W dzisiejszej Wyborczej można znaleźć wypowiedź arcybiskupa Nycza, iż Solidarność powinna wrócić do korzeni. Pomijając fakt, ze łatwiej bić w cudze piersi, niż swoje – czyż powrót do korzeni to nie jedna z częstszych propozycji rozwiązania problemów Kościoła? – warto przyjrzeć się, co oznacza powrót do źródeł Solidarności.
Każdemu Solidarność kojarzy się z czymś innym. Nycz kojarzy Solidarność z pielgrzymkami papieża do Polski i pełnymi kościołami. Prawica ze sprzeciwem wobec komuny. Lewica z wielkim ruchem obrony robotników. Romantycy z solidarnością i współdziałaniem wszystkich grup społecznych. Dla każdego coś miłego.
Pojemne hasło jakim jest Solidarność trzeba dookreślić, by coś znaczyło. W przeciwnym razie można być za a nawet przeciw. Tak czy inaczej dawnej Solidarności już nie ma, są tylko różne dyskursy, różne polityki historyczne.