciej Świrski
2268
BLOG

Sarmaci zwyciężą polityczną poprawność w PLL LOT

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 54
Na zdjęciu trzy postacie w mundurach Wojska Polskiego, dwóch Białych i jeden Czarny. Mundury oficerskie, prawdopodobnie piloci 2 Eskadry Rozpoznawczej podczas wojny polsko boszewckiej. Ten Murzyn (tak, użyję tego słowa!) jest prawdopodobnie pilotem, który dostał się do niewoli niemieckiej na froncie zachodnim i poprzez Wielkopolskę i udział w Powstaniu Wielkopolskim dostał się do Wojska Polskiego.
 
Zdjęcie uchwyciło te postaci w toku swobodnej rozmowy. Czarnoskóry oficer jest swobodnie oparty o bok samochodu, rozmawiający z nim Polacy uśmiechają się – nie widać po jednej i drugiej stronie żadnego dystansu. Zdjęcie z przyjacielskiej pogwarki w przerwie między zajęciami. W tle widać zarysy ukośnego dachu baraku? Hangaru? Z wywietrznikami i pionowym wyniesieniem świetlików, tak jak to w tamtych czasach budowano, nie znając technologii masowej produkcji szyb wielkopowierzchniowych.
 
Podpis pod zdjęciem mówi, że czarnoskóry ochotnik jest obywatelem Państwa Polskiego.
 
Jest w tym zdjęciu coś co każe mi się głębiej zastanowić, czym tak naprawdę jest polskość, nie tylko ta sprzed 90 lat, do której przystąpił Murzyn z Afryki Południowej, ale także – czym coś zostało z tamtej polskości, o którą oni, ludzie z tego zdjęcia walczyli.
Przez setki lat istnienia I Rzeczypospolitej kultura i obyczaj polski był na tyle atrakcyjny dla ludów ościennych, że jeśli nie wszyscy, to warstwy wyższe się polonizowały. I tak było też po upadku państwa.
 
Co było takiego atrakcyjnego w tym byciu Polakiem, co powodowało, że przez stulecia i aż do teraz jednak polskość jest atrakcyjna?
 
Napisałem, że aż do teraz?
Wbrew pozorom, ten wpis nie jest narzekaniem na czasy współczesne, że „dobrze już było”.
Cały czas przyjeżdżają do Polski ludzie, którzy wolą mieszkać tu niż u siebie. I wcale nie chodzi o Czeczeńców, uciekających spod ruskiego buta. Przyjeżdżają Holendrzy, którzy chcą uprawiać ziemię, bo tutaj, jak mówią – jest wolność. Mogą zasiać co chcą. I jest dużo ziemi. Przyjeżdżają Niemcy chrześcijanie – bo tu mogą uczyć dzieci w domu, a nawet jeśli chodzą do szkoły – to nie ma opresji politycznej poprawności, przez którą odbywa się systemowa demoralizacja. Przyjeżdżają Anglicy – z tych samych powodów i dla naszej słowiańskiego bałaganiarstwa – niektórzy się dobrze z tym czują. Przyjeżdżają Francuzi – ci którzy naprawdę chcą tu mieszkać, a nie zarządzać hipermaketem – bo tu są prawdziwe relacje międzyludzkie. Przyjeżdżają Rosjanie – bo tu jest tak jak na Zachodzie, ale nie bezdusznie.
 
Tak, atrakcyjności polskości i przebywania w Polsce jest dla tych ludzie wystarczającą rekompensatą za niewygody które my dostrzegamy na co dzień – brak infrastruktury, faszystowską biurokrację, tłumienie wolności słowa. Widać jest coś, co dla zachodnich Europejczyków, przynajmniej niektórych jest na tyle ważne, że tu mieszkają. Rozmawiałem z wieloma i chyba dotarłem do sedna, rozpoznałem:
To jest WOLNOŚĆ WEWNĘTRZNA, która cechuje Polaków. Ta wolność, która pozwala tu żyć, ponieważ bez niej, mając na głowie opresywne państwo – żyć się nie da. To jest spojrzenie z dystansu na ten cały bałagan biurokratyczny, polityków i ich chęci zawłaszczania coraz większych obszarów. Przypisanie się do polskości to jest zatem wybór właśnie spojrzenia z dystansu na otaczającą rzeczywistość, przy równoczesnym niewtrącaniu się w cudze sprawy. Dla ludzi z przeregulowanego zachodu z plagą politycznej poprawności to jest właśnie atrakcyjne.
 
Tak jak Eska pisała u siebie na blogu – tak naprawdę to jest styl życia i jego wybór. Nie rasa, nie krew przodków, ale wybór stylu życia.
Jasne jest, że nie może się to podobać tym, którzy chcą tu zaprowadzić szwabski ordnung, prosząc Niemców o „przewodnictwo”, czy wręcz chcąc przenieść do Polski relacje społeczne z zachodniej Europy, jako lepsze. Tylko, że tego rodzaju usiłowania skończą się niepowodzeniem. Nie udało się Niemcom w XIX wieku, i XX, nie udało się Ruskim tego zmienić, ukrócić tej wewnętrznej wolności – nie uda się i teraz, naszym domowym modernizatorom.
 
Jesteśmy bowiem „z nogami” w Sarmacji. Z niej wyrastamy. Ta wewnętrzna wolność, wspomniana przed chwilą, jest przekonaniem, że istnieje ścisła autonomia "osoby" wobec władzy państwowej czy każdej innej, że są obszary ściśle prywatne, do których ani król, ani prezydent, ani żadna inna osoba posiadająca władzę nie ma wstępu. I jeśli władający przekracza granice rodzi się opór, który z pozoru jest niewytłumaczalny – „nie bo nie” i koniec. Jeśli się przyjrzeć zrywowi Sierpniowemu w 1980 roku, to możnaby i mówić, o podłożu materialnym strajków, ale każdy kto żył w tamtym czasie wie, że było coś więcej, co nazwano upomnieniem się o godność, a co ja nazwę – upomnieniem się także o autonomiczność wobec władzy.
 
Więc jeśli dzisiaj władze PLL LOT zabraniają personelowi pokładowemu nosić symbole religijne to muszą też te władze przypomnieć sobie, że Sarmaci nosili ryngrafy, że w tradycji polskiej krzyżyk na szyi czy medalik, to nie tylko ozdoba, ale i też coś więcej, co wyrasta z tego wewnętrznego narodowego korzenia. Próba przeszczepienia politycznej poprawności, rodem z regulaminu jakiejś Lufthansy oczywiście może się powieść, ale ludzie którzy to zarządzili stawiają się tym samym poza nawiasem społeczności i tradycji polskiej. I prędzej czy później krzyżyki i medaliki wrócą. Nie udało się Ruskim, nie udało się Niemcom, wam też, ludziom z Działu Marketingu  LOT też się nie uda.
 

Vivat Sarmacja! 

www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Polityka